- Gdzie ty leziesz, zgubimy się! - co raz bardziej czułam zdenerwowanie tym, że szedł na ślepo nie wiadomo nawet gdzie, gdy mieliśmy tylko jeden znaleziony element. Inni pewnie już skończyli a ja chodziłam bez celu za jego śladami.
- Uspokój się Alessa, dopiero co weszliśmy na ścieżkę! - odpowiedział unosząc głos. Prychnął podczas gdy stanął w miejscu rozglądając się dookoła.
- To nie znaczy, że musisz się drzeć. - wywróciłam oczami. Naprawdę chcę już się uwolnić...
- Widzę! - chłopak rzucił krótko zwracając przy tym moją uwagę w miejsce, gdzie jego oczy się zatrzymały. Na około dwóch, może trzech metrów od nas wisiał czerwony element przymocowany do drzewa między liśćmi.
- No to na co czekasz, sięgaj. - pogoniłam go ręką gdy on spojrzał na mnie jak na jakiegoś osła.
- Nie sięgnę tego, wejdź na mnie. - Collin uklęknął ciągnąc za kajdanki w swoją stronę abym usiadła na jego ramionach.
- Ty się dobrze czujesz? Collin no dalej weź to! - nie dawałam za wygraną, wtedy on wypuścił duży dech z płuc ewidentnie uspokajając się przed tym, by wybuchnąć.
- To że jestem wysoki nie znaczy, że sięgnę klocek na trzy metry. Dalej bo przegramy! - złość malowała się na jego twarzy. Ponownie ruszył ręką ciągnąc mnie w jego stronę, jak on mnie irytuje.
- Trzymaj mnie bo jak nas wykurwisz do tyłu to ci coś odgryzę. - stwierdziłam gdy unosił się z ziemi a ja czułam jak się chwieję. Wchodząc na drabinę kręci mi się w głowie a tutaj?
- Spokojnie księżniczko nic ci się ze mną nie stanie. - czarnowłosy zaśmiał się trzymając moje nogi i podchodząc bliżej drzewa pozwoliło mi to ściągnąć nasz brakujący element. Wahania humoru u niego były normalne. Znaczy to nie jest normalne ale u niego jest, może na mnie krzyczeć by po chwili się ze mnie śmiać.
- Mam, i nie mów tak do mnie bo jeszcze sobie pomyślę. - oparłam dłonie na jego głowie trzymając się lekko jego włosów gdy schylał się na dół.
- Myśl co tylko zechcesz, ja będę mówił jak tylko mi się podoba. - przejął klocek do swojej dłoni obracając go między palcami trzymając na wysokości moich oczu. On nie da sobie wmówić, no prawie...
- Słyszysz? - zastanowiłam się chwilę nad słyszanymi krzykami. - Musimy się spieszyć to odłożyć Maxowi został ostatni! - zielonooki na moje słowa jak poparzony chwycił mnie w pasie przerzucając przez ramię niczym worek ziemniaków kierując się szybko w stronę planszy.
- Boże święty za jakie grzechy ja muszę być z tobą w drużynie. - opadłam podpierając się łokciami o jego plecy.
- To dopiero początek grzechów jakie ze mną popełnisz, wiesz? - skwitował zanim wziął mnie na siebie. Chwila, o co mu teraz chodzi?
Stając przed planszą chwyciłam jeden z elementów by razem z nim poszukać odpowiedniego, pasującego na nie miejsca. Eva kilka metrów od nas zaczęła krzyczeć, że się poddaje bo nie mają nawet jednego. Bardzo chciałabym aby miała inną parę niż on.
- Nawet oni coś mają. - wrogie spojrzenie przyjaciółki zmierzyło Collina od dołu do góry by następnie zrobić to na Damonie. Gdyby Eva była facetem już dawno każdy chodziłby z obitą twarzą lub pękniętym zębem, trener widząc chwilową przerwę w rozgrywce zaczął nas pośpieszać. Niech sam sobie biega skuty kajdankami w taką pogodę.
- Collin nie możemy tego przegrać, Damon musi widzieć jak wygramy. - pociągnęłam go oddalając się od reszty by rozejrzeć się nad ostatnim kawałkiem mając nadal Maxa w pobliżu by słyszeć jak mu idzie.
CZYTASZ
Alessa
RomanceZostawił ją w dzień zakończenia ostatniego dnia liceum w tej szkole, zrobił to w niewyjaśnionych okolicznościach nie zostawiając nawet żadnej wiadomości, dlaczego? Ich drogi rozeszły się w innych kierunkach by ponownie spotkać się po roku na studiac...