Leżałam w łóżku, przewracając się z boku na bok, ale sen nie nadchodził. Z każdą minutą czułam, jak zmęczenie ciąży na mnie coraz bardziej, lecz myśli nie pozwalały mi odpłynąć. Dzień był naprawdę ciężki. Po obiedzie, gdy Draco próbował odciągnąć moje myśli od ojca, jego wysiłki niewiele pomogły. Czułam, jak wspomnienia prześlizgują się przez każdą chwilę. Snape odwiedził nas później, sprawdzając, czy żyję i oznajmiając, że mam się zgłaszać w razie jakichkolwiek problemów. Wspomniał też o „dyskretnym" obserwowaniu przez nauczycieli. Z tego wszystkiego jedynym pozytywnym aspektem dnia było odpuszczenie szlabanu. Ale co z tego, skoro wciąż nie mogłam zasnąć?
Nagle usłyszałam trzask dobiegający zza drzwi dormitorium. Wzdrygnęłam się, serce zaczęło bić szybciej. Rozejrzałam się po pomieszczeniu – dziewczyny spały spokojnie, ich oddechy były miarowe. Może mi się tylko zdawało? Ale dźwięk powtórzył się. Wstałam, czując jak chłód podłogi przeszywa moje stopy. Chwyciłam różdżkę i ruszyłam do drzwi, boso, starając się stąpać cicho. Kiedy przekroczyłam próg, usłyszałam głos, który sprawił, że aż podskoczyłam.
– W końcu – powiedział uśmiechnięty Zabini, stojąc w ciemnym korytarzu, jakby nigdy nic. – Już myślałem, że nigdy stamtąd nie wyjdziesz.
– Co ty tu robisz? Jest środek nocy – wyszeptałam, zamykając za sobą drzwi, próbując uspokoić pulsujące od adrenaliny serce.
– Właśnie wróciłem ze szlabanu u McGonagall – westchnął zmęczony. Na jego twarzy malowało się wyczerpanie. – Ta okropna kobieta kazała mi sprzątać całą salę. – Wtulił się we mnie, jakby sam potrzebował wsparcia.
– Też miałam ciężki dzień – mruknęłam, czując jak zmęczenie ponownie mnie dopada. Pociągnęłam go za rękę w stronę kanapy. – Podobno ojciec mnie szuka.
– Jak to? – Blaise uniósł brwi w zdziwieniu. Zasiadłam obok niego, opierając głowę o jego ramię. Mój oddech przyspieszył, gdy zaczęłam opowiadać o wszystkim, co wydarzyło się tego dnia. Blaise słuchał uważnie, ale widziałam, jak walczy ze zmęczeniem. Dopiero po chwili odezwał się, cicho.
– Przepraszam, że mnie nie było. Gdybym wiedział...
– Gdybyś wiedział, i tak byś nic nie zdziałał. McGonagall by ci nie odpuściła. To nie twoja wina. Poza tym, jak widzisz, nic mi nie jest – powiedziałam, głaszcząc go po policzku. Jego skóra była ciepła, a uśmiech, który pojawił się na jego twarzy, był cichy i pełen ulgi.
– To ja powinienem cię pocieszać – odparł z lekkim uśmiechem, a ja tylko parsknęłam. Blaise zawsze potrafił mnie rozbawić swoimi prostymi, szczerymi uwagami. Jego obecność działała na mnie jak balsam, ale dzisiaj... dzisiaj nawet on nie mógł odgonić mroku, który gromadził się w mojej głowie.
– Jak się z tym wszystkim czujesz? Wiem, że jest ci ciężko, ale... nie chciałabyś na przykład go poznać? – Jego pytanie zawisło w powietrzu. Moje ciało zesztywniało, serce zabiło mocniej. Znowu ten temat. Znowu on.
– Jeśli pytasz o mojego ojca, to odpowiedź brzmi: definitywnie nie – odpowiedziałam, bardziej ostro, niż zamierzałam. Czy on naprawdę nie rozumiał, jak bardzo nienawidziłam tej myśli? Jak mógł pytać o coś tak absurdalnego?
– Dlaczego? Nie znasz go, a...
– No właśnie, nie znam go. To obcy człowiek, w dodatku przestępca – przerwałam mu, czując, jak gniew we mnie narasta, jak gorąca fala. – Jestem zmęczona, dobranoc, Blaise – dodałam, wstając gwałtownie i ruszając w stronę swojego pokoju. Nie miałam siły, by dalej rozmawiać. Czułam, jak gniew i frustracja dławią mnie od środka.
Resztę nocy spędziłam, przewracając się z boku na bok, czując, jak każda minuta bezsenności dusi mnie coraz mocniej. Moje myśli krążyły wokół wszystkiego, co działo się tego dnia – Blaise'a, ojca, gniewu, który narastał we mnie z każdą chwilą. Gdy zauważyłam wschodzące słońce, zdecydowałam, że dłuższe leżenie w łóżku nie ma sensu. Wstałam, niepewna, co zrobić ze sobą dalej.
CZYTASZ
Córka Black'a
Fiksi PenggemarOpowieść o córce Syriusza Black'a. !UWAGA! Akcja dzieje się na 5 roku ale wydarzenia są z 3 części. Opowiadanie ma chyba z 7 lat dlatego je gruntownie poprawiam, żeby było czytalne. Zapraszam.