| Rozdział Drugi |

153 17 13
                                    

Ponownie obudziłem się i 7:10. Ubrałem czarne spodnie, białą koszulę oraz czarny krawat. Dodatkowo założyłem czarną skórzaną. Następnie ruszyłem do pokoju dwójki kochanków widząc jak przytulają się do siebie.

— Możecie wstać? — zapytałem po czym oboje otworzyli oczy

— Tak, dzięki, że nie obudziłeś nas tak jak wczoraj — mruknął Scott wstając

— Jeśli chcecie mogę was tak jutro obudzić — odpowiedziałem na co fuknęli, a ja wyszedłem. Szybko przygotowałem do siebie jak i do nich kanapki czekając, aż łaskawie zejdą na dół.

Szybko spakowałem potrzebne rzeczy do tronu wiedząc, że dziś raczej nie będzie wiele do roboty.

— Która godzina? — zapytał Isaac schodząc po schodkach razem z McCall'em

— Jest siódma czterdzieści pięć — odpowiedziałem zaglądając na zegarek na lewym nadgarstku — Na stole macie śniadanie — mruknąłem na co wysłali mi radosne uśmiechy — Ja już idę do auta

Szybko wyszedłem z domu po czym wszedłem do środka ukochanego auta czekając na pare, która po chwili znalazła się w środku.

Pojechałam do redakcji słysząc śmiechu przyajciół za sobą. Zapewne znowu im się nudzi.

Szybko znaleźliśmy się w windzie, a ja poczułem radość gdyż ponownie zobaczę Derek'a.

Po chwili widna otworzyła się, a ja wyszedłem z niej czując jak ktoś mnie przytula. Sapnąłem chcąc się odsunąć jednak zaprzestałem widząc, że jest to Derek.

— Hej Der — przywitałem się śmiejąc się radośnie gdy mężczyzna włożył głowę między moją głową i ramieniem

— Cześć Sti — odpowiedział po czym puściliśmy się — Idziemy? — zapytał na ci skinąłem głową

Po chwili drogi znaleźliśmy się przy naszym stanowisku. Usiedliśmy i zaczęliśmy wyjmować potrzebne rzeczy tak jak wcześniejszego dnia.

— Co dziś będziemy robić? — pytam cicho patrząc na Derek'a

— Z tego co pamiętam chyba dziś mieliśmy pisać o jakimś bogaczu co niedawno wybudował szpital dziecięcy — odpowiedział patrząc na mnie radośnie

— A No tak zapomniałem — zaśmiałem się lekko z własnej głupoty — Co ja bym bez ciebie zrobił Der?

— Zapewne straciłbyś głowę — odpowiedział na co oboje zaśmialiśmy się — Przyszła

Po jego słowach szybko wstaliśmy, a ja mogłem zobaczyć jak szefowa wychodzi z windy i rusza do swojego gabinetu. I Derek jak zwykle miał racje.

— To zabierany się do roboty? — zapytał siadając gdyż kobieta zniknęła w swoim gabinecie

— Raczej tak — zgodził się — Kto tym razem pisze na komputerze, a kto szuka?

— Mi obojętne więc ty wybierz — odpowiedziałem zgodnie z prawdą wzruszając ramionami

— To może ja dziś szukam? — zaproponował — W końcu to ty wczoraj szukałeś więc dziś jest moja kolej

— Jak chcesz — odpowiedziałem zamieniając się miejscem z Hale'em — To od czego zaczynamy? — zapytałem patrząc jak przegląda stosy kartek

Kim jest Superman?Where stories live. Discover now