~Forty Four~

106 7 0
                                    

Mijały kolejne miesiące. Nora nauczyła się chodzić i wszędzie było jej pełno. Happy i Marsha chowali się po wszystkich możliwych kątach, ale mała i tak zawsze ich znajdowała. W naszym życiu zmieniło się sporo. Oczywiście, poinformowaliśmy z Alanem o tym, że Sølve zmarł tuż po przyjściu na świat wszystkich znajomych i przeprosiliśmy ich za to, iż robimy to tak późno. Nikt nie miał nam tego za złe, ale Camila...zaczęła się o to obwiniać, wciąż powtarzała, że to jej wina. Nie dała się przekonać, że tak nie jest i któregoś dnia...odeszła. Popadła w depresję, odmawiała pomocy i wsparcia...i stało się. Nie wiem do końca jak to było, ale ponoć weszła do wanny pełnej wody i wrzuciła do niej jakiś elektryczny przedmiot. No, to nie była miła zmiana, ale oprócz tego wydarzyło się sporo dobrego. Na przykład Christopher i Zara w końcu się pobrali. Wesele było skromne, ale każda ważna osoba by pozazdrościła. Skromne, ale godne księżniczki. Zara wyglądała przepięknie w tej białej sukni ślubnej. Od ślubu minęło trochę czasu i razem z nowożeńcami siedzieliśmy u nas w salonie.

- Nie mogę się doczekać waszego ślubu- powiedziała Comstock, zajadając się łososiem z brokułami. Popatrzyłam na Alana.

- Jeszcze tylko trochę- uśmiechnął się Walker, obejmując mnie.- Zrobimy wesele godne króla i królowej- dodał.

- Jak cię stać, to proszę bardzo- wzruszyłam ramionami. Przytulił mnie mocniej.

- Zasługujesz na takie wesele- szepnął mi do ucha. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Cały Al, a czegóż innego można było się po nim spodziewać?

************

Leżeliśmy w łóżku, zegar powoli wskazywał dwudziestą trzecią. Nora spała w swoim pokoiku obok. 

- Wiesz...tak sobie myślę, że...może powinienem ponownie skręcić łóżeczko?- zapytał brunet, spoglądając mi w oczy.

- Posłuchaj, narazie nie myślę o dziecku- odparłam.- Nie zrozum mnie źle, ale...nie mam ochoty na drugą ciążę- dodałam, zamykając oczy.

- Spokojnie, nic się nie stało- pocałował mnie w czoło i po chwili oboje zasnęliśmy. Znaczy, on zasnął, bo ja nie. Odwróciłam się do niego plecami i wbijałam wzrok w pokój spowity w ciemności. To nie było tak, że nie chciałam drugiego dziecka. Bardzo chciałabym być w kolejnej ciąży, naprawdę. Ale...jedyną rzeczą, która mnie przed tym powstrzymywała, był...strach. Bałam się, że kolejne dziecko też skończy tak jak Sølve. A tego nie chciałam. Nie przeżyłabym straty kolejnego dziecka. A doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że Alan marzy o tym, abym znowu nosiła pod sercem jego potomka. Długo biłam się z myślami i po dłuższym czasie sama zasnęłam. Obudziłam się wcześnie rano. Alan jeszcze spał, więc cicho wyszłam z sypialni. Poszłam do kuchni, zrobiłam sobie kawę i usiadłam przy oknie. Może warto się postarać o drugiego dzidziusia? 

- Może powinniśmy spróbować?- zapytałam sama siebie, patrząc przez okno.

- Spróbować co?- usłyszałam. Obróciłam się i ujrzałam Ala. Podszedł do mnie i dał buziaka na powitanie.

- No wiesz...- nie miałam pojęcia jak mu to powiedzieć.- Bo chodzi o to, że długo nad tym myślałam i...myślę, że możemy postarać się o drugie dziecko- dodałam, odkładając kubek na stół.

- Jesteś pewna?- spytał. Kiwnęłam głową na tak. Uśmiechnął się i czule mnie przytulił.- Ale może najpierw ślub, hmm?- zasugerował. Stłumiłam śmiech.

- No okay- przewróciłam oczami. Gdy wstała Nora, zjedliśmy śniadanie, a potem udaliśmy się do pani Hoede, aby mała pobawiła się z Josie. Dziewczynki uwielbiały przebywać w swoim towarzystwie, chętnie bawiły się razem. Ja zaś, z Alanem i panią Hoede siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy. Oczywiście kobieta, po dowiedzeniu się, że chcemy wziąć ślub, zaczęła go nam planować! A nam nie pozostawało nic innego, jak tylko jej pozwolić na to.

Dzisiaj krótki rozdział.

Hey, can I help you? ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz