Razem z Adam przyjechaliśmy do siedziby gangu. Pożegnałam się z mężczyzną i szybko wyszłam z auta. Mieliśmy razem z Liamem omówić parę spraw związanych z Leonardem, które nie należały do przyjemniejszych. Adam wciąż o niczym nie wiedział i tak miało pozostać. Chciałam wyciągnąć coś więcej od bruneta, ale on po prostu kazał mi do niego przyjechać. Wiedziałam, że nie miał dobrych wieści. W duchu modliłam się, aby nie okazało się, że moje zdjęcia wyszły w świat, jednak stojąc teraz pod wielkim domem o wszystkim zapomniałam. Nie miałam pojęcia co się dzieje, cała się trzęsłam.
Za drzwiami czekała na mnie informacja o mojej najbliższej przyszłości. Jeśli ten dupek wysłał gdzieś te zdjęcia, byłam już totalnie skończona. Wzięłam głęboki wdech i chwyciłam za klamkę. Weszłam spokojnie do domu informując Liama o moim przybyciu. Nie otrzymałam jednak odpowiedzi, dlatego skierowałam się do jego biura. Zapukałam, ponieważ chciałam uniknąć ostatniej sytuacji. Sama do tej pory nie wiem co wtedy we mnie wstąpiło, to było naprawdę dziwne.
-Proszę wejść-mruknął swoim zachrypionym głosem. Tylko ten głos był inny. Mówił tak jakby był chory, a takiej chrypki jeszcze u niego nie słyszałam.
Weszłam do pomieszczenia i zamknęłam za sobą drzwi. Moim oczom ukazał się Liam, był cały rozgrzany, miał zaczerwienione oczy a obok niego znajdowało się mnóstwo porozrzucanych chusteczek. Jednak nie teraz tym się przejmowałam. Czekałam wreszcie na jakieś wyjaśnienia, dlatego wygodnie rozsiadłam się na krzesełku i zarzuciłam nogę na nogę.
Postawiłam dzisiaj na czarną spódniczkę, za co miałam ochotę walnąć się w głowę. Ponieważ nienawidziłam chodzić w spódniczkach, ale oczywiście Veronica Farrow musiała się ładnie ubrać specjalnie dla tego dupka. Do tego dobrałam białą koszulkę, a na nogi założyłam kabaretki, które ostatnio bardzo polubiłam.
-No więc o co chodzi?-jąkałam się, bawiąc się palcami u rąk. Uważnie obserwowałam moje poczynania, ponieważ nie potrafiłam spojrzeć brunetowi w twarz. Byłam w bardzo stresującej sytuacji, a ja ledwo co oddychałam.
-Leonard zażyczył sobie spotkania z tobą-odchrząknął.-Nie mam pojęcia jakie ma zamiary, ale jeśli tego nie zrobisz, on wyśle te zdjęcia twoim znajomym w całej szkole. Ale nie dopuszczę do tego i sam się tym zajmę...
Nie rozumiałam go. Jestem zmuszona do tego, żeby się z nim spotkać, a on chce coś wymyślić? Przecież to głupie. Leonard nigdy nie odpuści, nawet do tej pory tego nie zrobił. Mimo tego że Liam mu groził zabiciem jego brata, on wciąż chce ze mną wygrać. Ale po co trzydziestolatek chciał się ze mną spotkać? To obrzydliwe.
-Spotkam się z nim-odpowiedziałam pewnie.-Nie mam zamiaru siedzieć na dupie i nic nie robić. Mam dość tego ciągłego chronienia mnie przed nie wiadomo kim. Idealnie sobie poradziłam podczas ataku w parku. To, że jestem tu nowa, nie znaczy, że jestem gorsza!
-Jesteś dziewczyną-odpowiedział Liam.-Nie dasz sobie sama rady z umięśnionym mężczyzną. Już podjąłem decyzję i radzę nie podważać mojego zdania. Koniec tematu jasne?
Liam poprawił się na fotelu i zaciągnął głośno nosem. On ewidentnie był chory i mimo to, że byłam na niego totalnie wkurzona, chciałam mu pomóc. Może ten dupek zmieni swoje zdanie przez ten czas. Może zrozumie, że nie jestem wcale taka słaba jak myśli. Podeszłam do chłopaka i dotknęłam dłonią jego czoła. Było całe gorące, miał gorączkę.
-Połóż się, odpocznij sobie-rozkazałam.-Jesteś chory, nie zauważyłeś tego z rana? Czemu tu w ogóle przyjechałeś? Powinieneś siedzieć w domu pod kocem, a nie się włóczyć gdzie popadnie.
-Nic mi nie jest-odburknął.-Możesz iść. Chwyciłam go pod ramiona i starałam się go przeprowadzić. Brunet cicho się zaśmiał i czekał na moje dalsze kroki. Walnęłam go w ramię, przez co wreszcie wstał o własnych siłach i sam raczył położyć się do łóżka.
CZYTASZ
Mój kochany dupek
Romance"-Kim ty jesteś?-zapytałam.-Skąd ty tyle wiesz?" "-Niestety nie mogę ci powiedzieć-odpowiedział. A po chwili poczułam już tylko jego usta" Veronica Farrow to z pozoru grzeczna dziewczyna. Ma 18 lat i wiedzie spokojne życie do czasu kiedy pewnego dni...