- Byłam na spacerze - ściągnęłam z siebie skórzaną kurtkę i położyłam ją na oparciu fotela.
Podeszłam do niego.
- Nie powinnaś sama wychodzić z domu.
********
Gdy obudziłam się, w domu nie było nikogo. Wzięłam długą, gorącą kąpiel i ubrałam się w czarne spodnie i fioletowy top. Dzisiaj mam proste włosy, które sięgają mi trochę za tyłek. Chyba czas iść do fryzjera i trochę je przyciąć? Teraz wyglądam trochę jak Elena. Nie mam ochoty dzisiaj się malować więc tego nie zrobię. Skoro nikogo nie było to sama zjadłam duże śniadanie. I pomyśleć, że po tym jak zostałam wampirem nie chciałam nikogo krzywdzić. Śmieszne. Bycie cały czas dobrym jest nudne. To śmieszne kiedy oni się boją i odwracają wzrok.Słyszę kroki kilku osób. W końcu wrócili. Wysysałam z brunetki ostatnie krople krwi, bo nie lubię marnować tak dobrego jedzenia. Na nieszczęście dziewczyny, posiadała ona moją ulubioną grupę krwi. Mogę powiedzieć, że była słodka. Starłam krew z kącików ust i upuściłam jej bezwładne ciało na ziemię. Spojrzałam na drugą zahipnotuzowaną dziewczynę.
- Zabierz jej ciało, wyjedź za miasto i zakop ją w jakimś miejscu - użyłam na niej po raz kolejny perswazji.
Wstałam z krzesła i poszłam do naszej sypialni. Gdy weszłam do środka Klaus stał przy oknie i był wyraźnie spięty. Podeszłam do niego.
- Teraz nie będziesz się do mnie odzywał?
- Ona wyznaczyła nam termin oddania Hope - odwrócił się w moją stronę. Był za spokojny jak na takie coś. -Ich plan nie jest dobry. Żeby ją zabić trzeba ją przechytrzyć - w jego oczach pojawił się ten diabelski błysk.
- Jak chcesz to zrobić? - uśmiechnęłam się.
- Na początku będziemy wypełniali ich plan, ale potem zgodzimy się oddać Hope. Gdy będzie rzucać czary zabiję ją.
Pokiwałam głową. To może się udać. Musi się udać. Inaczej zginiemy, a ona dostanie Hope.
- Jak się czujesz?
- Jakbym miała kaca - uśmiechnęłam się. -Wiem, że teraz powinniśmy być przejęci Dahlią, ale przejdziemy się?
- Przy okazji pójdziemy na bagna - poszedł w stronę wyjścia, a ja za nim. Złączyłam palce naszych dłoni. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Przez ten cały czas kiedy jechaliśmy Nik opowiadał mi o tym co stało się rano i o tym co powiedziała mu Freya. Gdy dojechaliśmy na bagna i wyszliśmy z samochodu, okazało się że miejsce gdzie powinno być sporo wilków jest opuszczone. Jakby nikogo nie było tu od dawna. Usłyszałam za sobą śmiech wampira.
- Co zrobiłeś? - odwróciłam się w jego stronę.
Czy on wybił wilki Hayley i swoich krewnych?
- Ja? Nic. Wszytko jest tak jak powinno być. Powinniśmy już wracać - odwrócił się i szedł w stronę auta.
- Kłamiesz! Powiedz mi prawdę.
Nagle znaleźliśmy się w dużym okręgu ognia. Tu są wiedźmy? Ktoś znowu chce nas zabić? Pierwotny odwrócił się w moją stronę. Zauważyłam, że im bardziej się denerwowałam tym bardziej ognień stawał się większy. Czy ja jestem wiedźmą?
- Uspokój się - złapał mnie za przedramiona.
- Nie wiem jak zgasić ten ogień! - przysunęłam się bliżej niego.
Bałam się tego. Nie ja byłam przerażona. A co jeśli nie opanuje tego i nas spalę? Klaus pocałował mnie, a ja oddałam pocałunek. Gdy otworzyłam oczy ognia już nie było.
****************
Od paru godzin siedzę w moim starym mieszkaniu z Hope. Za niedługo mamy wcielić nasz plan w życie, ale ja nie wiem czy to dobry pomysł. A co jeśli coś pójdzie nie po naszej myśli? Plan Klausa polega na zaskoczeniu Elijaha, Freyi i Rebekah, a co gdybym ja wprowadziła kolejny element zaskoczenia? Już nawet wiem co zrobić. Wzięłam młodą na ręce i wyszłam z mieszkania. Hope będzie bezpieczna tylko z dwoma osobami, które muszę poprosić o pomoc. Na szczęście mam blisko do celu. Po przejściu paru ulic, weszłam do budynku. Stanęłam przed drzwiami, w które zapukałam. Te pare sekund ciągnęło się zdecydowanie zbyt długo. Gdy drzwi się otworzyły, weszłam do środka.- Musisz mi pomóc - spojrzałam na niego. -Musisz zająć się przez jakiś czas Hope, tylko z wami będzie bezpieczna.
- Dobrze się czujesz? - Davina podeszła do nas.
Mam kolejny plan. Ignorować ją.
- Zajmiemy się nią - powiedział Kol.
- Nie wychodźcie z nią i niech nie używa magi. Teraz od tego zależy jej życie - spojrzałam na tą dwójkę.
- Niedługo po ciebie wrócę - spojrzałam w jej jasne oczy i podałam ją mojemu byłemu mężowi. Spojrzałam na nią ostatni raz i wyszłam z mieszkania.
Po parunastu minutach byłam już w domu, gdzie byli Elijah i Freya. Byłam zdenerwowana tym, że miałam w wewnętrznej kieszeni kurtki truciznę.
- Gdzie Klaus? - podeszłam do nich.
Mieli dziwne miny. A to utwierdziło mnie w tym, że zrobiłam dobrze oddając młodą pod opiekę Kola. Im więcej zaskoczeń tym lepiej.
- Gdzie Hope? - Freya odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Gdzie Klaus? - ponowiłam pytanie już lekko zdenerwowana.
- Zasztyletowałem go. Zrobiłem to żeby chronić Hope. Niklaus zagrażał naszemu planu. Wiem też, że będziesz próbowała mu pomóc.
Nawet nie wiem kiedy i jak to się stało ale nawet nie zdążyłam mrugać a co dopiero zareagować, a byłam zakuta w kajdany.
- Co ty robisz? - spojrzałam na pierwotnego.
- To co uważam za słuszne - położył swoją dłoń na mojej szyi. -Wybacz Kath.
CZYTASZ
The Vampire Diaries
FanfictionMystic Falls - nadnaturalne miasto, obecnie zamieszkane przez czarownice rodu Bennet, wilkołaki i dwa sobowtóry. Kto jeszcze w nim zamieszka ? Dowiecie się tego później. Poznajcie siostry Gilbert Książka jest w trakcie poprawy