XVIII. Niebieska maska

140 15 8
                                    

 Powoli otworzyłam oczy, stopniowo starając się przywołać wspomnienia. Bolała mnie głowa, a obraz zamazywał mi się przed oczami. Nie widziałam zbyt wiele, ponieważ do moich oczu docierała bardzo mała ilość światła. Poczułam na skórze zimny, ostry wiatr, który przywrócił mnie do rzeczywistości. Rozglądając się dookoła mogłam stwierdzić, że przebywam na jakimś opuszczonym porcie towarowym. Noc widnieje na niebie, a mój niepokój rośnie z każdą sekundą. Już pamiętam co się stało, tylko nie wiem co tu robię. I gdzie jest ten brunet?!

 Chciałam ruszyć się z miejsca, lecz daremno, bo byłam przywiązana to jakiejś niedziałającej latarni. Zaczęłam się szarpać i krzyczeć o pomoc. Traciłam nadzieję, że wyjdę z tego żywa - jeśli coś mnie nie zabije to umrę z głodu.

 Poddałam się i opuściłam głowę. Westchnęłam i wróciłam myślami do taty. Dlaczego los pokierował go na śmierć? Może gdyby był z nami, nie wprowadziłybyśmy się z mamą do tego miasta i dalej bylibyśmy wszyscy szczęśliwi? Tęsknie za tym... Za tym wszystkim...

 ~Perspektywa osoby trzeciej~

 Po jakimś czasie niedaleko miejsca, gdzie przetrzymywana była Melanie można było ujrzeć ciepłe światło latarki. Ktoś tu idzie! Dziewczyna wychylała się na tyle, na ile pozwolił jej sznur i próbowała odgadnąć, w którą stronę zmierza ów osoba. Długo czekać nie musiała, bo już po chwili jej oczy oślepiane były przez jasne światło latarki. Kiedy jej oczy odrobinę przywykły, mogła rozpoznać kto był tą osobą. Po jej kręgosłupie przebiegły dreszcze, kiedy to jej oczom ukazał się Tyler ze swoimi przydupasami.

- No księżniczko, jak się spało? - Spytał Tyler, na co brunetka obdarzyła go grożącym spojrzeniem.

- Wypuście mnie wreszcie! Dajcie mi normalnie żyć! - Krzyknęła, a jej głos zaczął się desperacko załamywać.

- Niestety, teraz już za późno... Zostaniesz tu i poczekasz aż coś innego Cię zabije. Jak mówiłem, nam nie wypada tego robić. - Uśmiechnął się szyderczo i odwrócił się w kierunku powrotu. Szok wymalował się na twarzy dziewczyny, która nie mogła uwierzyć, że to co się dzieję to prawda. Zostanie zostawiona na pastwę okrutnego losu? 

- Chwila! - Wydusiła z siebie, zwracając się do Tyler'a. - G-Gdzie jest ten chło-chłopak? 

 Tyler odwrócił się do niej i zaśmiał.

- Ty się już o niego tak nie martw... Twój przyjaciel znalazł sobie przytulny kącik w naszej siedzibie. - Zarechotał jeszcze raz i odwrócił się ignorując dalsze nawoływania dziewczyny.

- To nie jest mój przyjaciel... 

~Perspektywa Melanie~

 Miałam ochotę zacząć krzyczeć, ale nie mogłam. Za każdym razem, kiedy miałam otworzyć usta, wszystko co miałam do przekazania chowało się gdzieś poza moim zasięgiem. Może powinnam to zostawić takim, jakim jest. Zakończyć to cierpienie i pozwolić życiu toczyć się dalej. Ja... Mamo, przepraszam. Przepraszam, że tak to się skończy, że już nie walczę... Nie mogę.

 Mimowolnie wypuściłam jedną łzę, która spłynęła po mojej twarzy ginąc gdzieś po drodze.

 Wsłuchałam się w szum wiatru i wysłuchiwałam mojej śmierci. Kilka razy próbowałam wyswobodzić się ze sznurów, ale nie miałam szans. Stałam tak pośród ciemności, wpatrując się w zachmurzone niebo. 

 Dzięki temu, że wytężyła słuch, mogła po chwili usłyszeć jak delikatne kroki zbliżają się w jej kierunku, jednak to wcale nie dodało jej otuchy.

- Dobry wieczór~ - Melanie usłyszała nieznany jej dotąd męski głos, jednak była w stanie rozpoznać do kogo należał, kiedy ten stanął na przeciw niej. Niebieska maska.

𝐍𝐢𝐞 𝐓𝐲𝐦 𝐑𝐚𝐳𝐞𝐦 || 𝐂𝐫𝐞𝐞𝐩𝐲𝐩𝐚𝐬𝐭𝐚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz