Rozdział 33

1.5K 84 76
                                    

Do Balu Bożonarodzeniowego został już tylko jeden dzień. Dzisiaj przyjaciele wybierali się do Hogsmeade, aby zakupić prezenty na święta. Było to jednak możliwe dopiero po lekcjach, a więc wszyscy zgarnęli swoje torby i ruszyli na Obronę Przed Czarną Magią. 

Lena usiadła w ławce z Jamesem i wyjęła podręcznik. Brunet zerknął na nią i szturchnął lekko ramieniem. 

- No Lenuś, jutro Bal, a my dalej bez pary.

- No. - powiedziała niezbyt zainteresowana dziewczyna, notując to co mówi nauczyciel.

- No weź mnie posłuchaj kujonko. - okularnik przewrócił oczami, a ona podniosła wzrok.

- Słucham cię uważnie. Mów.

- No więc, skoro oboje nie mamy pary, może wybierzemy się razem, co? - wyszczerzył się i rozczochrał włosy ręką. - Wiesz, jak chłopak pójdzie sam to jeszcze pół biedy, ale dziewczyna? 

- Jakoś się tym bardzo nie przejmuję. - wzruszyła ramionami i spojrzała uważnie na Pottera. - Ty w ogóle próbowałeś zaprosić Lily?

- No nie, ale...

- No właśnie. Nie próbowałeś. Nie uważasz, że powinieneś ją przynajmniej zapytać?

- Ale ona się i tak nie zgodzi. Wtedy gdy dowiedzieliśmy się o Balu, ona niemal uciekła mi sprzed nosa. - zauważył Rogacz.

- Może oczekuje jakiegoś normalnego zaproszenia, a nie z rozkazu Syriusza? - blondynka wzruszyła ramionami i wróciła do notatki. - Myślałam, że James Potter nigdy się nie poddaje. 

- No bo nie. - zerknął kątem oka na Rudą. - Ale ta dziewczyna czasami mnie przeraża. Co jeżeli zrobi mi jakąś awanturę czy coś? - powiedział lekko spanikowany, a Lena parsknęła śmiechem. Nauczyciel skarcił ją wzrokiem i wrócił do prowadzenia lekcji. 

- Nie wierzę. - spojrzała na niego z kpiącym uśmiechem. - Czy ty właśnie przyznałeś, że boisz się dziewczyny? Ja chyba muszę wygłosić to całej szkole. Wiesz jak pięknie brzmiałoby James Potter, słynny ścigający Gryfon, przyznał dziś, że boi się jednej z dziewczyn, swojej miłości - Lily Evans wywieszone na plakatach?

- Lena. - warknął Potter. - Ja nie żartuję, ona czasami patrzy na mnie wzrokiem bazyliszka. Ciekawe czy ty byś się jej nie bała. 

- A ile razy na mnie patrzy. - przypomniały jej się wszystkie sytuacje, w których zawsze podkreślała tylko przyjaźń z Remusem. Przewróciła niewidocznie oczami. - Słuchaj James, złap ją dziś w Hogsmeade, kup jakąś czekoladę lub różyczkę i po prostu ją zapytaj. Tylko nie przy ludziach, bo myślę, że czułaby się skrępowana. Lepiej tam gdzie będzie pusto.

- A nie zabije mnie wzrokiem? - upewnił się okularnik, a dziewczyna zachichotała.

- Okaże się dopiero gdy spróbujesz. Najwyżej pochowamy cię w różowej trumnie. - Potter parsknął śmiechem, a Watson mu zawtórowała. 

- Dobra. Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Ale obiecaj, że jak się nie uda to pójdziemy razem. - dobrze wiedział, że dziewczyna i tak pójdzie z Remusem, dzięki ich idealnemu planowi, ale i tak starał się udawać, by niczego się nie domyśliła. 

- Niech ci będzie, Jamie. Ja osobiście uważam, że jeżeli rozegrasz to po mojemu, to Lily się zgodzi. 

Chłopak kiwnął głową i oboje zabrali się za notowanie. 

*** 

- Chodźcie już nooo, Filch nie będzie na nas czekał. - pisnęła Rebbeca. 

- E tam, mamy przecież tajne przejścia. - Black wzruszył ramionami i w końcu udało mu się poprawić fryzurę. 

Zmierzch // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz