Rozdział 3

157 25 9
                                    

Spacerowałam sobie po pokładzie. Bo czemu nie, ładna pogoda, lekki wiatr. Usiadłam na ławce i wyjęłam kartkę z węglami do rysowania. Niedaleko była kobieta która tuliła się do mężczyzny podziwiając piękno oceanu. Muszą się mocno kochać. Ahhh chciałabym tak przytulić Camile... Ale ma tego swojego narzeczonego.

- MASZ SIĘ MNIE SŁUCHAĆ!!!! - Jakiś facet krzyczał z góry statku. Spojrzałam i zobaczyłam tam właśnie Camile i jej narzeczonego. On ją szarpał za ramię?!
Jaki debil!

- Nie będę! - krzyknęła próbując się wyrwać.

- Nie masz innego wyjścia... - spoliczkował Camile tak mocno że widzać było czerwony odcień skóry na policzku - ŻONA MA SŁUCHAĆ MEŻA!!!!

- Nie jesteśmy małżeństwem!

- ale będziemy - złapał ją za ramię i zabrał do środka statku.

Jaka z niego świnia! Tak traktować Camile! O dziwo nikogo nie było w pobliżu. Zapewne nawet w dużym tłumie by ją spoczkował. Biedna Camila... Ze mną miała by dobrze i bym ją tak mocno kochała.... Jezu przestań Lauren!!! Shawn ma rację... Ona nie jest dla mnie... Zaraz gdzie jest Shawn? Przecież o tej godzinie idzie zapalić i jeszcze dokładnie tam gdzie siedzę. Może go poszukam.

Wstałam z ławki i poszłam w kierunku pokoi. Mówił że jego numer pokoju to 234 i że ma sam. Może razem z Lucy przeniesiemy do niego. Jeśli nam pozwolą.

***

Stałam przed pokojem Shawna. Zapukać? Niespodziankę mu zrobie, jeśli będzie w środku. Chwyciłam klamkę i otworzyłam.

- Niespo... - zaniemówiłam na ten widok.

Na łóżku leżął jakiś facet w rospiętej koszuli na której leżal sam Shawn i to bez koszuli. Na mój widok usiedli. Facet zapiął guziki od koszuli, wstał i poprawił się.

- To ja sobie pójdę! - poszedł w kierunku drzwi. Otworzył je. Miał wyjść ale się odwrócił się. - Dowiedzenia

Kiedy wyszedł usiadłam obok Shawna. Trwała długa niegrzeczna cisza. Postanowiłam coś powiedzieć.

- Więc... To jest Zayn?

- Tak...

- Ty i on?

- Tak...

- Przeszkodziłam wam?

- Być może...

- Wybacz...

- Nic się nie stało. A po co tu przyszłaś?

- Tak sobie. Chciałam sprawdzić co robisz. Zawsze o tej godzinie idziesz zapalić tam gdzie dzisiaj siedziałam.

- Teraz już wiesz że byłem zajęty.

- Heh tak - w tym momencie przypomiałam sobie sytuację z Camilą. Wtedy znowu żal mi się jej zrobiło

- Coś Cię trapi?

- Żal mi Camily...

- Czemu?

- Jej narzeczony to wstrętna świna!

- Czemu tak twierdzisz?

- Byłam świadkiem pewnej sytuacji

- Opowiesz mi

- Dobra. Więc to było tak....

Titanic CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz