Perspektywa Remusa
Było około drugiej nad ranem. Czytałem mugolską, ale jakże ciekawą książkę. Nie wiedziałem, czy usnę. Próbowałem, ale zakończenie książki nie dawało mi spać. Cóż, śmierć głównego bohatera wydaje się absurdalna. Niestety nie ma drugiej części, choć podobno ma być. Ciekawe. Pewnie bohater nie umarł, a jedynie jest w śpiączce. Ale i tak wszyscy się nad nim użalają. Jakie to typowe.Ponownie obudziłem się dopiero o dziewiątej. Zszedłem na śniadanie, wyspany jak nigdy. Huncwoci już tam siedzieli. James flirtował z Lily, jak zawsze. Peter jadł, a Syriusz.. No właśnie. Syriusz. Ktoś, kto jest dla mnie kimś, ale jednocześnie nikim. Hm. Jakby to ująć, jesteśmy parą. Ale on zachowuje się, jakby się mnie wstydził. Nie odzywa się do mnie przy innych, ba, nawet udaje że mnie nie widzi. Nie wiem, co mu zrobiłem, ale tak dalej już nie mogło być.
- Ty, ja Wieża Astronomiczna o dziewiątej czterdzieści pięć. Nie waż mi się spóźnić - warknąłem Syriuszowi. Spojrzał się na mnie z przerażeniem. Nie dziwiłem się mu. Rzadko kiedy byłem niemiły, a jeszcze żadziej odzywałem się w ten sposób do ludzi. Tylko kiwnął głową, a ja biorąc kanapkę, uciekłem na miejsce spotkania. Spokojnie zjadłem, wpatrując się w niebo. Było tak cudowne.Czas mijał. Mijał, i nie chciał przestać. Dziewiąta, dziewiąta pięć, dziewiąta dziesięć.. Tak jakby nie mógł przestać. Nie mógł chwilę odpocząć. Moje rozmyślania przerwały kroki. Jednak przyszedł. Piękny, jak zwykle. Ale cóż. Moje zamierzenia co do rozmowy z nim, nie były tak kolorowe. Chciałem to skończyć. Skończyć ten bezsensowny związek, prowadzony od dokładnie miesiąca.
- Cześć - rzuciłem.
- Co konkretnie chciałeś przedyskutować? - spytał. Phi. Akurat wtedy zrobił się z niego taki dyplomata.
- Myślę, że to wiesz. - burknąłem. - Jeśli nie wiesz, to mogę ci wytłumaczyć - dorzuciłem.
- Nie wiem.. - odpowiedział niepewnie.
- Wiesz - zacząłem. - Ostatnio ignorujesz mnie, nie odzywasz się do mnie, gdy tylko ktoś się zbliża. Gdy zaś jesteśmy sami, jesteś taki, jak zawsze. Miły i kochany. Przemyślałem to sobie Syriusz. To koniec.
- Koniec czego? Chyba nie naszego związku, prawda?!
- Oh kochany. Koniec naszego związku. - odpowiedziałem.
- Nie proszę.. - zapłakany wymamrotał. Nic więcej nie usłyszałem. Czułem, że gdzieś znikam, nie rozumiałem gdzie. Powoli traciłem jakąkolwiek świadomość. Zanim zemdlałem, mój mózg przeszyła myśl. Zginąłem..
CZYTASZ
𝐂𝐢𝐭𝐲 𝐨𝐟 𝐀𝐧𝐠𝐞𝐥𝐬; 𝐖𝐨𝐥𝐟𝐬𝐭𝐚𝐫 ✔️
FanfictionHuncwoci znani są w całym Hogwarcie. Ich żarty prawie zawsze tyczyły się jednej osoby - jednego ze ślizgonów. Niestety, ich żarty zostaną przerwane tragedią. Wiele rzeczy w Hogwarcie się zmieni - ale raczej nie na lepsze. Większość postaci uwzględni...