Minęły dwa wschody słońca odkąd nadano imię Igle i jej siostrom. Dziś Brzoza obiecała córkom wspólne polowanie, aby małe kotki powoli uczyły się jak to robić, ponieważ kiedyś będą musiały poradzić sobie same. Ten dzień zapowiadał się ciepło i bezchmurnie, świt nie powitał kotów mrozem, a zrobił to muskając ich futerka kojącymi promieniami słońca. Małą kotkę zdziwiła ta pogoda, gdyż do pory zielonych liści został jeszcze kawał czasu. Siostry spędziły poranek na zabawie i odpoczynku na małej polance przy legowisku, a ich matka czujnie je pilnowała. Powoli nadchodziło wysokie słońce- pierwsze polowanie.
- Czas wyruszyć - oznajmiła Brzoza. Na te słowa trzy kotki gwałtownie się zerwały i podbiegły w stronę matki.
- Za mną, moje drogie - zamruczała. Igła jeszcze nigdy nie oddalała się zbytnio od legowiska- oczywiście za zgodą matki, ponieważ czasem gdy nikt nie patrzył wymykała się po nocach w tajemnicy. Jednak nawet ona nie odważyła się pójść tak daleko, jak szła dziś z rodziną. Las stawał się coraz mniej iglasty, a drzewa mające w zwyczaju mieć liście zaczęły przeważać. Igła, Liść i Szyszka szły za matką dzieląc się wrażeniami tej w rzeczywistości krótkiej, lecz dla małych nóżek długiej podróży. Poczuła bardzo szeroką gamę zapachów. Większości z nich nie znała, ale rozpoznała zapach korników, myszy i jakiegoś zioła. Biała karmicielka zatrzymała się i dała znak kociętom, że są już na miejscu.
- Obserwujcie mnie uważnie - syknęła - pamiętajcie o wszystkim, co wam mówiłam, czas wykorzystać waszą teoretyczną wiedzę. Kocica powęszyła w powietrzu i znalazła swój cel. Przysiadła do pozycji łowieckiej i zaczęła się skradać w kierunku obrośniętego uschłymi paprociami krzewu leszczyny. Igła dosłyszała cichutkie popiskiwanie z tego miejsca, wyczuła znajomy zapach, poczuła słabiutkie uderzenia łapek o grunt. Starała się jak najbardziej wyczulić swoje zmysły, a wtem wyczuła inny zapach. To też było jakieś małe stworzonko, ale nie mysz. Kotka pamietała, że matka kazała im obserwować i dopiero potem spróbować, ale nie mogła się powstrzymać. Spróbowała przybrać tą samą pozycje co Brzoza i podkradła się w kierunku kępy pokrzywy. Poczuła palący wzrok Liścia na jej futrze krzyczący „Igło, co ty robisz?!". Liść zawsze była bardzo rozsądna i trzymała się zasad, co niekiedy irytowało Igłę. Natomiast Szyszka chyba była za bardzo wpatrzona w matkę, aby dostrzec łamiącą reguły siostrę. Szara kotka przestała już myśleć o siostrach i ponownie ruszyła do akcji. Zapach stawał się coraz silniejszy, starała się bezszelestnie poruszać po rzadkim poszyciu. Wreszcie nadeszła ta chwila. Kotka wyskoczyła do góry po czym zanurkowała w pokrzywy. Wbiła ostre jak ciernie ząbki w zwierze, łamiąc malutki kark. Wyszła z zarośli i dumnie zaprezentowała zdobycz, którą przed chwilą udało jej się złapać. Liść nie przejęła się ekscytacją- jak to zwykle bywa, Szyszka jednak była wręcz za bardzo rozemocjowana tym faktem. Ale to, co ogrzało jej serce i wypełniło radością było ciepłym wzrokiem matki. Zamruczała czule do córki, gratulując jej złapania pierwszej prawdziwej zdobyczy. Brzoza pozwoliła jej od razu zjeść posiłek.
- Jestem z ciebie niewiarygodnie dumna, Igło. Doskonale się spisałaś! Znam twojego niezależnego ducha, który kazał ci samodzielnie zapolować. Nie trać tego. Na pewno przyda ci się w przyszłości. Aha, i zapamiętaj ten zapach, to jest nornica - zamruczała ocierając się pyskiem o pysk Igły, co nie za bardzo jej się spodobało, ale ostatecznie to zaakceptowała. Gdy zajadała się nornicą, jej siostrom także udało się zapolować na ich własne sposoby. Szara kotka była pod wrażeniem tych ciekawych, zupełnie różnych technik. Po całym popołudniu spędzonym na polowaniu i maszerowaniu, kotki były wyczerpane, ale za to miały przyjemnie pełne brzuszki. Zrobiło się już ciemno i zimno, więc wróciły do legowiska. Małej kotce trudno było zasnąć, przez tak dużą ilość doświadczeń z tego dnia. Liść prawdopodobnie miała ten sam problem, jednak Szyszka wydawała się spać jak głaz.
- Matko, nie mogę zasnąć. Opowiesz mi jakąś historię? - poprosiła w końcu Igła, a Liść przytaknęła na jej propozycje.
- Och, dobrze. Jeśli tak bardzo chcecie - miauknęła po czym zaczęła opowiadać.
- Pamiętacie jak mówiłam wam o mojej rodzinnej trady-
- Opowiedz nam kim jest nasz ojciec! - Szyszka nagle się obudziła i przerwała matce. Brzoza popatrzyła na córki z zakłopotaniem i wzięła głęboki oddech.
- Wasz ojciec nie był tylko zwykłym włóczęgą jak ja. Owszem, gdy go poznałam, wiódł już życie samotnika, ale wcześniej należał do klanu - odważyła się wyjawić prawdę. Szyszka zareagowała na tę wiadomość wytrzeszczając oczy z zaskoczenia. Liść teraz wyglądała na jeszcze bardziej zamyśloną niż zazwyczaj, a na Igle nie zrobiło to wielkiego wrażenia. Brzoza kontynuowała jednak opowieść.
- Musiał uciec ze swojego klanu, więc pozostało mu tylko życie włóczęgi, ale zachował swoją duszę wojownika - mruknęła pochmurnie.
- Czy opowiadał tobie coś o tych klanach i wojownikach? - zapytała Szyszka zafascynowanym tonem.
- Ach, oczywiście że tak. Mojej matce to się bardzo nie podobało, ale nieoficjalnie mnie szkolił na wojowniczkę - pochwaliła się - oczywiście wiedziałam, że nigdy nie dołączę do klanu. Po prostu bardzo lubiłam spędzać z nim czas - dodała.
- Jak on miał na imię? - nieustannie wypytywała Szyszka.
- Nosił bardzo dumne i szlachetne imię, jak przystało na wojownika. Nazywali go Dymne Tchnienie. Przykro mi, że nie zdążyłyście go poznać - wymruczała z malującą się nostalgią na pysku.
- Czy opowiesz nam coś więcej o klanach? - zapytała Igła nietypowo zaintrygowana opowieścią matki.
- No dobrze. Dymne Tchnienie należał akurat do Klanu Cienia, ale oprócz niego są jeszcze pozostałe cztery klany. W Klanie Wiatru koty są niesamowicie szybkie i wytrwałe. W końcu mieszkają na otwartym terenie, gdzie nie można polegać na schronieniu drzew. Klan Rzeki szczyci się niesamowitymi zdolnościami pływackimi i rybackimi. W Klanie Pioruna są najbardziej honorowe i waleczne koty. Klan Nieba posiada niezwykle przydatną umiejetność, doskonałego wspinania się po drzewach. Podobno są też bardzo sprytni i zwinni. I wreszcie Klan Cienia. Tam koty są najlepiej wyszkolone do nocnych polowań, potrafią skradać się po poszyciu z fantastycznym wdziękiem - wyjaśniła. Nawet Igła wyglądała na bardzo zainteresowaną tymi klanami i wojownikami. Wyobraziła sobie siebie w takim klanie i pomyślała, że może i by chciała tak żyć.
CZYTASZ
Cienie Trójki
Fiksi PenggemarOpowieść głosi o losach trójki sióstr- Igle, Szyszce i Liściu. Tym razem nie mają one prawie nic wspólnego z wojowniczymi przodkami. Cień jest im bliżej od światła gwiazd. Akcja opowieści dzieje się tuż po akcji z „moc dwojga"; w tym samym uniwersum...