Draco zatrzasnął za sobą drzwi rezydencji. Dzisiejszego dnia praca była wykańczająca, od kilku godzin marzył jedynie o ciepłej kąpieli i kieliszku wytrawnego wina, które odjęłoby nieco ciężaru z strudzonych barków. Fantazjował o miękkości własnego łóżka, czując przemożny ból pleców w wyniku przesiadywania na sztywnym, biurowym krześle w swoim gabinecie. Dom jak zwykle był idealnie cichy, ale coraz trudniej było ignorować odór niepozmywanych naczyń i brudnych ubrań rzuconych niedbale na posadzkę. Wąskie wargi wykrzywiły się w mało przystojnym grymasie, gdy pomyślał o sprzątnięciu tego, lecz perspektywa odpoczynku wśród tego bałaganu była niewiele lepsza.
Blond kosmyki opadły niedbale na czoło wskutek pokręcenia głową i upadnięcia ciężko na fotel, gdzie chwycił za słuchawkę staromodnego telefonu. Gazeta zalegająca na stoliku była numerem sprzed tygodnia, ale powinna wystarczyć. Przekartkował ją, docierając do strony zapełnionej usługami oraz numerami telefonów, które pobieżnie prześledził wzrokiem. Robił to tak długo, aż dotarło do niego, iż jest mu zupełnie obojętne, kto posprząta bałagan gromadzący się w wnętrzu rezydencji. Liczył się jedynie fakt, że to zrobi.
Wykręcił numer, czekając na nieśmiałe "halo" po drugiej stronie. Suchym tonem wyrecytował swój adres oraz stawkę, jaką gotów był zaoferować za przybycie natychmiast. Usłyszawszy zgodę na jego warunki, nie czekał aż rozmówca dokończy zdanie. Rzucił słuchawkę na widełki, rozciągając długie nogi, wciąż odziane w sztywne, materiałowe spodnie od garnituru i oparł głowę na wezgłowiu fotela, w przeciągu kilku minut zapadając w płytki sen.
★・・・・・・★・・・・・・★・・・・・・★
Obudziło go ciche pukanie do drzwi, odbijające się echem od posadzki. Niechętnie podniósł się z fotela, rozmasowując obolały od niewygodnej pozycji kark i żałując swojej podjętej w stanie półprzytomności decyzji. Owszem, wychowany w arystokrackiej rodzinie, nie pałał sympatią do wszelakich prac domowych, ale jeszcze mniej lubił obcych ludzi panoszących się po jego rezydencji. I generalnie ludzi.
Było jednak za późno, by wybić sobie ten pomysł z głowy, więc zamaszystym ruchem otworzył, taksując wzrokiem stojącą przed nim osobę. Średniego wzrostu, brunet, zaczerwieniony nos oraz policzki, prawdopodobnie od biegu, wnioskując po zdyszanym oddechu. Skrzywił się lekko na widok starego swetra opinającego szczupłe ciało, ale nie skomentowawszy tego ani słowem odwrócił się, wracając wgłąb domu.
— Dzwonił pan po mnie. Miałem posprzątać... — chłopak nie ruszył się nawet o krok, jakby niepewny, czy może wejść do wnętrza, którym miał się przecież zająć. Draco parsknął z irytacją, ledwie zauważalnym ruchem dłoni udzielając mu niemego pozwolenia. Słyszał niepewne kroki za swoimi plecami, gdy wpatrywał się w czerwony płyn obficie wypełniający kryształowy kielich. Obrócił nim kilka razy, zanim zdecydował się odpowiedzieć.
— Wiem, co zrobiłem jakieś — zerknął na zegarek — dziesięć minut temu. Dziękuję za troskę o moją pamięć, ale przyszedłeś tu, jak sądzę, w nieco innym celu.
Brunet zacisnął wargi, ale skinął jedynie głową. Odłożywszy swoją torbę na zakurzoną, ciemną posadzkę, pchnął nogą drzwi tym samym je zatrzaskując. Plama błota pochodząca z jego wątpliwej jakości sportowych butów pozostawiła widoczną bruzdę na drogim drewnie, co skomentował jedynie przepraszającym uśmiechem.
Malfoy musiał mieć naprawdę cholernego pecha w życiu, skoro z wszystkich ofert wybrał właśnie tę reklamującą stojącą przed nim niezdarę. Chwilę potem ten właśnie chłopak stał przed nim, z wyciągniętą dłonią i błyszczącymi, zielonymi oczami. Pasowały do wystroju rezydencji, co zauważył właściwie wbrew sobie. Jakby to miało jakiekolwiek znaczenie.

CZYTASZ
fill the silence ; drarry au
Fanfictiondraco jest zbyt leniwy na sprzątanie swojej rezydencji, a harry potrzebuje pieniędzy.