14. czekoladowa żaba

153 13 2
                                    

  Święta minęły bardzo szybko. Czy one zawsze tak mijały ? Niestety na dworzec nie mogli odprowadzić nas rodzice, ponieważ byli w pracy.

- Czy wszyscy są gotowi ? – krzyknął dziadek z holu.

- Jeszcze chwila, gdzieś zgubiłam różdżkę! – odkrzyknęła Maya.

- Nie miałabym już cierpliwości do dzieci – szepnęła babcia Rolanda.

Chwała Merlinowi, że Żabert się rozleniwił i nie muszę go terasz szukać, bo chyba bym się popłakała ze stresu.

- Macie minutę inaczej nie pojedziecie na ten semestr do szkoły! – dalej dziadek krzyczał.

Wzięłam pudełko z Żabertem do jednej ręki, a kufer do drugiej. W tym roku szkolnym oprócz mózgu wytrenuje też mięśnie rąk.

- Frank! Pomóż Ani – tego skrótu mojego imienia używała tylko babcia a szkoda, ponieważ było bardzo urocze.

- Dziecko nie dźwigaj tyle – zmartwił się dziadek.

- W pociągu nikt mi nie pomoże, więc muszę sobie radzić od początku sama.

- Tay! Dlaczego nie pomagasz siostrze ?

- Babciu nie jestem dzieckiem, daje sama radę.

- Jesteś damą i nie powinnaś sama dźwigać.

- Ta Pierwsza Dama Slytehrinu – szepnęłam do siebie.

Po dłuższym czasie niż minuta wszyscy stali w holu naszego domu. A mieliśmy szybko pojawić się na dworcu... wyszło inaczej, ponieważ dziadek postanowił dać nam jeszcze wykład na temat teleportacji. Czy on nie wie, że robimy to wspólnie odkąd skończyliśmy kilka lat?

Dosłownie 3 minuty przed odjazdem pociągu pojawiliśmy się na Kings Cross. Umrę w młodym wieku na zawał serca! Dziadkowie wymyślili nową dyscyplinę sportu, bieg z kuframi przez ludzkie przeszkody.

Wchodząc do pociągu miałam zadyszkę równie głośną co lokomotywa.

- Owocnej nauki! – krzyknęła za nami babcia.

- Nigdy więcej nie chcę aby dziadkowie odprowadzali nas na dworzec – narzekała Maya

Ostatni raz pomachaliśmy dziadkom i każde poszło w swoją stronę. Byłam miło zaskoczona kiedy okazało się, że dziewczyny zajęły dla mnie miejsce.

W sumie miałyśmy cały przedział tylko dla siebie. Rozłożyłam się na dwóch siedzeniach i ostrzegłam, że aż do Hogsmeade się nie ruszam.

Po dotarciu do celu myślałam, że skoro nie ma już tyle śniegu co przed świętami to do zamku dotrzemy łodziami, jednak zawiodłam się i znów podążaliśmy do powozów.

W zamku tradycyjnie czekała na nas kolacja tak obfita, że skrzaty nie miały co robić więc przygotowały wielką ucztę.

„I znów zimne lochy" pomyślałam idąc do naszego dormitorium. Będąc w ciepłym i przytulnym domu odzwyczaiłam się od tych zimnych ścian.

- Hej Anastazja! Chyba nie zapomniałaś o swoim najlepszym kumplu ?!

- O Draco ? Nigdy.

- Aha.

- Żartuje Blaise, fajnie Cię znowu widzieć. Jak tam święta ?

- Ciebie też fajnie widzieć, nawet trochę się stęskniłem. A świta wolałbym spędzić w Hogwarcie.

- Dlaczego ? Co się stało ?

- Wiesz poznałem swojego nowego „tatusia".

- Może ten nie będzie, aż taki zły ?

Slytherin Story - Co wydarzyło się w Slytherinie, pozostaje w Slytherinie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz