10.

237 8 1
                                    

Godzina jaką wskazywał zegarek który leżał obok mnie na nocnej szafce wskazywał 7:00 kiedy budzik który ustawiłam w telefonie idealnie zaczął dzwonić wtedy gdy moje oczy się otwarły. Wczoraj jeszcze zdążyłam pożegnać się z mamą przed wyjazdem aby dziś jej specjalnie nie budzić. Równo o 8:00 mieliśmy stawić się na parkingu za szkołą więc muszę zacząć się za siebie brać.

Minimalnie zaspana rozciągnęłam się na łóżku wydając z siebie cichy jęk kiedy dotarło do mnie w co się pakuje. Stanęłam na nogach i pościeliłam swoje miejsce spania, bym po powrocie mogła spokojnie wrócić do pokoju. Udałam się do łazienki pod krótki prysznic który miał mnie orzeźwić bo upały które zaczynają nachodzić są momentami uciążliwe.

Nie chciało mi się malować, zrobię to pewnie w trakcie podróży lub wcale. Wysuszyłam włosy po czym stojąc nadal przed łazienkowym lustrem, wyprostowałam je. Z dużej drewnianej szafy która stała przy ścianie równolegle z drzwiami wejściowymi do pokoju wyciągnęłam dzisiejsze ubranie. Na przeciwnej ścianie na środku pokoju znajdowało się moje ukochane łóżko, w którym czułam się chyba najlepiej. A po lewej stronie biurko, które było zapełnione niepochowanymi książkami oraz zeszytami. Wzięłam swoje rzeczy i podeszłam do okna aby spojrzeć przez nie widząc wschodzące już słońce oraz światło wychodzące z jednego pokoju na piętrze domu, na przeciwko mnie.

Starałam się zejść ze schodów najciszej jak potrafiłam, nie były one już pierwszej nowości przez co wydawały z siebie dźwięk przy odpowiednim nacisku na nie. Niosłam też swoją walizkę którą położyłam przy wyjściu i poszłam do kuchni wziąć owoc na drogę pod szkołę. Zamknęłam drzwi za sobą ciągnąc walizkę pod dom Maxa.

- Gotowa na wakacje w gronie najprzystojniejszych graczy w mieście? - sarkastycznie wypowiedziane słowa wyszły z ust mojego przyjaciela. Zaśmiał się stając dopiero co przy swoim samochodzie kiedy ja wchodziłam na jego posesję.

- O niczym innym po prostu nie marzę. - odwzajemniłam jakże sztuczny uśmiech w stronę chłopaka ubranego w luźny, dresowy strój.

- Rozumiem Alessa, że to trochę dziwna sytuacja ale pamiętaj żeby dobrze się bawić, jak coś masz mnie i Evę więc bez nerwów. - poczochrał moje dopiero co ułożone włosy.

- Dopiero je prostowałam... - wzdychnęłam uderzając go w dłoń.

- To szczypie. - zaśmiał się masując swoje palce aby następnie spakować swoją walizkę do bagażnika robiąc dokładnie to samo z moją. - Jedziemy? - zadał pytanie gdy zajęliśmy przednie miejsca w jego samochodzie. 

- Jedziemy. - odparłam opierając swoje ciało o fotel biorąc głęboki oddech.


- Wszyscy są czy kogoś ubyło? - zapytał trener patrząc na listę zapisanych na niej osób.

- Collina ubyło. - odezwał się Will widząc ubytki w pamięci trenera. 

- A właśnie, gdzie wasza głowa drużyny? - mężczyzna zmarszczył nos przejeżdżając wzrokiem po każdym z nas. Nie tylko wygląd ale jego zachowanie było komiczne. On cały był śmieszny.

- Może nie przyjedzie? - zaczął Damon który stał oparty bokiem o busa. Nie wiem czy oni mają jakąś wojnę między sobą bo za każdym razem czuję jak wzajemnie się nie lubią. Może by tak użyć go jako kontry?

- Chciałabym. - powiedziałam cicho do Evy kiedy ona była obok mnie czekając aby wsiąść do autokaru.

- Przestań Alessa. - zachichotała lekko po czym krzyknęła na Toma że ma przestać ją zaczepiać. Co jak co ale dla mnie było to bardzo urocze.

AlessaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz