Rozdział 21

528 33 33
                                    


Luna per.

Obudził mnie dziwny hałas. Od razu zauważyłam że nie ma obok mnie Deku. Obróciłam się i zobaczyłam ciemny pokój.

- Izuku?- zawołałam cicho. Nagle drzwi się otworzyły.

- nie przestraszysz mnie. Chodź spać- powiedziałam. Obróciłam się z powrotem do ściany i zamknęłam oczy. Słyszałam tylko jak ktoś podchodzi do łóżka. Zmądrzał wreszcie i przestał się w creepa zabawiać. Po chwili poczułam jak coś mnie złapało za rękę.

- Izuku chodź spać- powiedziałam. Nagle poczułam jak Deku podnosi mnie przez co się rozbudziłam.

- Izuku co t...- nie skończyłam bo zobaczyłam że to nie jest Izuku tylko jakiś czarny stwór o czerwonych oczach.

- puszczaj mnie potworze!- krzyknęłam. Ten tylko przycisnął mi coś do ust. Zaczęłam się szarpać, ale uścisk stwora był zbyt silny. Co najgorsze w tym wszystkim to nie wiem gdzie jest Izuku. Jak ten stwór go skrzywdził to mu rogi wyrwę z tej tępej głowy. Po chwili stwór zaczął mnie wynosić z pokoju. O nie. Tak nie będzie. Muszę coś zrobić. Po chwili kontem oka dostrzegłam nożyczki na biurku. Chwyciłam je i wycelowałam w ramię stwora. Ten tylko ryknął z bólu i mnie puścił. Szybko ruszyłam w stronę mojego telefonu. Chciałam wezwać pomoc. Nagle potwór złapał mnie za włosy i pociągnął. W cholerę bolało. Kilka kosmyków moich włosów zostało wyrwane. Stwór mnie przyciągnął, a ja jako że nie chciał puścić moich włosów przywaliłam mu z pięści. Wtedy stwór mnie puścił i mogłam jakkolwiek uciekać. Chciałam wyjść z pokoju, lub zacząć wołać o pomoc, ale oczywiście potwór szybko się ogarnął i znowu na mnie rzucił.

- Puszczaj ty demonie!- krzyknęłam. Po chwili potwór złapał mnie za gardło i podniósł. Drugą łapą wyjął nożyce z ramienia i wycelował we mnie. W ostatniej chwili osłoniłam się kryształami na co potwór zareagował dosyć dziwnie. Blask kryształów go oślepił przez co mnie puścił. Od razu się podniosłam. Podeszłam do drzwi i... kurwa zatrzasnęły się. Szarpałam klamką jak wściekły Bakugou. Po chwili poczułam ból na plecach i łapę na swoim ramieniu.

- nie chciałem cię tu zabijać bo zamierzałem cię potorturować, ale nie dajesz mi wyjścia- powiedział potwór. Po chwili poczułam jak coś spływa po moich plecach. To pewnie krew z rany którą mi zrobił. Moja bluzka też była potargana. Super. Po prostu super. Po chwili znowu użyłam kryształów by odepchnąć potwora. Użyłam ich też by rozwalić drzwi. Oddam Izuku kasę za nie. Obiecuję, ale muszę się teraz wydostać. Miałam biec do schodów, ale stwór znowu mnie złapał i przygwoździł do ściany.

- i ty myślisz że ten chłoptaś się tobą interesuje? Przecież cię zostawił. Dał mi do ciebie przyjść. Jesteś dla niego tylko kłopotem i tyle- powiedział Demon.

- nie prawda. Jesteśmy przyjaciółmi i nigdy by tego nie zrobił- powiedziałam. Mówiąc szczerze to słowa które powiedziałam mnie trochę zabolały, bo chciałabym być dla Deku kimś więcej niż przyjaciółką, ale co poradzić? Przecież boję się mu powiedzieć. Nie wiem czy on czuje to samo.

- puszczaj- powiedziałam do demona zachrypniętym głosem. Plecy mnie bolały, ale starałam się tego nie ujawniać.

- on cię nie kocha. Zrozum to. Jak umrzesz to tylko mu pomożesz- powiedział Demon.

- nic nie wiesz o miłości i przyjaźni- powiedziałam. Demon się zaśmiał.

- wiem więcej niż ci się wydaje- stwór zbliżył swoją twarz do mojej- jak chcesz to ci mogę pokazać ile wiem o miłości- w tym momencie stwór polizał mnie po policzku swoim długim i obrzydliwym językiem. Nie wytrzymałam i kopnęłam go w kolano. Na Chwilę stracił czujność więc poszczułam go kryształami. Kiedy mnie puścił szybko zbiegłam na dół po schodach. Wbiegłam do pierwszego lepszego pokoju i co widzę. Izuku leży przygwożdżony przez jakąś drugą Alice do podłogi. Do słów ie druga Alice bo ma tak podobny wygląd że aż można powiedzieć że są bliźniaczkami lub to nawet ta sama osoba. Szybko użyłam kryształów by odgrodzić tą dziewczynę od mojego Izuku. Po chwili chłopak wstał i spojrzał w moją stronę. Od razu w jego oczach pojawiły się iskierki radości na mój widok. Podbiegłam  do niego i spostrzegłam małe zadrapanie na policzku.

- nic ci nie jest?- spytałam.

- nie. Ale co się stało tobie. Wyglądasz jak by cię tir potrącił- no tak. Miałam poszarpane włosy i bluzkę. Na szczęście Izuku nie widzi moich pleców i rany z której chyba nadal leci krew. Po chwili dziewczynka wytworzyła z rąk jakieś kule czarnej energii i zaczęła nimi w nas rzucać. Zrobiłam ścianę z kryształów i w tym samym momencie do kuchni wbił ten stwór co mnie chciał zabić.

- następny- powiedział Izuku.

- ten mnie próbował zabić- powiedziałam.

- co!?- krzyknął Izuku. Nie będę go kłamać. Niech wie że stwór chciał mnie zabić, a nie zaprosić na herbatkę.

- potem opowiem, teraz zajmijmy się pozbyciem tej dwójki- powiedziałam. Stanęliśmy gotowi do walki. Miejmy tylko nadzieję że nie zniszczymy domu... i że Deku wybaczy mi drzwi w jego pokoju. Dziewczynka rzuciła się na mnie a ja od razu użyłam kryształów.

- moje oczy!- wrzasnęła kiedy światło kryształów ją oślepiło. Drugi stwór też się na nas rzucił więc Izuku mu walnął z pięści używając swojego quirk. Po chwili znowu użyłam kryształów przeciwko dziewczynce. Jeden z nich dotknął jej skóry na ręce która od razu zaczęła zmieniać się w pył. Dziewczynka ryknęła z bólu łapiąc się za dłoń.

- grrr~ Hubi! Idziemy. Zaatakujemy ją znowu kiedy będzie bezbronna i sama- powiedziała dziewczynka. Obydwa potwory zniknęły i został po nich tylko czarny pył przypominający popiół. No i oczywiście zniszczenia. Dobrze że pani Inko jest w pracy na nockę... znowu.

- Luna nic ci nie jest?- spytał Izuku.

- n-nie... jest wszystko d-dobrze- powiedziałam nie pewnie.

- to... czemu słyszałem niepewność w twoim głosie?- spytał Izuku. Cicho westchnęłam.

- Luna jak coś ci zrobił to powiedz- chłopak dotknął mojego ramienia i mnie przyciągnął, aby przytulić lecz od razu jak to zrobił to dotknął mojej rany. Zasyczałam z bólu, a zielonowłosy tylko szybko się ode mnie odsunął. Jego ręce zbrudziły się moją krwią.

- t-to nic. Trochę boli, ale da się przeżyć- powiedziałam.

- Luna to poważne. Chodź do łazienki tam mamy apteczkę- powiedział chłopak. Razem ruszyliśmy do łazienki. Chłopak nakazał mi usiąść na brzegu wanny. Zrobiłam to i czekałam aż wyciągnie apteczkę. Po chwili podniósł moją i tak zniszczoną już bluzkę i wytarł ranę. Bolało jak cholera, ale nie chciałam dać tego po sobie poznać.

- masz małą tą ranę. Nie będzie trzeba szyć, ale blizna i tak zostanie- powiedział Izuku. Czułam jak zaczyna się frustrować przez to że bluzka cały czas opada na ranę kiedy próbuje mi ją zabandażować. Cóż... mogę mu pomóc z tym, ale nie wiem jak on zareaguje. Cholera, Luna weź się w garść. Zdjęłam swoją bluzkę rumieniąc się przy tym niemiłosiernie.

- c-co t-ty robisz!?- spytał wyraźnie zmieszany Izuku.

- przeszkadzała ci... więc ją zdjęłam... z resztą i tak pójdzie do kosza na śmieci- powiedziałam. Po tych słowach nastała długa i krępująca cisza. Izuku zabandażował moją ranę i poszedł do pokoju po to by przynieść mi jakąś koszulkę. Po chwili wrócił z jedną ze swoich koszulek.

- n-n-nie chciałem grzebać ci w rzeczach...- powiedział chłopak lekko się rumieniąc.

- równie dobrze mogłam sama zajść po ciuchy- powiedziałam.

- jesteś ranna i wykończona. Nie chcę byś mi po drodze zemdlała lub coś- powiedział Izuku. Wzięłam od chłopaka koszulkę i ją ubrałam. Oczywiście była za duża, ale mi to nie przeszkadzało. Po chwili Izuku usiadł obok mnie. Znowu nastała cisza. Jednak w końcu postanowiłam ją przerwać.

- Izuku... czy ty mnie lubisz?- spytałam.

- n-no jasne że tak! Co to za pytanie?- spytał zielonowłosy.

- t-tak jakoś mnie naszło- skłamałam. Tak na prawdę to cały czas w głowie miałam słowa tego demona. Co jeśli on ma rację i nikt mnie nie potrzebuje na tym świecie, a dla Izuku jestem ciężarem. W końcu zostałam mu wciśnięta na chama. Sama na początku nie chciałam tu przyjeżdżać i siedzieć w jednym pokoju z jakimś chłopakiem. Jednak potem on okazał się być miłością mojego życia. Czy on może czuć to samo? Czy to tylko przyjaźń? A może nie ma żadnej przyjaźni i on mnie nienawidzi?

Deku x OC: I promise I protect You [zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz