Rozdział 2

15 1 0
                                    

Był już koło samochodu.

Zostawił go.

Tak jak on przewidział.

"Nie mogę się przyjaźnić z gejem. To źle wpłynie na moją reputacje" myślał. Nie  wiedział dlaczego. Nie wiedział dlaczego. Po prostu poczuł, że on zrobi coś czego może potem żałować. Wbiegł do niego do mieszkania.

- Louis! LOUIS!!- krzyczał. Odpowiedziała mu cisza. Wystraszony pobiegł do jego pokoju.

Zobaczył jego, leżał nieprzytomny na podłodze. Cała jego bluza była w krwi.

Strach. Czuł strach i nienawiść do siebie. "To moja wina" był jak w transie po prostu stał i patrzył na niego. Dźwięk upadającego metalu sprawił, że się ocknął. Szybko zadzwonił po pogotowie, samemu próbując zatamować krwawienie. Niestety ran było zbyt dużo i były zbyt głębokie aby sam mógł je zatamować. Nie zwracał uwagi na siebie, najważniejsze było aby on przeżył.

-Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Nie powinienem tak reagować- powtarzał  w kółko.

-JEST TU KTOŚ?!?!- zawołał obcy głos.

-TUTAJ!- odkrzyknął. Chwilę później został oderwany od ciała szatyna. Patrzył jak ratownicy go zabierają.

Chaos. Panował chaos. Nie wiedział co jest rzeczywistością, a co wymysłem jego wyobraźni. Chciał się obudzić. Miał nadzieję że to sen. Prawda była inna.

-Przepraszam- powiedział czarnowłosy ratownik - Mogę z panem porozmawiać?- zapytał uprzejmie.

-Jasne- odpowiedział cicho. Przeszli do kuchni - Co z nim?- zapytał.

-Stracił bardzo dużo krwi. Nie jesteśmy w stanie określić dokładnej ilości, ale jest ona wystarczająca aby umrzeć- przestał na chwilę oddychać- jego stan jest krytyczny. Jak najszybciej musimy przewieźć go do szpitala. Wie pan jaką ma grupę krwi?- zapytał i popatrzył mu w oczy. Nie ukrywał, że utonął w jego brązowych oczach. Stali i wpatrywali się chwilę w swoje oczy -Najwyraźniej będę musiał się sam tego dowiedzieć- powiedział co sprowadzilo go na ziemie.

- Jego grupa krwi to 0- powiedział zawstydzony.

-Dziękuję A teraz zabieramy to do szpitala- powiedział i pobiegł do czekającej na niego karetki.

"On był piękny jego czarne włosy aż prosiły o dotknięcie, w kolorze jego oczu można było utonąć, jego głos był przepiękny... Niall o czym ty myślisz nie jesteś gejem" westchnął wsiadajac do samochodu.

Skierował się do szpitala.

Baby don't cut | Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz