- Przymkniemy go na czterdzieści osiem. - Popatrzyłam na mężczyznę, który właśnie wyszedł z pokoju przesłuchań i głęboko westchnęłam. - W końcu musi zacząć sypać.
- No nie wiem...
- Lucy. - Usłyszałam za sobą.
- Krystian?
- Lucy, słuchaj. - Wyrzucił. - Sprawdziliśmy z Darem telefon tego całego Hermana. Facet jest mocno podejrzany.
- Możesz jaśniej?
- To może być jakaś grubsza sprawa.
- Dobra, Krycha, do konkretów. - Wtrącił poirytowany Olgierd.
- Facet może być powiązany z przestępczym półświatkiem. Znaleźliśmy w jego kontaktach mnóstwo zagranicznych połączeń. Po sprawdzeniu z bazą, nie były to raczej towarzyskie rozmowy. No i...
- I?
- Łucja, on cię obserwował już od dłuższego czasu.
- Co?
- Facet ma zapchany cały telefon twoimi zdjęciami.
- Żartujesz sobie ze mnie? - Pokręciłam głową, wodząc spojrzeniem pomiędzy oboma mężczyznami. - Nie...
- Dobra, masz jakieś konkretne nazwiska? - Starszy detektyw skinął na młodszego, który niemal natychmiast wyciągnął zza pleców papierki i jeszcze więcej papierków.
- Czekaj, czekaj. Powtórz. - Przerwałam mu, gdy zaczął kartkować akta i wymienił jedno, interesujące mnie w tym wypadku nazwisko.
- Jabło...
- Nie, nie. To wcześniej.
- Małecki?
- Małecki. - Powtórzyłam. - Małecki, Małecki...
- Krzysztof. - Dodał tamten.
- Krzysztof Małecki... Wiem. - Gwałtownie przeniosłam swój wzrok na policjantów, którzy przybrali pytający wyraz twarzy. - Maciek prowadził kiedyś jego sprawę. Pamiętam, bo była dla niego wyjątkowo ważna... Czyli jednak...
- Nie no słuchaj, to że był jego klientem, nie oznacza...
- Właśnie oznacza!
- Łucja, spokojnie. Może to tylko zbieżność nazwisk. Zweryfikujemy to.
- Ale i tak nic nie znajdziecie. - Wyrzuciłam poddenerwowana zaistniałą sytuacją. - Wy naprawdę nie wiecie, z kim macie do czynienia...
(...)
- Kornuś, jak myślisz? - Odezwałam się zamyślona, przesuwając palcem po ekranie smartfona. - Bo znalazłam tu taki przepis...
- Kotku, jak chcesz. Wszystko, co zrobisz będzie pyszne.
- Dobra, to dzisiaj wieczorem zrobię piernik, a jutro rano wstanę zrobić kaczkę, żeby była na obiad. Czy może lepiej indyka?
- Nie przesadzasz?
- Ja? Nie.
- Może troszeczkę? - Zaśmiał się i położył dłoń na moim udzie, skręcając samochodem w naszą uliczkę.
- Nie. A ty się dzisiaj bierzesz za sprzątanie.
- Łuuucja...
- No co? Poodkurzasz, pościerasz kurze, umyjesz łazienki. Aha, no i trzeba w końcu naprawić tą szafkę w kuchni...
- Łuuucja...
- Zdolny jesteś, dasz sobie radę. - Cmoknęłam go w policzek, mieszając dłonią w jego ciemnych włosach.
CZYTASZ
Łucja Wilk - Sound Of Silence
FanfictionPo przejściu z warszawskiego wydziału kryminalnego do Interpolu, życie Łucji w końcu zaczyna się układać. Kobieta jest zdecydowaną indywidualistką, która w pełni realizuje się zawodowo i niepotrzebuje do tego celu niczego ani nikogo. Nie chce wchodz...