2. Groźby karalne.

21 3 0
                                    

- Kto ostatni się z nią był widziany? - dopytywał Brzozowski
- Tego jeszcze nie ustaliłem - przyznał się Nowak
-  Jak to nie ustaliłeś ?! - krzyknął Brzozowski zdenerwowania - Na dworze stoi telewizja, prasa oraz radio! Jak myślisz co im k***a powiem? Że to jest k***a jeszcze nie ustalone !
Olga przypatrywała się z przerażeniem i lekkim obrzydzeniem. Położyła dłoń na jego ramieniu, Nikodem spojrzał na nią i skierował wzrok na otyłego mężczyznę. Wziął dwa pełne wdechy i spokojnym głosem powiedział:
- Broniła się?
- Niestety nie. Przynajmniej tak sądzę została zaatakowana z zaskoczenia.
- My nie jesteśmy od sądzenia Nowak, my dajemy dowody - odrzekła Olga z lekko wyczuwalną ironią. Co zachodzący dupek. Nikodem i Bartek nie przejęli się tą krnąbrną uwagą. Faceci, pomyślała Olga. Podeszła bliżej okna i spoglądała chwilę na chaos, który utrzymywał się już od rana. Wzrokiem spojrzała na denatke, potem rozglądnęła się po pokoju. Stół.. Stół ?
Podeszła z impetem do tego zacnego mebla. Mężczyźni, którzy rozmawiali sobie spokojnie, nagle odwrócili się. Pani aspirant sztabowa pokręciła się trochę wokół stołu, nie wiedziała czemu jej dotąd, niezawodna intuicja podpowiadała, że coś jest ze stołem nie tak. Jak mogłam być tak ślepa, pomyślała , założyła na dłonie rękawiczki i przyglądała się leżącemu namalowanemu obrazowi. Nikodem z Bartkiem podeszli bliżej.
- To klucz w sprawie - mężczyźni nie zrozumieli, więc Wietrzewicz kontynuowała swój monolog - Ten obraz musiała zostawić osoba, którą widziała po raz ostatni Ryjek.
- Sprawdzę, kto go namalował. Jeszcze dziś dostaniecie raport. Dobra, dzwonię po Jacka, niech zabierze ją do siebie - Nowak wyszedł z salonu, zdzwoniąc do najprawdopodobniej medyka sądowego.
- A my pojedziemy na dworzec kolejowy odebrać jej męża.
- Teraz?
- No co ty!? Będzie we Wrocławiu dobiero po południu, do tego czasu ja pojadę do domu, ty na komendę - Brzozowski wyszedł z mieszkania, zostawiając Olgę samą.
- Do jednostki ? Po moim trupie! Brzozowski ! Czekaj! - pędem pobiegła na wewnątrz. Rozglądnęła się chwilę, ujrzała go jak kończył wywiad dla mediów. Olga nie zwalniają tempa, biegała dalej. Nikodem Brzozowski kierował się " cuda ". Ponownie wrzasnęła głośno " Brzozowski ". Co on głuchy jest? Ów rzeczony mężczyzna odwrócił się i spojrzał na nią. Podbiegła do niego zdyszana. Oparła się ręką na jego barku. Dyszała jak stary odkurzacz.
- Czas popracować nad kondycją Wietrzewicz - odparł i zaśmiał się. Olga pomyślała,że nawet uroczy ma śmiech i czy jest dobry w... odrazu odepchnęła tę myśl.
- Haha bardzo śmieszne. Po co ja tutaj przyszłam, a tak! Nie jadę do bazy. Ty sobie odpoczniesz w domu, a ja będę musiała wkurwiać się nad papierzyskami,tak? Po moim trupie!
- To da się dość szybko załatwić - popchnął ją na maskę samochodu i podszedł bliżej, że stykali się ze sobą. - Plan jest taki jak powiedziałem - w Oldze się zagotowało.
- Wiesz, że groźby są karalne? A jeśli się nie mylę zgodnie z art. 190 kk takie poczynanie zagrożone jest grzywną lub spędzeniem w pierdlu do dwóch ładnych lat. - na jej twarzy pojawił się uśmieszek. Tak, tak! W duszy odtańczyła taniec zwycięstwa. 1:0 dla mnie, pomyślała.
- Nie musisz mi przypominać kodeksu karnego skarbie. Ja tylko cię ostrzegam - Nikodem zmniejszył odległość między nimi, teraz Olga dokładnie czuła jego oddech i perfumy najprawdopodobniej z Calvina Kleina. - Dozobaczenia później Wietrzewicz - powiedział szeptem, a Olga poczuła lekkie dreszcze na skórze, te cholerne motylki w brzuchu i coś z rodzaju pożądania. Facet odszedł od niej, wsiadł do mercedesa i odpalił silnik.
Gdyby te cholerne media tam niestały, wypieprzyłbym ją na masce, pomyślał Nikodem. Te jej usta.. Te piersi.. Tak bym ją przeleciał, że przez tydzień nie usiadłaby na tych ponętnych pośladkach. Ale przecież to tylko partnerka w sprawie, zmieniają ją zapewne. Chociaż... Widać, że to twarda baba i nie pozwoli sobie w kaszę dmuchać.
Nikodem zaczął trąbić na aspirant sztabową. Olga wzięła kilka lub kilkanaście wdechów, nie liczyła i także wsiadła do gruza.
Jej partner w sprawie odjechał i dobiero Olga zobaczyła wielką niebieską rysę na białym lakierze mercedesa ciągnącą się aż od tylnych drzwi do tylnego zderzaka. Oby tylko nie zobaczył, pomyślała. Eh.. Teraz czeka mnie syzyfowa praca.
Odpaliła z niechęcią silnik , wyjechała z Ofiar Oświęcimskich i skierowała się w kierunku komendy, która mieściła się na ulicy Podwale w budynku 31-33.

pani malarzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz