Heather x Alejandro

542 22 15
                                    

Shot dla @m00n_lighty Mam nadzieję że Ci się spodoba. Miłego czytania~

Akcja dzieje się w 3 sezonie przed ostatnią ceremonią eleminacji.

Heather pov

Siedziałam na pniu drzewa koło ogniska. Był już wieczór i wszyscy czekaliśmy na eleminację. Reszta siedziała w samolocie, pewnie wybierając na kogo zagłosuje. Gapiłam się w płomienie. Obiecałam Alejandro że na niego nie zagłosuje, ale jeżeli zagłosuje na Cody'ego to prawdopodobnie będę musiała  zmierzyć się z Alem w finale. A jeżeli zagłosowałabym na Sierre to mój głos by się nie liczył. Nie wiem jak głosują Sierra i Cody, a jeżeli zagłosowali by na mnie to strzeliłabym sobie kulkę w plecy. Nie mogę tak ryzykować. I co teraz? Nie dam sobie sama rady z Alejandro.

- Seniorita czemu siedzisz tutaj sama?

Oprzytomniałam i mój wzrok powędrował na Hiszpana, który szedł w moją stronę. Och jak niefortunnie. Latynos podszedł do mnie i usiadł zaraz obok.

- Chica nie zimno ci? - mówiąc to objoł mnie swojimi ramionami i przysunoł bliżej, w taki sposób że moja głowa spoczywała na jego ramieniu.

Czułam jak moje policzki zaczynają szczypać. Boże co tu się właśnie dzieje!? Gościu któru uwodzi łaski a potem wywala je z programu właśnie mnie przytula. Wzdrygnełam się kiedy poczułam jak gładzi moją rękę.

- Wszystko w porządku Seniorita? - zapytał bez krztyny drwiny.

Popatrzyłam na niego. Na twarzy miał wypisaną troskę i zwartwienie. Czułam jakby jakaś gula utknęła mi w gardle i blokowała mówienie. Alejandro uśmiechnoł się do mnie przez co moje policzki nabrały ciemniejszego koloru czerwieni. Ma naprawdę piękny uśmiech. Skarciłam się za to stwierdzenie w myślach. Odwróciłam wzrok. Nie mogę pozwolić się teraz zakochać. Jestem już tak blisko. Czułam jak delikatnie chwyta mój podbródek i spowrotem nasze spojrzenia się spotykają. Hiszpan schylił się i musnoł delikatnie moje usta. Patrzyłam z niedowierzanie i lekko rozchylonymi ustami jak się odsuwa. Latynos się zaśmiał i przejechał kciukiem po mojich ustach.

- C-co to-to miało b-być? - zapytałam łamiącym się głosem, kiedy w końcu odzyskałam mowę.

- Kocham cię. - szepnoł mi do ucha.

Odsunoł się ode mnie, wstał i ruszył w stronę samolotu. Patrzyłam jak znika w wnętrzu latające machiny, cała czerwona i z szybko bijącym sercem. W tej chwili miałam zupełną pustkę w głowie, ale wiedziałam jedno. Dziś dotrzymam obietnicy.

Totalna porażka One shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz