,, I walked a mile with Pleasure;
She chatted all the way;
But left me none the wiser
For all she had to say
I walked a mile with Sorrow,
And ne'er a word said she;
But, oh! The things I learned from her,
When Sorrow walked with me.
- ROBERT BROWNING HAMILTON-
Wiatr smaga mnie po twarzy, przenikliwy chłód parzy skórę, a dreszcz przechodzi moje ciało. Skaliste zbocza wysokich gór pokrywa śnieg, wbrew letniej pory. Ten widok sprawia, że na moment zapominam gdzie jestem i mogę przez krótką chwilę odetchnąć od chaosu panującego w mojej głowie.
Zimno szybko zniechęca mnie do podziwiania przełęczy, wracam do środka. Zamykam szczelnie szklane drzwi tarasu i bezcelowo sunę wzrokiem po mieszkaniu. Jest skromne, wynajęte na czas misji, która została już zresztą wykonana.
Jedyne co nadal trzyma mnie w drewnianym domku na szczycie jest sterta zaległych raportów, które muszę wypełnić przed wyjazdem. Nigdy nie przepadałam za papierkową robotą, jednak teraz, gdy cała odpowiedzialność za oddział spadła na mnie, muszę wywiązywać się z obowiązków, nawet jeśli oznacza to dla mnie ślęczenie nad papierami.
Przysiadam na moment, jednak drobny druk wydaje się zlewać. Przecieram zmęczone oczy opierając się biodrem o kant biurka. Nie mam siły ani ochoty się tym zajmować. Podstępny głos w mojej głowie podpowiada, by nie działać wbrew sobie. Postanawiam więc odłożyć pracę na wieczór, a z samego rana ruszyć w kierunku Nandy Parybat.
Chcąc zająć czymś ręce zaczynam opatrywać drobne rany po ostatniej walce. Łapię za bandaże, plastry zamykające rany oraz rozpuszczalne szwy. Zdejmuję górę kostiumu i rzucam ją na oparcie krzesła, jednak zanim sięgam po płyny dezynfekujące, dzwoni telefon.
Marszczę brwi w złości i nieśpiesznie podnoszę telefon. Numer który mi się wyświetla sprawia, że po moim ciele przechodzi nieprzyjemny dreszcz. Talia raczej nie ma w zwyczaju kontaktować się ze mną w ten sposób chyba, że chodzi o sprawę niecierpiącą zwłoki.
- Vivienn, musisz wracać.- głos kobiety jest oziębły i opanowany jak zawsze.- Mam dla Ciebie kolejne zadanie.
- Zaraz spakuję wszystkie rzeczy i wyruszam.- ramieniem podtrzymuję telefon zapinając czarną torbę.
- Samolot powinien już na ciebie czekać, muszę omówić ważną sprawę.- rozłącza się zostawiając mnie otępiałą.
***
Wysiadając z samolotu, niewiele myśląc kieruję się w górę po kamiennych schodach. Na placu treningowym panuję niezwykła pustka, co jest rzadko spotykanym zjawiskiem. Nie podoba mi się panująca aura, więc przyspieszam kroku.
Idąc między kolumnami dopiero teraz zauważam zniszczenia w murach. Ściągam brwi zaciskając zęby. O mało nie wpadam na Talię, która patrzy na mnie z góry z konsternacją wymalowaną na twarzy. Ma podkrążone oczy oraz ostre rysy twarzy prawdopodobnie wywołane stresem.
- Przejdźmy do dolnych komnat.- oznajmia niezwykle chłodnio.
Postanawiam zachować ciszę i spokojnie podążam za córką Ra'sa. Przeczucie podpowiada mi, że pod moją nieobecność stało się coś strasznego, jednak zanim zacznę zadawać pytania postanawiam zaczekać dopóki nie znajdziemy się w jaskini.
- Mam dla ciebie kolejne zadanie Viv.- Talia staję nad mętną wodą przyglądając się swojemu zniekształconemu odbiciu.
- Co się tu stało?- wymyka mi się z ust, zanim zdążę ugryźć się w język.
CZYTASZ
Uderzenie Skrzydeł
FanfictionPodejmujac decyzje musimy wiązać się z konsekwencjami. Przybierając różne imiona, nieustannie uciekając przed przeszłością nie sądziła, że kiedykolwiek wróci do Nocnego Miasta. Rozdarta między sumieniem, przysięgą i bliskimi, będzie musiała stawić...