** Rozdział 29 **

3.9K 201 115
                                    

Kroczyłam bosymi stopami po wilgotnej trawie, przyglądając się wschodzącemu słońcu, które rozświetliło kolorowe niebo. Uczucie orzeźwienia przepłynęło po moim ciele, a uśmiech sam wkradł się na usta, widząc zbliżającą się do mnie postać. Ułożyłam swe dłonie na pokaźnych rozmiarów brzuchu, delikatnie go masując. Uczucia jakie mnie w tamtej chwili ogarnęły wyrażały spokój i radość.

- Tak myślałem, że cię tu znajdę moja droga - męski, lekko zachrypnięty głos, od którego zawsze dostawałam gęsiej skórki, przerwał moją sielankę. Spojrzałam w czarne oczy mężczyzny, który do końca skradł moje serce i uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, gdy ten również ułożył swoją dłoń na moim brzuchu - Jak się miewa nasze słońce? - zapytał nie spuszczając ze mnie wzroku. Jeszcze jakiś czas temu nie sądziłam, że w jego spojrzeniu dostrzegę tyle miłości i szczęścia.

- Coraz bardziej zaczyna się wiercić. Myślę, że to już tylko kwestia czasu, aż będzie chciała się wydostać na świat - odpowiedziałam szczerze. Brunet zerknął w dół i zamyślił się.

- Poślę po kogoś, by pomógł odebrać poród - zapowiedział i złożył pocałunek na moim czole. Przymknęłam oczy, czując, że jestem w odpowiednim miejscu z odpowiednimi osobami.

...

Zmęczonym wzrokiem spojrzałam na trzymaną w jego dłoniach kruszynkę. Mimo bólu jaki doświadczyłam, uśmiechałam się szeroko i płakałam ze szczęścia. Była idealna w każdym calu. Wiedziałam już, że nigdy nie pozwolę jej skrzywdzić.

...

- Nie wiem jakim cudem, ale dowiedzieli się o niej - rzekł ze smutkiem mój ukochany, klękając przy naszym wspólnym łożu. Wiedząc, co ma na myśli, mocniej przytuliłam do siebie trzymane w mych dłoniach maleństwo - Nie martw się kochana, ochronię was. Choćbym miał zginąć, to nie pozwolę nikomu was skrzywdzić - odparł pewnie. Ujęłam jego twarz wyrażającą zdeterminowanie i zbliżyłam, by móc go pocałować.

- Kocham cię - westchnęłam i spojrzałam w jego oczy, wyrażające więcej, niż tysiąc słów.

- A ja was - odpowiedział.

...

Biegłam po krętych schodach ile sił w nogach, by jak najszybciej znaleźć się przy ukochanym. Czułam, że jestem coraz bliżej, serce łomotało mi jak szalone. Pierwszy raz w życiu okropnie się bałam, ciągle zadając sobie te dwa pytania: Dlaczego nigdy, nie może być dobrze? Dlaczego musimy cierpieć? I kiedy otworzyłam z hukiem masywne wrota, na zawsze jakaś część mnie umarła, gdy zobaczyłam upadającego mężczyznę od śmiertelnego ciosu.

...

Zewsząd dało się słyszeć krzyki bólu i rozpaczy. Wcześniej piękne łona natury, zastąpione zostały spopielonymi drzewami i trawą, po których spływała krew. Odór ciał i połamanych skrzydeł unosił się w powietrzu mieszając z dymem. Widok przypominał totalną masakrę. Czułam się jakbym była widzem, który przygląda się temu cierpieniu i nie potrafi w żaden sposób pomóc. Nie mogłam wytrzymać tego okropieństwa, łzy same ciekły po moich policzkach, wiedząc, ile krzywdy zostało wyrządzone w tamtym miejscu. Nikt nie żył. W tym strasznym krajobrazie dało się dostrzec tylko jedną, skuloną postać, istotę, która napawała się tym widokiem z uśmiechem na twarzy. Nagle odwróciła się i spojrzała wprost na mnie. Nie mogłam się ruszyć, stałam w bezruchu, pragnąc jak najszybciej uciec od potwora. W mgnieniu oka znalazł się przy mnie i zacisnął swoje ostre szpony na mej szyi mówiąc: Ty będziesz następna.

Ognistoskrzydła. Przebudzenie MocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz