4; rozdział 49

1K 46 23
                                    

Obudziłam się rano na kanapie, podczas gdy wokół mnie leżały butelki po alkoholu z ostatniej nocy. Szczerze mówiąc, to ostatnią rzeczą jaką pamiętam jest to, jak podsłuchiwałam rozmowę Karola. Jednak nawet już nie wiem, o czym była.

Przetarłam twarz dłońmi i powoli sięgnęłam po butelkę wody, która leżała obok stolika. Jakie szczęście, że zawsze tam kładę jakieś picie.

Po długim budzeniu się i wstawaniu zmotywowałam się i poszłam do kuchni, gdzie jeszcze nikogo nie było. Najwidoczniej bawili się dłużej niż ja.

Odpaliłam Instagrama na telefonie i nie znalazłam nic, co nakierowałoby mnie na wydarzenia z wczorajszej nocy. Jednak zauważyłam, że Weronika nie obserwuje już mojego konta.

Po pół godziny do pokoju weszła Marcysia, a zaraz za nią jej chłopak. Wyglądali na wypoczętych i szczęśliwych

- Jak tam po wczorajszej nocy? - Zapytał rozbawiony Mateusz, a Marcysia spojrzała na niego z uśmiechem.

- Co masz na myśli? - Zapytałam, a chłopak przesłał swojej partnerce wymowne spojrzenie. - Jeśli mam być z wami szczera, to nic nie pamiętam.

Para nie kontynuowała tej rozmowy, a mnie to trochę zdziwiło, zestresowało? Dziwnie jest nie wiedzieć, co się działo, kiedy wszyscy wokół wiedzą. 

Po tej sytuacji udałam się do swojego pokoju, w których jeszcze smacznie spała sobie Lexy. Starając się jej nie obudzić usiadłam przy toaletce i zrobiłam sobie lekki makijaż.

Przebrałam się w za duże dresy i luźną, krótką koszulkę i napisałam na naszej grupie, czy ktoś nie zechciałby jechać po jedzenie. Spojrzałam tez na wyświetlenia naszej piosenki i muszę przyznać, że dziwi mnie, jak dobrze się przyjęła.

W sensie, rozumiem, że ludzie oglądający nas mogą jej słuchać, ale przecież ja kuźwa nie umiem śpiewać. U Kacpra z rapowaniem nie jest najgorzej, ale ma lekki problem z intonacją.

Starając się nie rozmyślać nad wszystkim za mocno (co ostatnio mi lekko nie wychodzi), wróciłam do salonu i usiadłam na kanapie, po czym włożyłam do jednego ucha słuchawkę. Słuchanie muzyki jest bardzo relaksujące, nie uważacie?

Po chwili po domu krzątali się już prawie wszyscy domownicy, a ja tylko przysłuchiwałam się ich rozmową.

- Wiecie może, gdzie jest Friz? - Zapytałam, a wszyscy posłali sobie dziwne spojrzenia. Czekałam chwilę na odpowiedź, jednak nie byłam zbyt cierpliwa. - Bawicie się w posągi czy co?

- Pojechał załatwić pewną sprawę. - Powiedział krótko Krzychu, jednak mi nie wystarczyło takie tłumaczenie.

- Jaką? - Zapytałam, starając się mówić pewnym siebie tonem.

- Pojechał do Weroniki. - W tym momencie poczułam lekkie ukłucie w sercu, ale nie pokazywałam tego na zewnątrz. Wszyscy byli dość zdziwieni moją reakcją.

- Okej, jak wróci to powiedzcie mu, żeby oddał mi moje etui. - Powiedziałam pierwsze, co przyszło mi do głowy i wyszłam na balkon. To jest chyba moje ulubione miejsce w tym domu.

Ponownie odpłynęłam w krainie muzyki, aż nie usłyszałam głosów dobiegających z dołu.

- Jak dobrze, że mogę znów tu wrócić.

To był głos Weroniki, a zaraz po nim usłyszałam lekki śmiech Karola. Pierwszym co przyszło mi do głowy była ucieczka do pokoju, co udało mi się zrobić jeszcze przed wejściem
tej dwójki do domu. Nie chciałam słyszeć, jak szczęśliwy Karol opowiada o tym, że dziewczyna wraca do naszego domu.

Nie żebym coś do niego czuła, ale ona się nim bawi. Wykorzystała go dla popularności i kiedy skończył jej się hajs chcę wrócić do nas, aby zarobić jeszcze więcej i znowu go zostawić. Gdybym ja była dziewczyną Karola, nigdy w życiu nie zrobiłabym czegoś takiego.

Ale nigdy nie będę, bo on pewnie wrócił do tej różowej landryny

Chwilę po tym, jak położyłam się wygodnie na swoim łóżku, usłyszałam głośne wiwaty z salonu. Kiedy odpływałam do krainy Morfeusza, czułam, że na mojej twarzy zaczęły pojawiać się łzy.

nowa w teamie | team X i ekipa frizaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz