Noce w Tokio nigdy nie miały prawa być ciche i spokojne. Zawsze coś się działo wystarczyło tylko odpowiednio się rozejrzeć.
Walki ludzi uzdolnionych nie byłym niczym nowym dla osób wyjętych spod prawa.
Natomiast ci którzy doczepiają sobie łatkę bohatera nawet nie są świadomi ile zła dzieje się centralnie pod ich nosami.
Opuszczone hangary były rzekomo patrolowane,ale kto by się spodziewał, iż Policjanci wcale nie byli dobrymi ludźmi?
Tchórzyli lub uciekali, a pod groźbą nic nie mówili, jedynie zmyślali.
I kto by się spodziewał , iż Dabi będzie dosłownym królem areny?
Shigaraki od kiedy tylko odkrył to miejsce namawiał piromana do wzięcia udziału, argumenty miał różne, ale skuteczne.
Po pierwsze Dabi potrzebował się dość często wyładowywać, żeby jego ogień nie wymknął się spod jego kontroli.
Po drugie miał zapewnioną rozrywkę i to jeszcze płatną.
Po trzecie Dabi i tak nie miał nic lepszego do roboty bo żadnych rekrutów, na chwilę obecną im nie potrzeba.
Nawet teraz Shigaraki patrzył z psychopatycznym uśmiechem na przeciwnika czarnowłosego.
Postawy facet z milionem blizn przy takim wieszaku jakm jest Dabi prezentował się nad wyraz zabawnie.
I jak Tomura śmiał się z tego pewnego siebie bufona, który aktualnie napędzał tłum do skandowania jego imienia, tak wcześniej wspomniany facet, który był tu pierwszy raz śmiał sie z Piromana, gdyż był pewny swojego zwycięstwa.
Niestety minęła ledwo minuta,a pewność siebie zgubiła przeciwnika czarnowłosego.Shimura już czuł napływ gotówki do funduszy ich organizacji, gdy patrzył na tłum ludzi jaki się grupował przy ,,bankierze,,.
Gdy Sędzia miał już powiedzieć trzy, bliznowaty facet się podniósł.
Po całym hangarze rozniosły się różne dźwięki, jedne wskazujące na obrzydzenie, gdy inne na fascynację.
Powstały nie miał połowy twarzy, a raczej miał ją całą w bąblach a sama skóra zdawała się być zgniła, Tomura by się nawet nie zdziwił jakby od tego stania mu najzwyklej w świecie odpadła.
Niestety facet postał tak z minutę i znowu upadł.
Shigaraki tylko wywrócił oczami i skierował się w stronę bankiera.
W tym czasie Dabi szedł przez korytarz prowadzący do wyjścia z włożonymi do kieszeni rękoma.
Niestety, ale drugi argument Tomury coraz mniej do niego trafiał.
Te walki były za łatwe i nawet nie pozwalały na minimalne rozładowanie.
Czarnowłosy tylko pochyli lekko głowę i nie przerywał swojego marszu, ignorował kroki za nim.
Napastnicy już szykowali się do ataku, lecz przerwał im ogromny niebieski smok, który dosłownie ich pożarł i pozostawił po nich tylko popiół.
Dabi wtedy tylko przystanął i spojrzał za siebie na około pięć kupek popiołu.
Nie minęła nawet minuta, gdy wznowił swój marsz.
W momencie, gdy mężczyzna opuścił główny hangar, uniósł swoją głowę i spojrzał na czarne niebo na którym nie było żadnej gwiazdy.
Lecz wtem jego oczy się zamknęły,a on sam poczuł tylko jak jego ciało padło na ziemię.
Las, który otaczał nieprzytomnego mężczyznę był cichy.
Ptaki zapadły w sen, a wiatr ustał w swoim tańcu.
Nic nie miało prawa zbudzić leżącego na polanie czarnowłosego.
A jednak przez gęstwiny leśne przedarł się wrzask dziecka.
Oczy Dabiego momentalnie się otworzyły, a on sam zerwał się na równe nogi, niemalże samoistnie zbierając wokół siebie ogień.
Rozglądał się naokoło siebie nie umiejąc zlokalizować miejsca z którego dobiegł wrzask.Złoczyńca zgasił swoje płomienie i pochylił się lekko.
I wtedy zobaczył drogę usłaną czerwonymi piórami.
Dabi uniósł jedną brew.
Miał już się odwrócił i zapomnieć o tym wrzasku, lecz gdy się ponowił, turkusowooki wręcz zamarł. Teraz jego zmysły były w pełni sprawne.
Sam nie wiedział kiedy zaczął biec w stronę krzyku.
Przedzierał się przez las, paląc wszystko na swojej drodze.
Po wielu minutach biegu dotarł do małego domku, który płonął niczym stos na wiedźmy w czasach średniowiecza.
Wrzask się ponowił.
Piroman tylko wpatrywał się w ogień, wspomnienia zalewały jego głowę.
I dobre i złe.
Dabi wiedział, iż jego dar nie zapewnia mu odporności na ogień, a przynajmniej nie całkowitej.
W tym momencie mężczyzna spojrzał na swoje dłonie, z jego palców niekontrolowanie wydostały się pomniejsze płomyczki niebieskiego ognia, tylko ogień o tak wielkiej sile mógł go zranić.
Turkusowooki zacisnął swoje dłonie w pięści i wbiegł do palącego domu, w którym już nie było nawet okien.
Poznawał ten dom i chyba to go najbardziej niepokoiło.
Intuicja sama zadziałała.
Jego nogi same skierowały go do pokoju oddalonego najbardziej od kominka.
Z drzwi już nic nie pozostało, wystarczył jeden krok aby Dabi otworzył szerzej oczy.
Mała blondwłosa kulka siedziała w rogu pokoju płacząc.
Nie wiedział co nim kierowało, ale momentalnie zdjął swój płaszcz na złotookiego chłopaka i wziął go na ręce.
Dabi jedną dłoń miał umieszczoną pod kolanami chłopaka a drugą trzymał jego plecy, aby ten był blisko niego.
Czarnowłosy tylko spojrzał na dziurę pozostawioną przez ogień, nie minęła chwila a ten wyskoczył przez nią.
I gdy miał już dotknąć ziemi ogarnęła go ciemność.
Dabi wykrzywił swoje usta w grymasie. Czuł jakby jego kości były połamane.
Czuł jak opiera się o coś plecami, również był w stanie poczuć czyjeś ręce obwiązane naokoło jego tali, jak i odczuwał jakby ktoś siedział mu na kolanach, z głową wtuloną w jego klatkę piersiową.
-Czemu wtedy cię prosiłem o to, żebyś spalił moje skrzydła, gdyby nie ja to byś żył ze mną. Wspieralibyśmy się i trzymalibyśmy się razem jak obiecaliśmy sobie na moje urodziny. -Dabi milczał tylko z grymasem na twarzy uniósł swoją lewą dłoń i objął nią dziecko. Poznawał ten głos. I to stanowczo nie napawało go optymizmem. - Pamiętasz jak opowiadałem o twoim ojcu z zachwytem? Żałuję tego, bo dopiero jak cię zabrakło odkryłem jakim on człowiekiem jest. - pociągnięcie nosem przerwało wypowiedz chłopaka. - Po twoim odejściu stało się tak zimno, a teraz siedzisz przy mnie emanując tym ciepłem i boję się , iż znowu cię stracę. Toya nie zostawiaj mnie. Proszę.
Dabi tylko spojrzał na wtulonego w niego dzieciaka i przymknął swoje oczy.
-Nie zostawię ptaszyno.
CZYTASZ
Hello Little One Hotwings Two-shot
Fiksi PenggemarJeden dzień,a rozegrany na dwa różne sposoby. Czy ten jeden dzień wystarczy, aby ożywić do tej pory obumarłą miłość?