*Sal*
Siedziałem w osamotnieniu w swoim pokoju, ponieważ zarówno moim umysłem, jak i sercem zawładnęło koszmarne poczucie winy. Jak mogłem pozwolić na coś takiego? Liczyłem na to, że kiedy Rose przekona się do Świetlnego Trio, łatwiej będzie przekonać moje rodzeństwo, by zgodziło się powiedzieć jej całą prawdę, ale wszystko szlag jasny trafił. Powinienem był dać Rose więcej czasu, a zamiast tego...
- Sal, mogę wejść? - Franky wejrzała przez drzwi.
- Tak, jasne. - odpowiedziałem półszeptem. Napromieniowana siostra skorzystała z mojego zezwolenia i usiadła na łóżku obok mnie.
- Słuchaj, ja... chciałam cię przeprosić. Wiem, jak bardzo zależy ci na Rose, a ja...
- To nie była twoja wina. To ja nalegałem, byś się z nią spotkała. Myślałem, że w ten sposób wykonamy pierwszy krok.
- Pierwszy krok?
- No, bo... tak bardzo chciałbym, by Rose była jedną z nas. - pomijając już fakt, jak bardzo chciałbym, aby została moją dziewczyną.
- Sal, to, że Rose nie wie o tym, że ja, Freddy i Sam stanowimy Świetlne Trio, wcale nie oznacza, że nie jest jedną z nas. Mamy do niej zaufanie i to liczy się przede wszystkim. Rose dowie się, kim jesteśmy, ale... kiedy będzie na to gotowa. Jednak musimy dać jej trochę więcej czasu.
- Teraz już to wiem.
- Ale mimo wszystko, nic nie stoi na przeszkodzie, byś się z nią umówił. - Franky uśmiechnęła się do mnie przekonująco.
- Nie jestem pewien, czy to najlepszy moment. Zapewne będzie mówiła o tej sytuacji z parku, a wtedy na bank zeżrą mnie wyrzuty sumienia. - wyznałem ze spuszczoną głową.
- Sal, kiedy... kiedy, że tak to ujmę, byłam tu nowa, zupełnie niechcący wyrządziłam wiele złego... zarówno wam, jak i Johny'emu... Chociaż nie było to łatwe, musiałam sobie to wybaczyć. Teraz też zrobiliśmy głupią rzecz i musimy chociaż spróbować wybaczyć sobie to, co się stało. Przecież nie chcieliśmy niczego złego.
- Masz rację, dzięki Franky. - uśmiechnąłem się delikatnie do siostry, po czym ją przytuliłem. Po krótkiej chwili odwzajemniła uścisk.
*Sam*
- Gotowa jesteś, kochanie? - spytał Daniel, obejmując mnie od tyłu. Oboje znajdowaliśmy się przed lustrem w naszym mieszkaniu. Widok naszej dwójki takiej błogo szczęśliwej zawsze sprawiał mi ogromną radość. Aż niepokojące, jak szybko mogła ona przerodzić się w strach. Mój chłopak chciał dotknąć moich sztucznych włosów, lecz w porę chwyciłam go za nadgarstki. - Wiesz, że w końcu będziesz musiała pokazać mi się bez peruki?
- Tak, wiem. - westchnęłam zrezygnowana.
- Wiesz też, że nie musisz bać się mojej reakcji, prawda? Przecież twoje prawdziwe włosy nie będą różniły się wiele od włosów Franky. - nic nie mówiąc, obróciłam się przodem do Daniela i spojrzałam na niego smutno. On jedynie lekko uśmiechnął się do mnie, po czym złożył na moim czole delikatny pocałunek. - W porządku. Jeśli nie jesteś jeszcze gotowa, poczekam.
- Daniel, tak bardzo dziękuję ci za cierpliwość. - tym razem chłopak pocałował mnie w usta.
- Chodźmy już, bo jeszcze spóźnimy się do pracy, a wolałbym dodatkowo nie denerwować Richarda.
- Tak, ja też nie. - wtedy jeszcze żadne z nas nie wiedziało, że wspomniany stróż prawa zdążył już się bardzo zdenerwować.
Na komendzie
CZYTASZ
Hunter Street : Ciernista Róża
FanfictionHunterowie postanawiają wspomóc policję w zbadaniu sprawy zaginięcia ośmiorga dzieci z amsterdamskich domów. Do sprawy przyłączają się również Franky, Freddy i Sam, mimo iż jako superbohaterowie nie cieszą się już zaufaniem miejskiej policji. Chocia...