Rozdział 33, IV.

339 23 0
                                    

Zmyłam z siebie ciężar dzisiejszego dnia pod prysznicem. Założyłam koszulkę Liama i swoje spodenki, po czym poszłam do jego pokoju. Państwa Dunbar nie było, ale poinformowali mnie o skończonym pokoju. Po drodze zawiązałam włosy w niechlujną kitkę i wprosiłam się na samotną imprezę chłopaka. Leżał w łóżku w samych spodenkach, podparty o dłoń.
- Widzę, że rozgościłaś się w mojej szafie. - zażartował.
- W większych koszulkach lepiej się śpi. - usiadłam na materacu obok blondyna. - Czasami. - spuściłam wzrok na kołdrę. - Mój pokój w końcu jest wyremontowany.
- Nie podoba ci się, że masz taką smętną minę?
- Nie w tym rzecz, jest przepiękny. - uniosłam lekko wargi do góry. - Twoja mama wiedziała, jakie kolory dobrać, ale.. - wzięłam głęboki wdech. - Samotna w łóżku nie umiem spać. Mam koszmary. - przełożyłam kosmyk włosów za ucho unikając niebieskich tęczowek.
Tak, wstyd mi było przyznać, że dręczyły mnie złe sny, kiedy nie miał mnie kto przytulić.
- Vivian. - Liam podniósł się do pozycji siedzącej. - Pokój ma być twoim własnym kącikiem. Możesz tam trzymać swoje rzeczy, ciuchy, ale jeśli chodzi o spanie to zapraszam do siebie. - szeroko się uśmiechnął.
Ucieszyłam się jak głupia tymi słowami, ale mimo wszystko, w głowie ciągle miałam wspomnienie spotkania pierworodnego.
- Co cię jeszcze męczy? - moje zamyślenie nie umknęło uwadze młodego bety.
- Historyjka Feliksa o jego ukochanym. - schowałam nogi pod kołdrą, a tam swoje zimne jak lód stopy wsadziłam pod łydki Liama, by mnie ogrzał. - Upłynęły wieki, a on wciąż odczuwa ból po jego stracie.
- Przecież Feniksy się odradzają, nie? Może kiedyś spotka go w innym wcieleniu.
- Nie działa to w przypadku, gdy utopisz Feniksa w jego formie w świętej rzece, która daje i odbiera moc. - przewróciłam oczami. - Każde stworzenie ma słaby punkt. No teraz oczywiście mój słaby punkt został dobrze ukryty.
- Może to i lepiej. - Liam wzruszył ramionami.
- Jak to?
- Kiedy zaczynałaś rozwijać się w nadnaturalnym świecie, napotkałaś sporo trudności. Tutaj walka z samą sobą, tam mityczne zwierzę odrzuca połączenie z tobą, a jeszcze gdzie indziej dowiadujesz się bolesnych rzeczy, jak na przykład to, że rodzice cię nie kochali.
- Z czasem przestało boleć. Tylko dalej zastanawia mnie ten pożar w moim starym domu. Czy to na pewno było samobójstwo? Tyle sposobów, a oni postanowili zostawić czajnik na gazie? - uniosłam brew z zażenowania.
- Może to był wypadek. Scarlett coś o tym wie?
W ułamku sekundy przypomniało mi się, jak wbijałam jej nasączony w tojadzie sztylet w szyję.
- Nie sądzę. - pokręciłam głową ze stoickim spokojem. - Nienawidziła ich równie co ja i ma to w nosie tak długo, póki pozostają martwi. Teraz jak o tym myślę to może faktycznie Griffinowie mają coś nie tak z głową. - oparłam się o zagłówek łóżka.
- Ja widzę, że robisz postępy. - Liam położył się na moim brzuchu i objął talię ręką niczym miękką poduszkę. - Jak dotąd byłaś wybuchowa i zanim pomyślałaś, działałaś. Teraz bardziej określiłbym cię jako spokojną, racjonalną i rozsądną panią Dunbar.
- Panią Dunbar? - chwilę zajęło mi zrozumienie. - A, racja. - to mi podsunęło pomysł. - Pani Dunbar tej nocy chciałaby małe wilkołaki. - uśmiechnęłam się cwanie. - Żartuję, dzieci to nie moja bajka. - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu. - Alee - poruszyłam brwiami. - ostatnio nam przerwano, a ty obiecałeś, że to nie koniec. - przejechałam palcem po jego ramieniu.
Liam podniósł się nagle i patrzył mi w oczy. Znałam ten rodzaj pożądania, udało mi się.
- Mówisz poważnie?
- Tak. - zmarszczyłam lekko brwi dalej mając uśmiech na ustach. - Nikogo nie ma. - pogładzilam go delikatnie po policzku.
- Za chwilę będziesz żałowała, że nie poszliśmy spać. - "zażartował".
- Tak, tak. - złączyłam nasze usta w pocałunku.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz