VENTITRE: Wciąż jesteś moja, rozumiesz?

26.6K 1.1K 424
                                    

Miłego czytania ;)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mężczyzna prychnął, słysząc mój warunek. Oblizał wargi, po czym powiedział:

- Przykro mi, ale nie zrobię tego. - oznajmił.

- A więc mi też jest niezmiernie przykro, bo nigdzie z tobą nie pójdę. - wzruszyłam nonszalancko ramionami. Edoardo westchnął niezadowolony moją odpowiedzią.

- Naprawdę nie ma nic innego dla czego mogłabyś ze mną pójść? - przybliżył się, stając naprawdę blisko mnie. Uniosłam głowę do góry i spojrzałam jego piękne oczy. Aż przeszedł mnie dreszcz.

- Naprawdę nie możesz mi powiedzieć? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- Mogę, ale nie chcę żeby Vincenzo znienawidził mnie jeszcze bardziej. Nie sądzę żeby był szczęśliwy, że to rozpowiadam.

- On się nie dowie, że wiem. Nie mam z nim żadnego kontaktu.

- Ale... Nie, nie powiem ci. - powiedział ostatecznie.

- A więc musisz sobie poszukać innej osoby towarzyszącej. - poklepałam go po ramieniu i przeszłam obok mężczyzny żeby otworzyć drzwi, ale w momencie gdy chciałam pociągnąć za klamkę Edoardo złapał mnie za rękę i gwałtownie odwrócił do siebie. Nachylił się i połączył nas czołami.

- Nie chcę innej, Venus, chcę ciebie.

- Tak? - uniosłam brwi. - Czyli ta całą zemsta na Vincenzo była tylko przykrywką?

- Można tak powiedzieć. - czarnowłosy drugą ręką przytrzymał mnie w talii czym mnie zaskoczył.

Za bardzo sobie pozwalał.

- Bardzo cię polubiłem, Venus. Pozwolę sobie nawet na stwierdzenie, że się w tobie zauroczyłem. - wyszeptał do mojego ucha, powodując gęsią skórkę na moim ciele.

- Praktycznie mnie nie znasz. - prychnęłam i przekręciłam głowę żeby spojrzeć na mężczyznę.

- Nie wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? - przygryzł lekko dolną wargę.

- Zabawny jesteś. - wyśmiałam go.

- Wracają... Pójdziesz ze mną na event? - powtórzył pytanie.

Natarczywy był.

Nie wiedziałam co mam robić. Z jednej strony w ogóle nie chciało mi się tam iść, a z drugiej jeśli to co mówił Edoardo było prawdą i nie byłam obojętna Vincenzowi w tym innym sensie niż nienawiść to fajnie byłoby się na nim odegrać. Jednak mogłam się tylko zbłaźnić, chociaż do tego byłam już przyzwyczajona.

- Dasz mi kilka dni do zastanowienia?

Musiałam pomyśleć i przede wszystkim zapytać się Francesci co o tym sądzi, bo inaczej mnie ukatrupi.

- Oczywiście, dla ciebie wszystko.

- Błagam cię, nie bajeruj. - przewróciłam oczami, a on roześmiał się.

- Dobrze... ja muszę się już iść. - odsunął się. - Pomyśl nad tym, liczę, że mi nie odmówisz.

- Pożyjemy, zobaczymy. - cmoknęłam ustami.

- Odezwę się niedługo. - oblizał powolnie wargi.

- Wiesz... mam jeszcze jedno pytanie. - do głowy wpadła mi pewna myśl.

- Pytaj śmiało. - zachęcił mnie.

- Czy kiedyś byliście z Vincenzo przyjaciółmi? - mężczyzna wydawał się zaskoczony moim pytaniem, zresztą tak jak sama ja. Nie miałam żadnych powodów żeby tak myśleć, ale po prostu wydawało mi się, że Edoardo musiał być dl Vincenza kimś ważnym, a ten go zranił.

MAFIOSO / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz