Mijałem coraz to więcej drzew, będąc w mojej wilczej postaci. Wiatr muskał moje czarne jak węgiel futro. Patrolowałem granice watahy z kilkoma betami i jedną omegą, cud, że wogóle ojciec mnie puścił. Odkąd mamy na pieńku z watahą znajdującą się na południu ojciec jako alfa stada rozkazał mi nie wychodzić na zewnątrz, obawiając się że coś mi się stanie. Wielokrotne przekonywanie go, że z betami nic mi się nie stanie w końcu dało efekt. Nie rozumiałem go, przecież mam już 19 lat, jestem następcą miana alfy stada, jako wilk jestem praktycznie nie do pokonania więc w czym problem. Kiedy sprawdziliśmy dokładnie granicę, mieliśmy wracać.
"Ejejej Zee co ty na to, żebyśmy korzystając z okazji, że ojciec cię puścił na piękne łono natury, poszli sobie na przechadzkę?"- Mój przyjaciel Harry, który był właśnie tą jedną omegą, porozumiał się ze mną telepatycznie.
"Nie ma sprawy Hazz, tylko muszę powiadomić bety"- ten tylko szczeknął radośnie, na co bety się zatrzymały i patrzyły zdziwione na drobnej postury wilka z jasnobrązową sierścią (w niektórych miejscach pojawiał się rudy kolor oraz sierść była lekko zakręcona) z zielonymi jak szmaragd oczami. Następnie wilki zdezorientowane podniosły na mnie wzrok.
"No więc postanowiłem, że wybiorę się z Harrym na przechadzkę na terenie naszej watahy. Oczywiście bez waszej obecności"- bety poruszały tylko mordkami na znak, że rozumieją i pobiegły w stronę domu watahy. Czuje, że dostanę wielki opieprz od ojca. Zastanawiałem się, czy bety będą mieli za to problemy, mam nadzieję, że nie. Z zamyślenia wyrwał mnie Harry, który postanowił mnie przewrócić.
"No to,jak ścigamy się do polany?"
Przed konfliktem z południowymi wilkami uwielbialiśmy przychodzić na dość sporą polanę z pojedynczymi drzewami i małym strumykiem."Czy odpowiedź nie wydaje się oczywista? Czy może przez 17 lat nie wiesz nic o mnie?" Gdy kończyłem swoją wypowiedź, brązowy wilk pobiegł w dobrze mi znanym kierunku. W mniej niż minutę wyprzedziłem omegę. Gdy zbliżałem się do polany, obróciłem się żeby zobaczyć czy przyjaciel za mną biegnie. Gdy upewniłem się, że podąża za mną, chciałem się odwrócić ale wpadłem na jeden z kamyków na którym często odpoczywaliśmy.
"Hahahahah jesteś alfą, a jesteś taki niezdarny hahahahaha przecież mogłeś użyć swojego wyostrzonego słuchu hahahaha. Niezdarny alfa i jeszcze niezbyt mądry hahaha" po chwili podbiegł Harry.
"Każdemu się zdarza. Może jestem niezdarny, ale nie zapominaj, kto jest silniejszy" wiedziałem, że po chwili odpuści. Pokiwał pyskiem, zachęcając do ganiania. Gdy oboje się zmęczyliśmy, podjęliśmy decyzję odpoczynku na naszych głazach.
"Przyznaj Zayn, że jestem szybszy i zwinniejszy od ciebie" po chwili ciszy Harry rozpoczął rozmowę.
„Śmieszny jesteś. Może jesteś zwinniejszy ze względu na to, że jesteś omegą, które zazwyczaj są drobniejsze od alf, przez to jesteś zwinniejszy. A szybszy niż ja to ty jesteś w snach" odpowiedziałem mu.
"Nie musisz za każdym razem jak ci uświadamiam że jestem lepszy od ciebie, usprawiedliwiać się tym że jestemo megą. Musisz wkoncu przyznać, że się mylisz i jestem od ciebie lepszy. Alfy i ich wielkie ego pff"
"Coś ostatnio zbyt pewny siebie się robisz. Wiesz, że do alf się tak nie zwraca i tylko dlatego, że jesteś moim przyjacielem, którego szanuje, dlatego powstrzymam od rzucenia się tobie do gardła" warknąłem w kierunku młodszego, a ten się skulił. Miałem go przeprosić za chwilowy wybuch, kiedy nagle usłyszałem łamanie się gałązki pod czyimś ciężarem i wyczułem obecność kilkunastu wilków. Po zapachu stwierdziłem, że nie są z mojej watahy.
Odwracając się w stronę najsilniejszego zapachu, który bodajże należał do alfy, bo beta czy omega nie miałaby tak silnego zapachu. Stał tam beżowy wilk o oczach w odcieniu szafiru. Na oko był trochę mniejszy ode mnie. W kilka sekund dokładnie 16 bet otoczyło nasze dwa kamienie. Kątem oka zauważyłem Harrego, który się kulił prawdopodobnie ze strachu."Wszystko będzie dobrze" powiedziałem do niego telepatycznie, jak i do siebie w myślach.
"Czego chcesz" zapytałem wilka, który już stał przede mną.
"Przyszedłem tu wykonać rozkaz mojego alfy" odpowiedział, po czym skinął łbem do dwóch bet które się przemieniły w ludzi i wzięły od innej bety paczuszkę, którą trzymała w pysku. Były tam cztery strzykawki. Cholernie się bałem, chociaż nie pokazywałem tego po sobie. Chciałem zawyć, wzywając moją watahę ale dwie bety rzuciły się na Harrego który zaskomlał z bólu. Niemal od razu się obróciłem w jego stronę, co było błędem bo 7 bet sie na mnie rzuciło obezwładniając mnie.
"Na miejscu twojego ojca niewybierłbym cię na zastępcę" przekazał mi alfa, podchodząc bliżej z jedną z bet którą trzymała dwie strzykawki.
"A teraz grzecznie jak na posłusznego pieska przystało zmienisz się w człowieka albo zmusimy cię tym serum" znowu w mojej głowie zabrzmiał głos nieznajomego wilka.
"Jakbyś nie wiedział, bo nie wiem czy jesteś tyle mądry żeby to zrozumieć, alfy nie są uległe wiec nie wykonam twojego rozkazu" przekazałem alfie.
"No cóż, sam tego chciałeś" po raz kolejny machnął łbem i beta do mnie podeszła i wstrzyknęła zawartość pierwszej strzykawki. Bolało jak cholera. Jednak nie bolało tak bardzo, jak nie wiedza na temat mojego przyjaciela, który skończył już skomleć z bólu. Po zupełnie chwili moja postać wilka przemieniła się w ludzką postać.
"A teraz dobranoc" odezwał się już znienawidzony głos, po czym poczułem ukłucie w szyi i stałem się strasznie zmęczony.
*********************
Witam wszystkich w moim pierwszym ff o ziamie.
Mam nadzieję że się spodobało. Teraz jak nigdy spróbuję nie pisać rozdziałów co 3 miesiące tylko będę tego ff prowadzić systematycznie
Pozdrowionka
CZYTASZ
you make me strong // ziam a/b/o
Fanfiction[ZAWIESZONE] Zayn jest nastolatkiem któremu ojciec nie pozwala wychodzić, ze względu na konflikty z innymi watahami. Pewnego dnia ojciec pozwala mu wyjść. Wtedy wraz z przyjacielem wataha z którą mają konflikt ich porywa. Gdy docierają do domu wrogi...