Poprzedniego wieczoru-To jak? Robimy taki układ? Będziesz posłusznie wykonywał moje polecenia? Będziesz grzeczny? Będziesz dawał mi się pieprzyc? - zapytał z zadziornym uśmiechem.
Patrzyłem na niego chwilę będąc dosyć mocno pijany, westchnąłem cicho i wziąłem łyka jakże mojego ulubionego wina.
-okej...
Następnego dnia
Ciągle w głowie miałem tą rozmowę w głowie. On tak mówił wczoraj na poważnie? Czy ja serio się zgodziłem na tak idiotyczny układ?
Tyle razy sobie powtarzałem, że więcej pić z nim nie będę, bo to źle się kończy. Brawo Rudy. Teraz weź to odkręć.Usiadłem na kanapie biorąc telefon, by zadzwonić do tego debila i jakkolwiek naprostować tą sytuację.
Gdy miałem wybrać już jego numer usłyszałem pukanie do drzwi. Niechętnie wstałem i poszedłem otworzyć. Gdy to zrobiłem nie zdążyłem mrugnąć, a byłem przyparty do ściany.-Dobrze, że jesteś. Musimy pogadać- powiedziałem obojętnie odsuwając go od siebie.
Brunet zmarszczyl lekko brwi i ponownie mnie przyparł.
-Cicho chuuya, nawet nie myśl, że teraz wyjdziesz z tego układu- powiedział z takim spokojem w głosie co naprawdę denerwowało.
-Ale ja nie chcę, wykorzystałeś to, że byłem pijany. Nie ma mowy bym brał udział w takim głównie na dodatek z tobą- mruknąłem.
-Jeszcze ci się spodoba, zobaczysz - uśmiechnął się zadziornie, po czym z impetem wbił się w moje usta na co zmarszczyłem brwi.
Chciałem go odsunąć od siebie, ale z każdą próbą on przyciskał mnie bardziej do ściany.
Co za skurwiel z niego.
W końcu nie chętnie odwzajemniłem gest mając nadzieję, że szybciej się odczepi ode mnie.
Naprawde mi się nie widziało być mu posłusznym jak piesek i dawać mu się zwyczajnie ruchać, gdy on tego chce.Po dłuższej chwili wkoncu odsunął się ode mnie i spojrzal na mnie.
-Ty tak nie miło mnie przywitałeś, a patrz co przyniosłem dla ciebie- uśmiechnął się lekko wyciągając z małej torebki butelkę z winem.
-To...
-Tak, to twoje ulubione wino... Ale.. Jeśli chcesz się go napić...-powiedział analizując mnie wzrokiem z góry na dół. - masz zostać w samej koszuli.
Spojrzałem na niego ze zmarszczonymi brwiami. Chwilę tak się mu przyglądałem, ostatecznie zrezygnowany przytaknąłem. W końcu... On przyniósł Petrusa, tak..? Nie może się taka okazja zmarnować.
Po jakiś paru minutach wróciłem do salonu w samej koszuli i dolnej bieliźnie jak chciał brunet. Ten w tym czasie jak zwykle się rozgościł i przygotował kieliszki z winem i podał mi jeden. Następnie zaprowadził mnie na kanape chcąc bym usiadl mu na kolanach. Oczywiście nie zrobiłem tego. Usiadłem obok i wziąłem łyk czerwonej cieczy.
-Chuuya, chciałem byś usiadl na mnie- mruknął.
-Za nic mi nie płacisz- powiedziałem.
W odpowiedzi otrzymałem jedynie cichy śmiech ciemnookiego. Spojrzałem na niego pytająco.
-Mam Ci płacić za wszystko jak jakiejś dziwce? A może ja o czymś nie wiem, hm? Może tak naprawdę nią jesteś- powiedział z małym rozbawieniem i się napił- no to ja jestem ciekaw jakim cudem ty chodzisz skoro jesteś taki drobny, a dajesz się rżnąć każdemu kto ci zapłaci.
Zmarszczyłem brwi, opróżniłem swoje naczynie do końca i odstawiłem je i przy okazji kieliszek Dazaia.
-Powtórz to- burknąłem.
CZYTASZ
Soukoku | One Shots | Dazai & Chuuya |Bungou Stray Dogs|
FanfictionWhite is not always light and black is not always dark... [Kolor biały nie zawsze jest jasny, a czerń nie zawsze jest ciemna]