Twój Pov.- I tak to mniej więcej wygląda...- westchnęłam biorąc kubek kawy w dłonie, wolno popijając.
Kyle, który siedział koło mnie skinął głową po chwili.
- Nie powiem... Nie wygląda to za ciekawie.
- No wiem... Totalnie zjebałam całą sprawę...- mruknęłam.
Siedziałam razem z chłopakami w domu Kyle'a, by przedstawić im całą sytuację zaistniałą dzisiejszego dnia. Trudno mi było się na początku pozbierać po tym wszystkim, ale postanowiłam się przełamać i wyznać wszystko. I tak w końcu musiałabym o tym komuś powiedzieć. Kyle, Stan i Kenny to moi najlepsi przyjaciele, więc ta opcja wydawała się najbardziej rozsądna. Poza tym obiecali mi pomóc w jakiś sposób. Nawet jak się nie uda to i tak będę doceniać ich chęci.
- To nie jest twoja wina.- Stan położył rękę na moim ramieniu.
- Jak nie moja? Stan, o czym ty w ogóle-
- Stan ma trochę racji (T.I).- przerwał mi Kyle.
- Jakby to nie była moja wina to by nie spierdolił ode mnie tak szybko i dał mi się przynajmniej jakoś wytłumaczyć.
- Mógł cię wysłuchać przynajmniej wiesz...?- Kenny zaczął.
- I tak by mi nie uwierzył...- oparłam głowę na oparciu kanapy odchylając się do tyłu.- Co radzicie koledzy?
- Po prostu mu powiedz jak było.- zaproponował Kyle.
- Ciekawe jak, skoro teraz mnie będzie unikał częściej niż Cartman mydła...- fuknęłam.
- Haha, dobre!- zaśmiał się Kenny chwytając się za boki. Zrozumiał jednak po chwili, że wszyscy tępo się na niego patrzyli i zakaszlał sucho.
- Inne pomysły...?- zapytałam.
- Myślę, że powiedzenie mu wszystkiego to jest najlepsze wyjście.
- Świetnie. Kolejny super plan, wiesz Stan?
- Jak inaczej chcesz to zrobić? Wyobrażasz sobie, że zaśpiewasz mu balladę na stołówce czy co?- zaczął Stan zirytowany.
- Dobra, dobra. Wygrałeś... To kiedy niby mam to zrobić?
- Jak najszybciej. Musisz się przełamać.
- Przecież on mnie będzie zlewał... To będzie trudne wiecie?
Kyle podszedł do mnie i objął delikatnie. Oparłam głowę na jego ramieniu zamykając oczy.
- Jak potrafisz spuścić wpierdol grubasowi dwa razy większemu od ciebie w zaledwie dwa dni to dasz radę porozmawiać z facetem który ci się podoba.- powiedział Kyle.
Zaśmiałam się cicho do siebie. Kyle ma rację. Cartman rzeczywiście jest dwa razy większy ode mnie.•Tydzień później•
Zasłużyłam na to. Nie to, że lubię się nad sobą użalać, ale tak. Zasłużyłam na takie traktowanie. Craig nawet na mnie nie zwraca uwagi, już nawet nie wspomnę o tym, że nie chce ze mną rozmawiać, po prostu unika mnie jak tylko możliwe.
- Kurwa, to trudniejsze niż przywalenie Cartman'owi...- powiedziałam do siebie idąc korytarzem po kolejnej nieudanej próbie porozmawiania z Craig'iem. Mógłby przynajmniej udawać, że mnie słucha. Byłoby prościej.
- I jak?- podszedł do mnie Kyle.
- Świetnie. Normalnie jesteśmy teraz najlepszymi przyjaciółmi.- uśmiechnęłam się sztucznie.
- Ja tylko zapytałem, wiesz?
- Wybacz Kyle...- ugryzłam się w język.- Ale sam widzisz, że to nie jest takie proste. Najbliższa odległość jaka nas dzisiaj dzieliła to 3 metry.
- Wow, kiepsko...
- I to bardzo. Gdyby tylko, no nie wiem... Jakoś zwrócił na mnie uwagę, to wszystko byłoby prostrze i w ogóle.
Kyle o dziwo nic nie powiedział. Spojrzałam na niego po chwili. Myślał nad czymś i dopiero po kilknastu sekundach zorientował się, że gapie się na niego.
- Kyle... Co-
- Mam plan, ale nie spodoba ci się.
Wzruszyłam ramionami, co innego miałam zrobić.
- Okay co to jest?
- Zobaczysz, może się uda.
Mówiąc to wziął mnie za nadgarstek i pobiegł na stołówkę. Wbiegł do niej nadal mnie trzymając i usiadł przy stole razem z innymi chłopakami. Stan spojrzał na niego z uniesioną brwią.
- Stary, co jest?
- Nie, nic, czemu pytasz?- Kyle nerwowo odpowiedział.
- Serio myślisz, że nie widzę?
- No dobra przejrzałeś nas.
Zaraz, czemu nas?!
Kyle wstał, tym razem chwytając mnie za rękę i stając na środku stołówki. Stał w bezruchu w centrum uwagi, póki nie zaczęto się na niego patrzeć.
- Kyle, co ty odpierdalasz...?- zapytałam szeptem.
- Coś za co mnie zabijesz, ale będzie warto, bo ktoś wreszcie zwróci na ciebie uwagę.- odpowiedział mi cicho.
- Kyle, ja nie sądzę, żeby-
- (T.I) I JA JESTEŚMY RAZEM!
Mówiąc to podniósł nasze splecione ręce ku górze. ZAJEBISTY PLAN KAHL. Coś ja nie sądzę, żeby to się udało. Niektórzy w stołówce mieli nas w dupie, inni szeptali coś do siebie.
- I jak, jakieś efekty...?- powiedział cicho Kyle do mnie dając mi do zrozumienia, żebym szukała Craig'a wzrokiem.
Rozglądałam się po pomieszczeniu zauważając go przy stole razem z Clyde'm i Token'em. Popatrzył tylko w naszą stronę na chwilę, a kiedy zorientował się, że gapimy się na siebie obrócił wzrok z twarzą bez emocji. Większość osób zaczęła opuszczać stołówkę, w tym Craig i nawet się nie zorientowałam kiedy tylko ja i Kyle w niej zostaliśmy.
- I TO MIAŁ BYĆ TEN SUPER PLAN?- wkurzona kopnęłam rudego, który stał koło mnie.
- MYŚLAŁEM, ŻE WYPALI!- krzyknął Kyle do mnie łapiąc się za kolano.
- NIE NO NIE WIERZĘ...- odparłam zakrywając twarz dłońmi.
- A podziałał chociaż?
- No tak średnio bym powiedziała... Fakt, popatrzył się, ale nic poza tym. Nawet zazdrość nie była wypisana na jego twarzy.
- Kuźwa.- syknął Kyle do siebie.- Już mi brakuje pomysłów.
- I oby tak zostało.
- Starałem się, ale jesteś beznadziejną dziewczyną.
- A ty jesteś beznadziejnym chłopakiem.
Mówiąc to wyszliśmy ze stołówki szkolnej dalej się lekko przekomarzając.
CZYTASZ
South Park × Reader
Hayran KurguWszystkie postaci należą do Trey'a Parker'a i Matt'a Stone'a, nie do mnie ♥️ Zwykłe South Park × Reader, tu nie ma shipów. Występują: wulgaryzmy i żarty w stylu Cartman'a. Mogą być zamówienia, jeśli ktoś bardzo by chciał. Lecz nie robię +18, gdyż...