XIV

761 16 0
                                    

*Dawid*

Kilka miesięcy później...

Aktualnie jesteśmy rodzicami 5 miesięcznej Zuzi.

Mała rośnie jak na drożdżach. Jest totalnie przesłodka i widać z wyglądu, że jest podobna do mnie co mnie jeszcze bardziej rozpiera.

Kiedy umrę zostanie na świecie kopia mnie.

Natomiast z charakteru jest podobna do Marceli. Jest tak uparta jak ona. Z jednej storny jest to zabawne, ale po jakimś czasie trzeba uzbroić się w cierpliwość.

Wracając.

Ostatnimi czasy Marcela narzekała ciągłym siedzeniem w domu z powodu macierzyństwa nad Zuzią.

Widziałem jak ją to zmęczyło, bo jest totalnym wulkanem energii i nie usiedzi w miejscu.

Ale kocham to w niej za to jaka jest.

Nikt nie jest ideałem.

Wracając.

Wiem też, że Marceliny marzeniem dotąd nie spełnionym było śpiewanie, dlatego postanowiłem zrobić jej coś miłego.

Ale o tym dowiecie się później.

Obecnie jest dziesiąta godzina a ja siedzę i oglądam coś w telewizji.

W sumie to jeżeli można to nazwać oglądaniem skoro co sekundę zmieniam kanał. Raczej zabawa pilotem.

No cóż.

Więc tak ja siedzę, Marcela przegląda swojego instagrama a Zuzia leży na leżaczu bacznie obserwując telewizor.

Postanowiłem przerwać tą nostalgiczną ciszę.

– Kochanie?

– No?-mruknęła pod nosem.

– Mam taki pomysł.- oznajmiłem.

– Mhm. - ponowiła mruknięcie.

Bardziej była skupiona na przeglądaniu instagrama niż na mnie.

To jest ból.

Trochę mnie to zirytowało więc chwyciłem jej telefon po czym schowałem za siebie.

Dziewczyna spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.

– O co ci chodzi w tym momencie? - odezwała się.

– Nie słuchasz mnie. - stwierdziłem.

– Słucham.

– Więc co powiedziałem?-zadałem brunetce pytanie spoglądając w jej oczy.

Piękne.

– Powiedziałeś '' kochanie''. - zacytowała na co zaśmiałem się kręcąc głową.

– Jak to nie?! Żartujesz sobie ze mnie? - spytała przewracając oczami.

– Powiedziałem, że mam pomysł dla nas. - oznajmiłem.

– Jaki?

– Mianowicie, żebyśmy pojechali do studia i zaśpiewali coś razem, bo wiem, że od zawsze to było twoje marzenie więc... - nie dokończyłem swojej wypowiedzi, bo poczułem jak brunetka rzuca się na mnie i zaczyna obdarowywać mnie pocałunkami.

Uśmiechnąłem się na jej odpowiedź.

Ułożyłem dłonie na jej biodrach i zacząłem przesuwać coraz niżej aż na pośladki, które miałem ochotę ścisnąć, ale Marcela mnie powstrzymała gestem ręki.

– Eee nie przy dziecku. - powiedziała oddalając się od mojej buzi. Przypomnę, że dalej na mnie siedziała.

Ughh. Panowie znacie ten problem.

Na Zawsze, Jesteś dla Mnie... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz