Rozdział 35

1.6K 85 68
                                    

Po porannym prysznicu blondynka dosiadła się do siedzącej na łóżku Evans. Spojrzała w jej smutne oczy i przytuliła ją mocno. Wiedziała, że nie jest z nią za dobrze, więc nie miała zamiaru męczyć jej niepotrzebnymi pytaniami. Uśmiechnęła się do niej pocieszająco, a dziewczyna odwzajemniła to smutno. Odeszła od niej i podeszła do szafy. Wyjęła szare dresy i biały top. Przebrała się w łazience i wróciła na swoje łóżko. Dokończyła pakowanie i zaczesała włosy. Za godzinę mieli pociąg, więc już niedługo powinni wychodzić. 

Złapała za prezenty i wręczyła je każdej z dziewczyn. 

- Wesołych Świąt. - przytuliła każdą po kolei i zerknęła na puste łóżko Emmy. Schowała jej do szafki czekoladę z karteczką z życzeniami świątecznymi i westchnęła smutno. - Wiecie... brakuje mi jej. 

- Mi również brakuje naszej starej, dobrej Emmy. - westchnęła smutno Marlena i również wymieniła się prezentami z resztą dziewczyn. - Chcę by wróciła.

- Wszystkie chcemy.

Dziewczyny milczały przez chwilę, myśląc o swojej przyjaciółce. Po kilku minutach Lena zerknęła na zegarek i wstała szybko. 

- Zaraz się spóźnimy! Zbierajcie się.

Złapała za kurtkę, szalik oraz czapkę i szybko je na siebie narzuciła. Gryfonki ruszyły w jej ślady i paręnaście minut potem wszystkie wylądowały na stacji Hogsmeade. Wsiadły do swojego przedziału i rozsiadły się wygodnie w fotelach rozkręcając rozmowę.

***

Lena weszła do domu i niemal od razu rzuciła się na rodziców. 

- Tęskniłam za wami! - nie miała zamiaru szybko ich puścić.

- My za tobą też, córeczko. Nareszcie jesteś. - uśmiechnęła się mama. - Ale muszę usiąść. - wyswobodziła się z objęć blondynki i padła na kanapę. Dopiero teraz dziewczyna ujrzała jej dość spory brzuch. Wyszczerzyła się mocno ze szczęścia i odsunęła się od taty. 

- Wiecie już jaka to będzie płeć? 

- Nie i nie chcemy wiedzieć. Postanowiliśmy, że będziemy zwlekać z tym aż do porodu. Będzie niespodzianka. - zaśmiał się ojciec. 

- Nie mogę się doczekać! - pisnęła dziewczyna. - A jak się czujesz, mamo? - usiadła obok swojej rodzicielki, a ta westchnęła. 

- Nie jest źle, ale dobrze też nie. Jest mi trochę ciężko. Jak na razie daję radę. Zostawiłam dla ciebie do zrobienia parę rzeczy na święta. Trzeba jeszcze ugotować pierogi i wlać kompot do dzbanuszka. Poradzisz sobie?

- Tak. - blondynka popędziła szybko do kuchni. Chciała jak najwięcej zrobić, byle tylko odciążyć trochę mamę. Zabrała się za polecone jej zadania w mig. 

- Może opowiesz nam trochę jak w szkole? Z kim byłaś na Balu? - Edward uśmiechnął się łobuzersko do córki. 

- Na Balu? Z Remusem. - zachichotała, mieszając pierogi. 

- Z Remusem? Czy to ten z domu Lupinów co tak często o nim opowiadasz?

- Wcale nie opowiadam o nim tak często. - zarumieniła się. - Czasami wspomnę w listach... nic więcej. Poza tym to jest mój przyjaciel i...

- Tylko winni się tłumaczą. - powiedziała Katherine. - No ale dobrze. Nie ciągniemy tematu. Jak oceny?

- Super jak na razie. Ze wszystkim sobie radzę. No... może trochę gorzej z runami, ale reszta jest okej. 

- Cieszymy się. Skoro chcesz zostać magomedykiem, musisz przykładać się do nauki. Jesteśmy z ciebie dumni, Lena. 

- Dziękuję mamo. Możesz już iść odpocząć jeśli chcesz. Ja ze wszystkim dam radę. Potrzebujesz snu dopóki możesz. - uśmiechnęła się, a Katherine wstała. 

Zmierzch // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz