Hanako od zawsze kochał to, co kryło się za ciemnością rozgwieżdżonego nieba. Natomiast Nene lubiła patrzeć na jego zamyślone spojrzenie, gdy przeczesywało ciemny nieboskłon, jakby chciał się w nim czegoś doszukać.
Typ: fluff, slight angst
Data: 22 V 2020~
Hanako miał w zwyczaju przesiadywać nocami na szkolnym dachu.
Gdy dzień na chwilę umarł, aby pozwolić swojej ciemnej siostrze zająć na świecie zaszczytne miejsce, duch udawał się tu i po prostu obserwował. Jak w górę powoli wzbija się księżyc, w towarzystwie gwiazd. Przeczesywał ten widok spojrzeniem, krążąc umysłem po wydarzeniach danego dnia i trapiących go rzeczach.
Wydawał się na chwilę wyciszyć z tej towarzyszącej mu codziennie żartobliwości, przybrać zupełnie inny wyraz i oddawać się jedynie przyjemności podziwiania nieboskłonu. On sam nie mógł sięgnąć księżyca, ale zaduma przybliżała go bardziej właśnie do tego, co we wszechświecie nie poznane, oraz oddalała od tej ludzkiej rzeczywistości. Mógłby tu przesiadywać w tym stanie ze spokojnym oddechem, beznamiętnym spojrzeniem i pozwolić światu się kończyć.
Nikt nie miał prawa naruszać spokojnej atmosfery. Korytarze szkolne i tak obijały się ciszą, bo wszyscy uczniowie i nauczyciele zdążyli ulotnić się do domów, natomiast zjawy chodziły żerować jedynie wewnątrz, nie na zewnątrz. Pewnie napędzało je to piękne światło księżyca, przebijające się do środka.
Dziś w jednym z bocznych budynków szkoły nocowali uczniowie. Jeśli dobrze myślał, obiło mu się o uszy o jakimś obozie, który odbębniały pierwszaki z liceum. Za bardzo jednak go to nie obeszło.
Od jakiegoś czasu Hanako myślał nad kłopotami częściej, niż tylko nad cudownością kosmosu, dlatego w jego wzroku utkwiło trochę przygaszonego smutku. Potok myśli zaczynał się na Tsukasie, przewijał o niszczenie Yorishiro, aż w końcu...
Metalowe drzwi dachu zadźwięczały z ciężkim łoskotem, co natychmiast zmusiło go do odwrócenia głowy w tamtym kierunku.
— Hanako-kun? – oczywiście, z nikim nie mógł pomylić posiadaczki słodkiego głosu.
Yashiro stała w oddali, podczas gdy on wpatrywał się w nią zaskoczony. No oczywiście, klasa dziewczyny również uczestniczyła w tym szkolnym przedsięwzięciu, lecz sądził, że spędzi noc ze swoją przyjaciółką. Albo razem z innymi skupi się na tych wszystkich, młodzieżowych pierdołach, które miały nadać młodości trochę więcej smaku. Dlatego miał nadzieję, że nie będzie go dziś szukała, nie będzie chciała się z nim zatopić w rozmowie, a jak już, nie przyjdzie na szkolny dach.
— Huh, Yashiro – odezwał się w końcu. Przybrał zwykły dla siebie uśmiech. – Czyżbyś mnie szukała? Stęskniłaś się? Coś czuję, że nie powinno cię tu być teraz.
— Tsuchigomori-sensei powiedział, że mogę cię tu znaleźć, dlatego przyszłam – powiedziała.
Jedno było pewne, Tsuchigomori miał czasem za długi jęzor...
– Cały dzień byłam z innymi. Pomyślałam, że przynajmniej się z tobą przywitam, skoro inni śpią. Poza tym... Jakoś i tak nie mogę spać – przyznała.
Patrzył na nią chwilę i wrócił do spoglądania na niebo.
— Jeśli chcesz tu posiedzieć ze mną, nie mam nic przeciwko – stwierdził cicho, na tyle dosłyszalnie, by mogła usłyszeć. Oznaczało to... Swoiste zaproszenie do tego, co podziwiał na niebie i samotności.
CZYTASZ
❝HANANENE❞ one shots ✔
FanfictionZa bardzo lubię wyżywać się kwiecistymi słowami na shipach. Książka poświęcona HanaNene. data . 15 v 2020 koniec . 10 ix 2020