17, rada

1K 158 44
                                    

  Tego wieczoru zadzwoniła Nanako z dobrymi wiadomościami. Rozmawiała z Kohą, która bardzo ucieszyła się z możliwości spotkania z bratem, i dowiedziała się, że najlepszym dla jej siostry terminem będzie sobota... czyli nazajutrz. 

  Bakugo odpowiedział jej cichym: ,,dziękuję", choć tak naprawdę miał ochotę rzucić słuchawką ze wściekłości. Rychłe spotkanie oznaczało skrócenie pozostałego mu i Eijiro czasu, którego i tak nie mieli dużo. W końcu w nocy miał minąć tydzień od ich pierwszego spotkania.

  Tydzień. Znał Kirishimę od tygodnia i już zdążył wplątać się w kilka niebezpiecznych sytuacji i przy okazji się w nim zakochać... albo odwrotnie, przy okazji został porwany, a ich relacja od początku dążyła do... no. Mimo że dla jego przyjaciół wyglądało to tak, jakby zupełnie się z tym pogodził, on sam nadal przeklinał siebie za to niefortunne uczucie, które towarzyszyło każdej myśli o Eijiro. Doskonale wiedział, że nie było opcji, by nie była to sprawka Przeznaczenia. 

  Teraz tylko mógł dalej oszukiwać samego siebie, że gdy tylko Kirishima ponownie zniknie z jego życia, będzie tak, jakby nigdy go nie było. Pocieszająca myśl, ale, z czego podświadomie zdawał sobie sprawę, prawie całkowicie nierealna.

  Katsuki nie chciał się rozstawać z Eijiro, bał się tego.

  Nie chciał umierać.

°•°•°•°•°•°•°

  Rano obudzili się z rosnącym przekonaniem, że to ich ostatni wspólny dzień. Gdy wchodzili do auta, odkryli, że, o ironio, pogoda jest piękna. Jasne promienie słońca raziły ich w oczy, tym razem okulary przeciwsłoneczne służyły Bakugo nie tylko do maskowania Znaku... Eijiro musiał się męczyć bez nich. Jechali w ciszy, niemal namacalnym napięciu. Wysiadając przed blokiem, w którym mieszkała Koha, Katsuki z czystym sumieniem mógł stwierdzić, że właśnie odbył najdłuższą półgodzinną jazdę w swoim życiu.

  Koha przywitała go w wejściu, jakby dokładnie wiedziała, kiedy nadjedzie... może po prostu siedziała przy oknie przez cały ranek? 

  — Wejdź — powiedziała, przesuwając się tak, by faktycznie mógł obok niej przejść, zamiast stać w drzwiach jak ostatni tuman.

  Gdy tylko przekroczył próg, zaprowadziła go do kuchni, gdzie na blacie stały wcześniej przygotowane przekąski. Bakugo spojrzał na Eijiro, który wpatrywał się w nie łakomie.

  — Jedz — zachęciła Koha od razu, gdy tylko zauważyła, że Katsuki już zwrócił uwagę na smakołyki.

  — Nie jestem głodny — mruknął, siadając na białym krześle przy stole.

  Kobieta bez słowa usiadła obok niego i rozglądnęła się po pomieszczeniu.

  — On tu jest, tak? Eijiro? — zapytała, unosząc brew. Była zaskakująco spokojna i rozluźniona, co z kolei nieco zaniepokoiło Bakugo.

  — Stoi pod ścianą — mruknął, przyglądając się jej podejrzliwie, szukając choćby najmniejszej oznaki słabości. — Nie dotkniesz go, nie usłyszysz ani nie zobaczysz, ale możecie ze sobą pisać — dodał, uprzedzając jej następne pytanie.

  — W porządku. Przyniosę telefon — oznajmiła po chwili Koha, wychodząc z pomieszczenia.

  Eijiro usiadł na krześle obok Katsukiego i spojrzał na niego.

  — Jak ci się podoba? — rzucił w końcu, przerywając niezręczną ciszę.

  — Kto?

  — No, Koha.

  Bakugo uniósł brew, posyłając mu zdezorientowane spojrzenie.

  — Dlaczego pytasz? — zapytał, a Kirishima widocznie się speszył, odwracając wzrok.

  — Bez powodu — mruknął, a wtedy też do pomieszczenia weszła jego siostra, która najpewniej usłyszała ich rozmowę, bo przyglądała się Bakugo z zaciekawieniem.

  — Więc wreszcie się spotykamy, Eiji — rzuciła, siadając naprzeciwko nich i podsunęła w jego stronę odblokowany telefon.

  Mężczyzna prędko wystukał wiadomość, a Katsuki obserwował ich z rosnącym znudzeniem.

  — W salonie jest telewizor, pilot leży na stoliku przy kanapie — oznajmiła nagle Koha, podnosząc wzrok znad ekranu. — Zaprowadzić cię czy sam znajdziesz? — dodała, widząc pytające spojrzenie Bakugo.

  — Sam, dzięki — mruknął, wstając od stołu. Propozycja była mu na rękę, więc dlaczego miałby nie skorzystać?

  Oglądanie całkiem ciekawego serialu godzinę później przerwał mu Eijiro, wchodząc do pomieszczenia. 

  — Powiedz jej, że idę do łazienki, okej?

  Katsuki westchnął i z żalem wcisnął pauzę, po czym z grymasem na twarzy wszedł do kuchni, gdzie Koha ze zdziwieniem wpatrywała się w odłożony telefon.

  — Dlaczego nie odpisuje? — zapytała, gdy tylko go zobaczyła.

  — Poszedł do kibla — mruknął Bakugo i już miał wyjść, gdy kobieta ponownie się odezwała:

  — On ci się podoba, prawda?

  Przez moment było cicho, Katsuki odwrócił się do niej z szokiem wymalowanym na twarzy.

  — Skąd...?

  — Jesteś Grabarzem, z tego, co słyszałam, raczej niechętnym do przyjmowania dusz i ich rodzin, a oboje wiemy, jakie jest twoje Przeznaczenie. Nagle okazuje się, że pomagasz mojemu martwemu bratu w skontaktowaniu się z nami, nie widzę innego powodu, jak tego, że on ci się podoba — wyjaśniła, przyglądając się mu z uprzejmym uśmiechem.

  Bakugo ciężko usiadł na krześle, nadal zszokowany. 

  — Myślisz, że wie? — zapytał w końcu nieco zaniepokojony.

  Koha uśmiechnęła się smętnie.

  — Nie, Eijiro nigdy nie był zbyt domyślny, jeśli chodzi o takie rzeczy. Kiedy będziecie musieli się rozstać?

  Katsuki zacisnął wargi, ale po chwili postanowił jednak jej odpowiedzieć:

  — Jesteś ostatnia, więc... no, w ciągu doby na pewno — mruknął, nie patrząc jej w oczy.

  — Zamierzasz mu powiedzieć? — dopytywała, nie spuszczając wzroku z jego twarzy.

  — Jeszcze nie wiem.

  Zamilkli oboje, pogrążeni we własnych myślach. Bakugo co jakiś czas nerwowo zerkał na wejście, w każdej chwili spodziewając się w nim wracającego Kirishimy.

  — Eijiro jest gejem — oznajmiła nagle Koha, a Katsuki momentalnie podniósł wzrok na jej twarz. — Masz szanse, i to dość duże. Sądzę, że powinieneś z nim porozmawiać.

  — Hej, o czym gadacie? — W drzwiach stanął jej brat z uśmiechem na twarzy. — Mam nadzieję, że mnie nie obgadujecie?

  Bakugo posłał kobiecie znaczące spojrzenie i wstał od stołu. Już miał wrócić do oglądania, gdy nagle zatrzymał się.

  — Dzięki — mruknął cicho, a Koha uśmiechnęła się szeroko.

°•°•°•°•°•°•°

  Z mieszkania wyszli dopiero po południu, gdy Katsuki zdążył już obejrzeć dwa długie filmy, a Eijiro porozmawiać z siostrą o wszystkim, co zdarzyło się po jego śmierci. Słońce świeciło jasno na niebie, rażąc ich w oczy. Oboje się nie odzywali, nawet na siebie nie patrząc. W milczeniu wsiedli do auta i przejechali całą drogę do domu Bakugo. Dopiero tam Katsuki wreszcie postanowił zapytać o coś, co nurtowało go od dłuższego czasu:

  — O której zawarliśmy umowę? — rzucił z udawanym spokojem, otwierając drzwi wejściowe.

  Kirishima zastanawiał się przez chwilę, starając się przywołać wspomnienia z minionej nocy.

  — Około trzeciej nad ranem — powiedział w końcu, zdejmując buty, a Bakugo skinął głową, przełykając ślinę.

  O trzeciej nad ranem musieli się pożegnać. 

Undertaker's word ||KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz