Ona Jest Moja!

57 9 0
                                    

"Hej! Debilu! Puszczaj ją!" - Żytni-kun wykrzyknął w moją stronę.
Odłożyłem Pszenną do chlebaka.
Biedna Pszenna... Wycierpiała tak wiele przez tego gnojka... Chcę ją przed nim ochronić. Może i nie było mnie z nią wcześniej, ale teraz już zawsze będę. Przecież ją kocham.

"Taki jesteś pewny siebie!? Chodź tu w takim razie!" - wyjąłem najostrzejszy nóż do chleba jaki miałem.
Delikatne, kojące i ciepłe promienie słońca padające na ostrze mojego noża oświetlały go, sprawiając, że nabrał on groźnego pobłysku. Spojrzałem na Pszenną i puściłem jej oczko. Teraz wszystko będzie w porządku, nie ma już czym się martwić.
Żytni-kun się nawet nie zawahał. Ruszył na mnie od razu kiedy wyjąłem mój nóż. Obroniłem się przed jego pierwszym atakiem. Następnie chciał mnie ogłupić i zaczął uderzać w różne punkty na moim ciele. Obroniłem się przed każdym jego atakiem, lecz niestety dopiero po chwili zdałem sobie sprawę że naciął mi kciuka. Sprawiło mi to okropny ból, a jemu satysfakcję.
Nie ważne co, nie mogłem dać żadnych oznak bólu, robię to przecież dla Pszennej... Nie chcę żeby ten debil znowu ją skrzywdził w jakikolwiek sposób, lecz nie tylko on, nie pozwolę by ktokolwiek ją skrzywdził. Jest teraz moja. Ze mną jest bezpieczna.
Nie ważne co się działo, Żytni-kun nie dawał za wygraną. Zaczął nacinać moją skórę ostrym nożem kuchennym. Zacząłem krwawić coraz mocniej. Nie mam pojęcia jak długo to trwało, ale czułem się jakby z każdym kolejnym nacięciem czas spowalniał. Powoli traciłem siły, niestety Żytni zauważył moją słabość i podciął mój nadgarstek.

Upadłem.

Żytni stanął przede mną, gotowy by zakończyć tę walkę...
Moje serce zaczęło bić szybciej, a oddech zrobił się ociężały.

Żytni wziął zamach.

Miałem tylko kilka sekund na reakcję, szybko odskoczyłem w bok i sięgnąłem mej broni. Żytni nie tracąc siły machał nożem w moją stronę z prędkością wściekłego tygrysa. Nie przemyślał tego, że moja miłość do Pszennej jest silniejsza niż każde jego zamachnięcie. Dzięki niej jestem silniejszy. Ona dodaje mi sił.

Wziąłem szybki zamach i trafiłem Żytniego prosto w brzuch, nóż przedarł się na wylot. Zamarł w bezruchu.

Wstałem z podłogi i wyjąłem moją broń z jego wnętrzności.
Pszenna od razu pogratulowała mi wygranej walki i mocno mnie przytuliła.
"Tak bardzo cieszę się że nic Ci nie jest!!..."
Zaczęła płakać.
"Spokojnie, Pszenna-chan. Już jest dobrze, pozbyliśmy się problemu"
Wyrzuciłem martwe ciało Żytniego do śmieci i złączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku.

Chleb Pszenny x Reader (13+!!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz