ROZDZIAŁ 2

454 38 10
                                    

SiZhui obudził się rano po przyjęciu z okropnym kacem i bardzo niejednoznacznym wspomnieniem wydarzeń z poprzedniej nocy. Przypomniał sobie, że jego ojciec nalegał na opiekę nad nim przez pierwsze dwie godziny, co skutecznie sprawiło, że  miał nadzieję na flirt z pięknymi dziewczynami. Widok kamiennej twarzy Lan WangJi, choć przystojnej, wystarczył, by zniechęcić SiZhui do tej małej gry. Na szczęście o ósmej czterdzieści pięć jego ojciec musiał pospiesznie wyjść, aby spotkać się z panem Lan i być w łóżku przed dziewiątą i wtedy SiZhui rzucił się na beczkę w kuchni. Napełnił czerwony plastikowy kubek po brzegi i wypił piwo między kieliszkami tequili i upił się tak beznadziejnie, że był tak pijany, że nie pamiętał nawet, co zrobił lub powiedział przez następne trzy godziny, kiedy, jak przypuszczał, przyszedł jego tata odebrać go.

Na szczęście, lub niestety, wiadomości na jego telefon następnego ranka od kolegów z  klasy powiedzieli mu, że na przyjęciu biegał dziko po domu całując przypadkowych ludzi, robił striptiz na stole w jadalni i ostatecznie zemdlał po upadku z  schodów piwnicznych. Nie musiał nawet oglądać materiału wideo - żenujące gówno, które z pewnością będzie go prześladować przez resztę życia, aby udowodnić, że te rzeczy naprawdę miały miejsce.

-Wow, świetnie się bawiłeś ostatniej nocy, co? Twój ojciec był tak wkurzony, ahahahaha-  to była pierwsza rzecz, którą powiedział jego tata, gdy SiZhui obudził się z rozdzierającym bólem głowy. Wei WuXian, który niósł SiZhui ze schodów piwnicznych do samochodu, kiedy zjawił się o północy, by go zabrać, podał mu szklankę czegoś -Wypij to. Zaufaj mi. Pomoże na kaca. Tata wie.

Cokolwiek to było, że Wei WuXian kazał mu wypić, uspokoiły mdłości w żołądku i sprawiło, że pokój przestał się kręcić wystarczająco długo, aby SiZhui mógł zejść do kuchni, gdzie jego tata zrobił mu filiżankę herbaty i trochę suchego tostu, podczas gdy on przewijał teksty, zdjęcia i wideo z jego poprzedniej nocy na imprezie- O mój boże…-jęknął SiZhui- to nie może być prawda

- Och, to prawda!- zapewnił Wei WuXian. Poklepał SiZhuiego po plecach, jakby jego syn wygrał na loterii- znalazłem Cię na dole schodów. Wiele dziewczyn stało wokół ciebie, zastanawiając się, czy umrzesz. Dziewczyna jak chłopak, który prawie umiera. Jeszcze lepiej, jeśli chłopiec uratuje dziewczynę, która prawie umiera. W takim razie bądź jak wielki bohater. SiZhui, kiedyś…

-Wei Ying

Dźwięk jego imienia wypowiedzianego zimną krawędzią stali sprawił, że Wei WuXian zatrzymał się, opowiadając heroiczne wydarzenia z przeszłości. Zarówno on, jak i SiZhui odwrócili się, widząc Lan WangJi stojącego w drzwiach kuchni.

-Ach, kochanie, skończyłeś już z Tai Chi? - zapytał Wei WuXian z niewinnym uśmiechem.

Prawa powieka Lan WangJi ledwo drgnęła. Ohhh… to było złe. Lan WangJi był mężczyzną, który wyglądał na wyrzeźbionego z nieskazitelnego kawałka jadeitu: mlecznobiała, zimna, idealna. Prawe drżenie powieki oznaczało, że wściekł się.

-SiZhui - zaintonował cicho Lan WangJi - idź ćwiczyć fortepian. Następnie wyczyść królika

- Lan Zhan- wyszeptał Wei WuXian- SiZhui potrzebuje czasu na picie herbaty, jedzenie tostów. To dorastający chłopiec

-Upił się zeszłej nocy-stwierdził Lan WangJi w wściekłym monotonie- po tym, jak mu powiedziałem: nie ma alkoholu

To tylko sprawiło, że Wei WuXian machnął oskarżycielskim palcem w powietrze w stronę męża- SiZhui jest naprawdę twoim synem. Jeśli on jest moim synem, to nigdy nie spadłby ze schodów i nie ma kaca  po wypiciu. Biedny chłopiec nic nie pamięta. Spojrzał współczująco na nastolatka pochylonego nad filiżanką herbaty i poklepał go delikatnie po plecach, szepcząc mu do ucha wystarczająco głośno, by Lan WangJi usłyszał- Nie martw się, twój ojciec robi znacznie gorzej, kiedy się upija

I Love You, Don't Hate MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz