Taehyung od 8 roku życia jest zafascynowany Min Yoongim. Mężczyzna jest jego bohaterem, który uwolnił go z rąk kata. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że został wciągnięty w świat przestępczy, a potem było już za późno.
Paring
Taegi / Vkook
Jihope
Nam...
Byeongkwan patrzył na chłopaka zaskoczony i podejrzliwy. Rzadko spotykał się z takimi reakcjami i zwykle oznaczało to, że ma przed sobą kogoś, kto popełnił jakieś przestępstwo i boi się konsekwencji. Co prawda najczęściej przestępcy uciekali albo próbowali udawać, że nic nie zrobili, ale ataki paniki też się zdarzały. - Masz numer do jego rodziców? Spytał swojego młodszego brata, a chłopak pokręcił głową równie zaskoczony reakcją swojej miłości. Był też przerażony. Wiedział, że ten nie lubi dotyku ale pierwszy raz widział go w takim stanie, panikującego i nie dającego się do siebie zbliżyć. Nie bardzo wiedział co robić, a dookoła nich zaczęło robić się zbiegowisko zainteresowanych zamieszaniem ludzi. - A.. Ale mam do jego brata... Powiedział i szybko wybrał numer do Jimina. Martwił się o Tae, nie myśląc nawet o tym, że ten mógłby zrobić coś źle. Starszy Jeon zaś próbowała przypomnieć sobie sprawy, w które chłopiec mógł być zamieszany. Wątpił żeby chodziło o ostatnie morderstwo. Myślał raczej o drobnej kradzieży albo bójce. Chłopak wyglądał mimo wszystko zbyt niewinnie żeby być zamieszanym w coś większego. Chociaż... Ten błysk w jego oku, ruchy... Nie był pewien co o tym myśleć. Ta panika jednak według niego wskazywała, że chłopak raczej nigdy nie miał problemów z prawem i bał się konsekwencji tego co zrobił. Po jakimś czasie przyjechał Yoondo z Jiminem, którzy podbiegli do Taehyunga i próbowali go uspokoić. Mówili do niego cichym głosem, przypominając mu gdzie jest i co się dzieje. Jeonom wydawało się to być dziwne. Dlaczego mieliby mu mówić co się dzieje? Przecież powinien to wiedzieć. Taehyung dopiero po kilku minutach zaczął normalnie oddychać i ukrył twarz w bluzie Erica, kurczowo trzymając dłoń Jimina. Yoondo gładził uspokajająco jego włosy. Na szczęście Byeongkwan pomyślał o tym żeby rozgonić otaczający go tłum grożąc karami pieniężnymi. Tylko nieliczni zerkali na nich z daleka. Gdy Tae odsunął się od Yoondo, po jego policzkach spływały łzy. Jego ciało nadal delikatnie się trzęsło z nerwów. - Myślę, że powinniśmy pojechać do naszego domu... Wszystko wam wyjaśnię. Eric spojrzał na policjanta z lekką obawą. Wiedział jak musiało to wyglądać i pewnie ukarałby podopiecznego za takie akcje gdyby nie znał przyczyn zachowania przybranego syna. Obawiał się trochę o powodzenie misji. Jeonowie zgodzili się pojechać do nich. Starszy kończył już służbę tego dnia więc tym bardziej miał zamiar dowiedzieć się co się stało. Gdyby musiał jeszcze tu zostać, myślałby pewnie o tej sytuacji jeszcze długi czas i próbowałby się wszystkiego dowiedzieć na własną rękę. To było duże ułatwienie. Oczywiście miał zamiar później sprawdzić czy mężczyzna mówi prawdę, ale dobrze było wiedzieć czego się szuka. Dojechali pod dom i wysiedli. Tae wydawał się być słaby i chyba nadal nie bardzo ogarniał co się wokół niego dzieje. Jimin i Jungkook pomogli mu wejść do środka. Park miał za zadanie poinformować młodszego o co chodzi. Nie miał jednak zamiaru wgłębiać się w szczegóły. Yoondo zaś zastanawiał się ile może powiedzie policjantowi. Wiedział, że tym razem musi powiedzieć prawdę. Nie był jednak pewien czy może zdradzać szczegóły. Tae nie lubił gdy ktokolwiek wiedział co przeszedł. Nie lubił użalać się nad sobą. Jasne, wykorzystywał przeszłości do ochrony swojego wizerunku ofiary, ale rzadko mówił całą prawdę. Eric zrobił dla wszystkich herbaty, podczas gdy Byeonkwan obserwował wszystko podejrzliwie. Nie podobało mu się to wszystko. Miał wrażenie, że zaczną nim manipulować. - Taehyung nie miał łatwego dzieciństwa. Jego rodzice... Ojciec był policjantem, a matka obecnie jest prostytutką... Jego ojciec był wobec niego okropny... Znęcał się nad nim... Molestował... Nie wiemy czy nie gwałcił... Mimo, że uwolnił się od niego, gdy miał 8 lat... Tae nadal ma koszmary i ataki paniki. Szczególnie jeśli nie spodziewa się kontaktu z funkcjonariuszami... Przepraszam za to wszystko... Ja... Zapewniam, że Tae chodzi do psychologa, stara się żyć normalnie ale przeszłość... Trudno o tym zapomnieć... Byeongkwan wpatrywał się w mężczyznę w szoku. Wiedział, że niektórzy policjanci potrafili wyładowywać nerwy i frustrację z pracy na rodzinie. Nigdy wcześniej jednak nie spotkał dziecka, które miało takie doświadczenia i przez to wpadało w panikę na widok munduru. - Ja... Myślałem, że coś przeskrobał.. Przepraszam... Jeonowi było głupio. Osądził chłopaka mimo, że go nie znał. Wziął pod uwagę wszystko tylko nie to, że może mieć głęboką traumę. Gdzieś w podświadomości wiedział, że i tak sprawdzi czy to prawda, ale miał wrażenie, że postępowanie zgodnie z procedurami sprawi, że straci w oczach swojego brata i jego chłopaka. - Proszę się nie martwić... Gdybym był na pana miejscu też bym tak pewnie zareagował... Jeśli pan chce to sprawdzić podam dane jego i rodziców.
Eric odprowadził Jungkooka i Byeongkwana do samochodu obserwując uważnie ich reakcje. Obaj byli w szoku, załamani i zmartwieni stanem Tae. Mogło to im zarówno pomóc jak i przeszkodzić w całej akcji. Yoondo nie mógł jednak winić Taehyunga. Traktował jego, Jimina i Beomgyu jak własnych synów, opiekował się nimi. Rozumiał tą reakcję, chociaż był w szoku, że nastąpiła. Od dawna Tae nie panikował. Poszedł do jego pokoju i westchnął gdy Kim padł na kolana, przytulił się do jego nóg i zaczął przepraszać, prosić o wybaczenie. Po takim natłoku emocji trudno mu było wrócić do normalnego stanu, gdzie był pewny siebie. Nawet jeśli w jakimś stopniu go wyleczyli, w tym chłopcu nadal było dużo z tamtego dzieciaka, który ukrywał się pod łóżkiem żeby znów nie oberwać. - Już dobrze, synku. Nie gniewam się. Zmusił delikatnie chłopca żeby usiadł obok niego na łóżku, przytulił go do swojego boku i poprosił żeby opowiedział co się stało. Tae zaczął mówić po krótce o tym jak spędzali razem czas z Jungkookiem i jak trochę stracił czujność. Przecież nie miał się czego obawiać. Jeszcze nic nie zrobił. Nie wcielił zbyt wiele z planu w życie, a wszystkie inne akcje były rozegrane po mistrzowsku. Nie miał też w zwyczaju mówić zbyt wiele o sobie. Yoondo rozumiał go. Taehyung nie mógł przez cały czas chodzić spięty, a na pewno był w razie czego gotowy na atak lub jakieś niewygodne pytania. -...I nagle pojawił się on... Brat Jungkooka... Nie wiedziałem, że ma brata policjanta... J.. Ja.. Dziś rozmawiałem z Nayeon i gdy zobaczyłem go w mundurze, jak wyciąga rękę w moją stronę... Ja... Taehyung zadrżał na samo wspomnienie. Wiedział, że nie powinien się tak zachować. Przecież sądził, że poradził sobie z przeszłością. Nie raz miał do czynienia z policją po tamtych wydarzeniach... Tym razem jednak, nie wiedzieć czemu, spanikował, a zbliżającą się do niego dłoń wydawała się tą należącą do jego zmarłego ojca. - Ja spanikowałem. Miałem wrażenie, że znów jestem tam... W tamtym koszmarze...
Jimin tulił swojego brata z jednej strony, a Beomgyu z drugiej. Tae starał się nie myśleć o wszystkim co się wydarzyło i oglądał komedię z braćmi. Jimin nie opuszczał Tae na krok, będąc dla niego wsparciem. Kim był za to wdzięczny. - Cześć, chłopcy. Usłyszeli głos Sugi i spojrzeli w stronę drzwi. Jimin odsunąć się od Tae i uśmiechnął lekko. Beomgyu też to zrobił, choć bardziej niechętnie. Martwił się o starszego brata i chciał go pilnować. Wiedział jednak, że Yoongi dobrze się nim zajmie. Gdy tylko Jimin i Beomgyu wyszli i zamknęli za sobą drzwi do pokoju Taehyunga, V wyciągnął rączki w stronę Yoongiego, chcąc się przytulić. Wyglądał przy tym trochę jak małe dziecko, szczególnie z tymi dużymi, błyszczącymi oczkami i drżącą wargą. Nie trzeba było długo Mina namawiać. Szybko wszedł na łóżko chłopca i wziął go w ramiona. Nawet jeśli Tae już teraz był trochę od niego wyższy, w tej chwili wydawał się malutki w ramionach mężczyzny. Opowiedział ukochanemu wszystko. Yoongi zdecydowanie był zmartwiony. Miał nawet ochotę na odwołanie całej misji. Wszystko jednak zaszło zbyt daleko. Wiedział też, że Tae nie zgodzi się takie rozwiązanie. - Jak się teraz czujesz, kochany? Tae wtulił się w niego jeszcze mocniej. - Teraz jest dobrze... Jimin, Beomgyu i Yoondo się mną zajęli. A twoja obecność sprawia, że jest jeszcze lepiej... Powiedział cicho, starając się ukryć rumieniec przytulając mocno chłopaka. Yoongi uśmiechnął się lekko słysząc te słowa. Taehyung potrafił być naprawdę uroczy. - Dasz sobie radę? Spytał zatroskany. Nie chciał narażać ukochanego na jeszcze większy stres. - Muszę. Nie mogę cię stracić.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.