Sasori nigdy nie lubił różu. Dla władcy marionetek był to najbardziej absurdalny ze wszystkich kolorów - zbyt rzucający się w oczy, krzykliwy, nienaturalny, dla jego osoby po prostu aż zanadto żywy. Nie lubił także kwiatów wiśni - przez ich barwę i nietrwałość. Te rzeczy wzbudzały w nim niechęć i wstręt. Gardził tym tak bardzo, jak glinianymi figurami swojego partnera, które wybuchały gdy młodszy chłopak aktywował swoje techniki.
Sakura wbrew pozorom nigdy tak naprawdę nie lubiła czerwonego. Kojarzył jej się z krwią, którą widywała dosyć często jako iż była nie tylko shinobi, ale także medycznym ninja. Jednak nie tylko to było powodem jej niechęci - sharingan Uchiha Sasuke, chłopaka,w którym w dzieciństwie szaleńczo się podkochiwała, a który ją zostawił i odszedł z wioski,również był czerwony. Przeklinała te przerażające oczy, oczy które patrzyły na nią z takim chłodem.
Gdy Sasori spotkał Sakure, pierwszy raz od wielu lat miał ochotę się roześmiać. Dziewczyna reprezentowała wszystko, czego tak bardzo nienawidził - jej krótkie włosy miały ten irytujący, różowy kolor, a jej imię było dla marionetkarza żartem.
Haruno natomiast na widok włosów jej przeciwnika dostała mdłości. Ta czerwień, barwa krwi i przeklętego dziedzictwa Uchiha,podziałała na nią jak płachta na byka. Chciała chwycić mężczyznę za te obrzydliwe loki i wyrwać mu je z głowy.
Sasori nigdy nie lubił różu. Nigdy nie spodziewał się, że będzie to ostatni kolor, jaki ujrzy przed śmiercią.
Sakura nigdy nie lubiła czerwieni. Nigdy się nie spodziewała, że osoba, dla której ta barwa będzie charakterystyczna, uzna jej siłę.