Lęk o Harry'ego Pottera.
Dobre sobie.
Malfoy siedział na barierce Wieży Astronomicznej. Ostatnio przychodził tu coraz częściej, pragnąc uwolnić się od koszmarów o życiu poza Hogwartem. Nie było tajemnicą, że wychowanie w czystokrwistej rodzinie nie było niczym przyjemnym, a obecne czasy nie ułatwiły sytuacji.
Bo przecież był jeszcze Czarny Pan, a Draco, który wyrósł z wieku dziecięcego, wkrótce musiał ostatecznie przysiądz mu swoją lojalność.
Zadrżał na samą myśl o tym. Bał się i brzydził człowieka, którego już teraz zmuszony nazywać był swoim Panem, gdy mijał go na korytarzach rezydencji. Rezygnacją napawał go widok twarzy ojca po każdym spotkaniu śmierciożerców.
— Malfoy? Wszystko w porządku?
Oh, no tak, Harry-Cholerny-Wybawiciel-Całego-Świata-Potter znów zaszczycił go swoim towarzystwem. I blondyn ponownie złapał się na tym, że nie przeszkadza mu to, ba! Nawet cieszy.
— A jak ci się wydaje, Potter? — odpowiedział sarkastycznie, kątem oka dostrzegając siadającego obok rówieśnika. Poczuł dreszcz, ale nie deszcz strachu.
Draco Malfoy nie rozumiał reakcji własnego ciała.
— Nie wiem, Malfoy. — Ze zdziwieniem stwierdził, że Potter nie brzmi sarkastycznie. Bardziej... zrezygnowanie? Współczująco? Nie wiedział jak ma określić emocje wybrzmiewające w tonie odpowiedzi Gryfona. — Nie znam cię na tyle dobrze żeby móc to określić. Co ja mówię, w ogóle cię nie znam. — Harry zawahał się na sekundę i Draco wbrew siebie przymknął lekko powieki i naprężył się w oczekiwaniu na dokończenie myśli. — Ale myślę, że nie jest w porządku, Draco.
Draco.
Nazwał go Draco, nie Malfoy.
Draco.
•-•
CZYTASZ
Gwiazdy//Drarry
FanfictionBo Harry potrzebował Draco, a Draco Harry'ego, chociaż żaden z nich nie zdawał sobie z tego sprawy. Czyli krótka historia o tym, jak nienawiść przerodziła się w miłość Okładkę wykonała @Awarko, polecam całym serduszkiem jej profil