#9

3.8K 97 2
                                    

Bella:
Była już godzina 1 w nocy a my siedzimy i oglądamy filmy. Nic nie piłam denerwowalo mnie to że chłopcy pili i Carmen a ja nie mogłam. Co rada pili tylko piwo ale kurwa. Poruszyłam się przez co Carmen i Dante jęknęli. Jak dwa osły na mnie leżeli.
- Uprzedź zanim wstaniesz...
- Musze do toalety... Wychodziłam z pokoju.
- ekhem.. Gdzie idziesz kibel masz w pokoju o tam - Justin wskazał na drzwi w moim pokoju.
- Nie denerwuj mnie..

Zeszłam na dół wyciągnęłam wino. Whisky i gdzieś tam znalazłam wódkę. U piłam trochę whisky. I udałam się z powrotem do pokoju.
- CARMEEEEN PIJEMY WINKO!!!
- oooooo takkkk!

Usiadłam koło niej i otworzyłam wino. Dzieliłyśmy się raz ona raz ja. I tak zeszło mam wypicie wszystkiego.

***
Po wypiciu wina.
- Mam coś j-szcze- wyciągnęłam zza siebie whisky i wódkę.

Carmen zaświeciły się oczy.
- haloo?? My tu jesteśmy..
- Wydupiaj Justin!

Wkurzył się chciał mi zabrać ale zamknęłam się w łazience. Zostawiłam Carmen wódkę.
- Mordo! Na dole jest sok pomarańczowy idź se.

Kiedy ucichło wyszłam. Specjalnie nic nie piłam, sorry nie byłam sama hah.
- pijemy!!

Wyłączyłam muzykę i zaczęłam tańczyć z Carmen.
- Psst.. Car jesteśmy trochę podpite masz okazję bierz się za Austina.

Odeszła i usiadła na niego. Coś tam powiedziała i zaczęli tańczyć. Ja dla śmiesznego efektu ubrałam okulary przeciwsłoneczne i założyłam kapelusz oraz za duża kurtkę. Zaczęłam się wygłupiać a Dante popadł w histeryczny śmiech. Justin po chwili też zaczął.
Podeszłam do łóżka i skoczyłam na tyłek między nich z butelka whisky.
- No to jak moje chłopaczki?

Pomachałam im przed twarzą.
- Pijemy nie ma co.

*** godzina 9:00***
Dzwoni budzik. Właśnie wtedy rodzice przyjeżdżają. Jestem cała obolała. Okazuje się że co? Leżę na ziemi okryta kurwa dywanikiem z łazienki. Carmen leży w łóżku razem z Austinem. A Dante jak debil śpi na siedząco koło mojej szafki nocnej i ją przytula. Teraz zorientowałam się ze leżę koło Justina. Znaczy mogę wyciągnąć do niego dłoń i palcem gk dugnac. Japierdole 9 godzina.. Co jest. Balowaliśmy do 4 rano chyba.
Wyciągnęłam rękę do Justina i paznokciem go drapałam.
-M-mamo..
-Justin wstawaaj- przeciągnęłam. Byłam naprawdę nieżywa.

Obrócił się na drugi bok. Westchnęłam i wstałam, momentalnie upadłam ja dupe. Brawo.. Miałaś już nie pić..
- Danteee - ruszałam nim.
- Coo... Daj spać.. - powiedział cicho.

Nie ma szans. Jedyna osobą którą dałam radę obudzić żeby w miarę możliwości wstała to Carmen. Obie spojrzałyśmy na siebie nie wierząc jak tu wygląda.
- Co sie tutaj dziaaał-oo..
- Mnie pytasz Carmen?.. Byłam przykryta dywanikiem z łazienki.

Parsknęła śmiechem.
-Dobra staraj się ich obudzić a ja posprzątam trochę.. Jak Tifanny i ojciec to zobaczą.

I nagle rozległ się dzwonek.
- KURWA MAC! - wpadłam w panikę.

Otworzyłam okno. Butelki kopnelam pod łóżko a śmieci szybko dałam do kosza w łazience.
-BUDŹ ICH Ja idę otworzyć.

Szybko zbiegłam robiąc szg kiego koka. I z udawanym uśmiechem otworzyłam.
- Hej Tifanny! Tato!
- Dzień dobry spałaś?
- Taak wybaczcie ze czekaliście.
-Nic nie szkodzi. Chłopcy są u ciebie?
- Nie. Została tylko Carmen.

Jakby mój tata się dowiedział że chłopaki tu są to by mi łeb urwał..
- idziemy do sypialni trochę odpocząć.
- Okej!

Szybko pobiegłam do pokoju zamykając drzwi na klucz.
- Ja. Pier. Do. Le. Oni nie wiedzą że wy tu jesteście - pokazałam palcem na chłopaków.
-I co? mamy teraz zrobić.
- wychodzicie balkonem. Nie interesuje mnie jak. Za moim domem jest płot który łatwo przeskoczycie i dalej dom tego cymbała.
- Cymbał? A wczoraj to co?!
- co co? Co wczoraj?
- Właśnie? - zapytał Dante patrząc mi w oczy.

Wróg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz