25. Nieidealna idealność.

159 15 23
                                    

— Czemu nawet na wycieczce nie możemy odpocząć chociaż chwilę? — jęczała Bri, przy okazji siadając na środku przejścia.

— Bo ludziom coś się mocno poprzewracało. — westchnęła Ava, opierając się o brzeg jasnej komody i odstawiając papierowe torby na podłogę.

— Ciekawe czy poprzewracało im się już w łonie matki, czy to cecha nabyta, która przyszła z wiekiem. — prychnęła Peggy, rozwiązując swoje długie włosy z dwóch grubych, rudych warkoczów.

Uśmiechnęłam się lekko na rozmowę dziewczyn, sama będąc niezwykle zmęczona. Już czwartego dnia naszej wycieczki do Los Angeles zwiedzaliśmy różne zakątki tego miasta, przez co nogi mi po prostu odpadają. Wszyscy zwiedzaliśmy różne atrakcje w pełnym słońcu przez cały dzień, dlatego kiedy nadszedł wreszcie czas wolny i mogliśmy sami chodzić po słonecznej okolicy, to praktycznie każdy po prostu odpoczywał w skrawku cienia jaki tylko znalazł, jednak my jak to my postanowiłyśmy, że pójdziemy sobie na zakupy.

Najlepszy pomysł tego lata.

No i oczywiście to prawda, kupiłam sobie wiele bardzo ładnych ubrań i innych dodatków, jednak cena tego chodzenia była naprawdę wysoka. Ja nie czuję nóg. Mówię poważnie.

— Za chwilę kolacja. — westchnęła szarowłosa, bawiąc się swoim kolczykiem w wardze i spogladając na swój telefon. — Nie chcę mi się, nie idę.

— Nie ma mowy, że ja tam w ogóle dam radę dojść. — sarknęłam, spogladając na moje obolałe łydki. — Przydałby mi się masaż. I to taki porządny. — rozmarzyłam się, dotykając lekko moich nóg.

— Poproś o to jakiegokolwiek chłopaka. Jestem pewna, że cię wymasują. — stwierdziła Clark, na co popatrzyłam się na nią z podniesionymi brwiami.

— Mówisz o mnie? — wskazałam palcem wskazującym na siebie, na co rudowłosa pokiwała głową na tak. — Słońce, ja ich szybciej odstrasze swoim wygladem, zanim oni zaczną cokolwiek mówić. Nie działam na wszystkich jak magnes, w przeciwieństwie do ciebie. Oni cię gwałcą wzrokiem. — popatrzyłam na nią poważnie, na co ta zdjęła swoje czarne, trójkątne okulary, prychając pod nosem. — Nawet nie staraj się zaprzeczać, bo wiesz, że to prawda.

— Ona ma swojego prywatnego gwałciciela. — Anderson włączyła się do rozmowy, siadając na swoim łóżku, a ja przyznałam jej rację. Peggy chyba jako jedynej z nas udało się życie miłosne, albo przynajmniej do tej pory. I raczej na zawsze.

— Przestańcie tak mówić, wcale nie działam na chłopaków jak magnes — popatrzyła się na mnie z litością — ani nie mam swojego prywatnego gwałciciela. — przeniosła swój wzrok na Bridget, która miała podniesioną jedna brew do góry.

— Jak go inaczej nazwać? Prywatny Christian Grey? — odpowiedziała szarowłosa, na co ja zaczęłam się śmiać.

— Powiedzieć wam, że jest moim chłopakiem i od razu jest dla was Grey'em. — przewróciła oczami, zmieniając swoją koszulkę na fioletowy, krótki top. — To samo można by powiedzieć o Lei i Powell'u. — swoje piwne tęczówki skierowała na mnie, podczas kiedy ja prawie spadłam z łóżka, na którym aktualnie siedziałam.

Ja się przesłyszałam, tak?

— Oni też kręcą, tu masz rację. — Bri ułożyła się na krześle tak, że swoje nogi miała na zagłowiu krzesła, a głowa zwisała jej koło oparcia. — U nich to bardziej taki ukryty związek. — na te słowa rzuciłam jej spojrzenie, parskając.

— Mam odruchy wymiotne na samą myśl o tym, że mielibyśmy być razem. — parsknęłam cicho się śmiejąc.

— Mhm. — włączyła się Ava parskając. — To widać, że się lubicie, ale to dobrze, naprawdę. Nie ukrywaj tego, że nic dla ciebie nie znaczy, bo znaczy i sama dobrze o tym wiesz. Pozwól sobie coś do niego poczuć i przestań od tego uciekać. Uczucia przynoszą najlepsze chwilę w życiu, których nigdy się nie zapomina.

DreamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz