Święta zbliżały się nieubłagalnie szybko, ponieważ miały być już za niecałe dwa tygodnie. Wśród przyjaciół czas mijał z zawrotną prędkością.
Wszyscy siedzieli w Pokoju Wspólnym, zmęczeni po ciężkim dniu zajęć szkolnych oraz rozpoczętego kursu teleportacji
- Ta teleportacja jest strasznie trudna. - zaczął Peter. - Jakoś nie mogę sobie z tym poradzić.
- To nie jest przyjemne uczucie... wcale, a wcale. - podsumowała Lena. Podczas każdej próby strasznie kręciło się jej w głowie.
- Ty przynajmniej nie puściłaś pawia. - powiedział Potter. Dla niego to również nie było proste.
- Może proste to nie jest, ale w przyszłości nam się przyda. - skwitowała Lily. - Bierzcie przykład z Syriusza. Jemu idzie najlepiej z nas wszystkich.
Black wypiął dumnie pierś.
- Zapraszam na lekcje. Biorę po galeonie od każdego. - wyszczerzył się.
- Ja wolałbym wydać tego galeona na lekarza kiedy już się rozszczepię po raz kolejny. - Remus przewrócił oczami.
- Dobra, kiedyś w końcu nam się uda, ludzie. Damy radę. - powiedziała Rebbeca, a przyjaciele zgodnie kiwnęli głowami.
Nagle do Pokoju Wspólnego weszła profesor McGonagall i wywiesiła kartkę na tablicy ogłoszeń. Wyszła z pomieszczenia, a Remus wstał z kanapy.
- Sprawdzę co to i wam powiem.
Podszedł do tablicy, przeczytał ogłoszenie po czym wrócił do przyjaciół.
- Dzień przed świętami odbędzie się Bal Bożonarodzeniowy. - usiadł z powrotem na kanapę, a wszyscy spojrzeli na wilkołaka.
- O kurczę, on się odbywa co jakieś dwadzieścia lat. Mamy cholerne szczęście, że trafiło na nas. - rozweselił się James.
- Ale będzie zajebiście.
Black od razu spojrzał na Marlenę i wyszczerzył się.
- Prawda, że pójdziesz ze mną, Marlenko?
- Pójdę z tobą, Syriuszku. - cmoknęła do chłopaka i zachichotała.
- Widzicie? Tak się zdobywa partnerkę. Bierzcie ze mnie przykład, przyjaciele. - objął Remusa i Jamesa. - Wasze przyszłe partnerki siedzą tuż przed wami.
Lily odchrząknęła i wstała. Złapała McKinnon, po czym pociągnęła ją w stronę dormitorium. Nie miała zamiaru teraz być pytana przez Pottera, czy pójdzie z nim na Bal. Nie przy wszystkich.
- Dobra. Remus? - Łapa szturchnął blondyna.
- A odczep ty się od nas w końcu. - prychnął blondyn.
- Właśnie. - Lena kiwnęła głową. - Pójdziemy z kim będziemy chcieli.
- Wiecie co? Nie widziałem bardziej upartych ludzi niż wy. Naprawdę. - wstał. - W końcu kiedyś się przyznacie, że jesteście dla siebie stworzeni. Teraz możecie grać w gierki dalej. Papa. - pomachał im i ruszył w stronę dormitorium.
- Zawsze możemy iść razem, Remus. - zaśmiał się Potter. - Lily i tak pewnie się nie zgodzi, ale będę próbował.
- No tak, i jeszcze czego.
- Ehh dobra, najwyżej spytam Lenci skoro ty nie chcesz. - mrugnął do blondynki i wstał. - Idę do Syriusza, ponieważ jego lepiej nie zostawiać samego w dormitorium. - zaśmiał się i odszedł.
- Lena? Muszę gdzieś na chwilę wyjść. Przyjdziesz za pół godziny pod pokój życzeń? - Rebbeca wstała.
- Tak. Jasne. Powiesz mi gdzie idziesz?
CZYTASZ
Zmierzch // Remus Lupin ✔
FanfictionDziewczyna, która chodziła do Beauxbatons zostaje przepisana do Hogwartu. Trafia na 5 rok. Kogo tam pozna? Jak potoczą się jej losy? *** Jeżeli lubisz Huncwotów to ta książka jest zdecydowanie dla Ciebie. Starałam się ująć jak najwięcej wątków z każ...