XIX

3.7K 271 65
                                    




Mając wzrok wbity w sylwetkę chłopaka siedzącego na krześle, odezwałem się powoli

-Możesz w końcu się na mnie popatrzeć i przestać zgrywać obrażone dziecko?
-Nie i zastanówmy się chwilę, hmmmmm NIE- warknął cały czas patrząc się w ścianę
-Przepraszam-westchnąłem po chwili ciszy
-Daruj to sobie-wysyczał- wszyscy wiemy, że chcesz tylko wyciągnąć od nas zaklęcie. Potem razem ze swoimi idiotycznymi przyjaciółmi uratujecie świat, a my będziemy siedzieć w Azkabanie za to, że nasi ojcowie służą Voldemortowi. Brzmi sprawiedliwie, co nie?- skończył w końcu obracając do mnie głowę
-To nam pomóżcie, Draco...
-Myślisz, że jak powiesz moje imię to co? Co właściwie sobie myślałeś? Czemu my mamy wam pomagać, jak wy też nic nam nie mówicie. Na przykład dajmy tą cholerną wyprawę dyrka po roślinę? Serio, Potty?

-Bo nie wiemy co planujecie- wybuchłem- Od sześciu lat jesteśmy po przeciwnych stronach muru, a przez jeden wypadek nagle mamy się zjednoczyć? Nie wiem, co planujesz, czy chcesz służyć Voldemortowi, może nawet teraz, któreś z was ma mroczny znak. I nawet jak nie chcecie to Czarny Pan się o tym dowie!
-A informacja, że wyciągnąłeś mnie z kolacji, przy wszystkich, niby do niego nie dotrze? W szkole jest pełno jego sług i są to osoby, których nawet nie podejrzewamy. Na przykład ta puchonka? Skąd ona się wzięła?! Towarzyszy nam podczas TAJNYCH spotkań, ale nikt nie wie o chuj jej tak naprawdę chodzi!
-Ona nie jest...
-Skąd wiesz?!-krzyknął przerywając mi- nikt nic o niej nie wie, a ten popapraniec uważający się za samego Merlina wybiera takie niby niewinne osoby

-Ty nie jesteś po jego stronie- westchnąłem w zamyśleniu
-WOW! Twoja inteligencja dzisiaj mnie onieśmiela
-Parkinson i Zabini, też?-zapytałem dla pewności. Znaczy tak, nie uwierzyłem mu w stu procentach, ale może...
-Dokładnie!-krzyknął wymachując rękami
-Ale...
-Potter, wiem, że może to być dla ciebie szokującym odkryciem, ale my ślizgoni mamy też inne zainteresowania oprócz próby przejęcia władzy na światem i uśmiercania szczeniaków. To, że nasze rodziny- tu jego twarz pokryło czyste obrzydzenie- są po jego stronie, nie oznacza od razu, że my będziemy lizać buty temu pożal się Boże, panu i władcy, który uciekł psychiatryka

-Czyli...
-Tak, można nam ufać. Nie chce...nie chcemy, aby ten niedorobiony jełop rządził światem, szczególnie mając u swego boku Ogary. Jeśli on zwycięży, to mogę żegnać się z życiem i na poważnie zacznę rozważać skok z wieży... Teraz tylko daj mi jeden powód dla którego mamy wam powierzyć zaklęcie? Ocalenie świata się nie liczy... I kto pójdzie na tą misje?

-Nie chce aby ktoś jeszcze przeze mnie zginął, a sami nic nie zrobicie bo to ja jestem przeklętym wybrańcem i moją rolą jest ratowanie świata, nawet za cenę własnego istnienia. Znając życie to ja będę musiał je rzucić... Nie wiem kto pójdzie, Draco. Ja na pewno muszę, może Hermiona i- tu spojrzałem się z nadzieją w oczach na chłopaka-ty?
-Mam wyruszyć do lasu pełnego potworów, Piekielnych Ogarów i obłąkanych czarodziei z tobą i szlamą u boku?! Czemu nie? Ahoj przygodo!-wykrzyknął z sarkazmem.

 A ja zastanowiłem się czemu mu to zaproponowałem. Przecież to Ron był ze mną od początku i czy to możliwe, abym polubił Malfoya?- Nie wiem Potty, nie wiem, najpierw w sobotę musimy iść do Dumbiego, aby go o tym powiadomić
-W sobotę? Skąd wiesz kiedy wraca?- może ma kolejnego horokruksa, uśmiechnąłem się na tą myśl
-Ma się kontakty
-Czyli w sobotę cała siódemką idziemy do dyrka? O której?
-Czemu ma iść z nami ta puchonka?! Co ona ma do tego?!
-Ufam jej-rzekłem pewnie, nie wiedząc właściwie czemu
-Okej... jak chcesz w końcu to twoje życie-złapał się za głowę-Tylko pamiętaj, że jak coś to ostrzegałem. A co do godziny to im wcześniej tym lepiej

-Dwunasta?-zapytałem, on przytknął jedynie cichym "Yhm"- Nie zapomnij przekazać tego...
-Tak, wiem, wiem- nie widząc co teraz zrobić popatrzyłem się na blondyna i przez myśl przeszło mi zrobienie, tego dzielącego nas kroku i zasmakowanie tych boskich ust.

Na samą myśl poczułem w brzuchu przyjemnie ukłucie, jednak w miarę szybko ogarnąłem swoje myśli i po prostu go przytuliłem.

Co się ze mną do cholery dzieje?!

Blondyn na chwilę znieruchomiał i napiął wszystkie mięśnie, lecz zaraz drżącymi rękami objął mnie w tali. Przez ten krótki i jakże popularny gest moje serce momentalnie przyspieszyło, a przez myśl mi przeszło, że blondyn może je usłyszeć. Położyłem głowę na jego ramieniu i zacząłem wdychać ten piękny zapach, którym był otoczony.

-Yghm- odkaszlnął po pewnym, lecz dla mnie zdecydowanie za krótkim, czasie. Nie chętnie oderwałem głowę, a potem ręce, niby przypadkiem przejeżdżając po alabastrowej skórze tuż przy szyi. Draco na tę gest znowu napiął mięśnie, a na jego twarz wstąpił rumieniec.
Słodko- pomyślałem i nie wiele myśląc szybko pocałowałem go w policzek, a następnie wyszedłem z sali, najpierw otwierając drzwi i zostawiając chłopaka w kompletnym osłupieniu.

****

Jak się okazało w sali razem z chłopakiem spędziłem przeszło godzinę. 

Idąc do dormitorium, ciągle z wytrzeszczem na twarzy zobaczyłem przede mną dwie postacie

-Nev! Seamus!-krzyknąłem doganiając chłopków
-O hej Harry! Co u ciebie?- zapytał Longbottom
-A co nie widać? Od dziewczyny wraca- taaaa, od bardzo seksownej blondynki, pomyślałem ze śmiechem
-Oh, daj mu spokój stary-zaśmiał się Neville, klepiąc go w ramię, a mi puszczając oczko. Czekaj, Co?!
-Ej, Nev?-zapytałem- Pani Suport chce z tobą pogadać, teraz-widząc nie zrozumienie na jego twarzy, pokazałem wzrokiem na idącego obok Semusa
-Ymmm, a no faktycznie miałem się z nią spotkać-zaśmiał się nerwowo- Nie będziesz zły, jeśli sam wrócisz?- tym razem zwrócił się do Finnigan'a
-Jasne, że nie-zaśmiał się- zostało tylko kilka metrów.

Poczekałem chwilę zanim chłopak się oddali i w końcu ni to zapytałem ni powiedziałem
-Ty coś wiesz...
-Może....-uśmiechnął się w ślizgoński sposób. Na połączenie Nevilla jako ślizgona wybuchnąłem lekko śmiechem
-Czyli?...
-Noo, wiem o Malfoy'u- stwierdził, a mi momentalnie przyspieszyło serce
-Co?!- wydukałem
-Spokojnie, nikomu nie powiem- powiedział szczerze
-A-ale jak? I co?
-Ummmm...Pamiętasz dzień, gdy chodziłeś taki zamyślony i co chwilę się odwracałeś itp.-przytaknąłem jedynie kiwnięciem głowy- Wtedy podczas kolacji szybko zerwałeś się z miejsca i wyszedłeś. Pomyślałem, że coś mogło się stać i wybiegłem za tobą, lecz zgubiłem cię z oczu. Wtedy też udałem się w stronę naszych pokoi mając nadzieję, że tam będziesz. Potem zobaczyłem jak Malfoy się do ciebie zbliża i popycha na ścianę, chciałem wtedy ci pomóc i po cichu zbliżyłem się w razie czego szybko rzucając ci się na ratunek. Jednak ty takiego nie potrzebowałeś- zaśmiał się- Przez chwilę patrzyłem się nie mogąc uwierzyć oczom, ale nie chciałem wam przerywać, wiec się wycofałem

-Yhklwg-wydukałem coś niezrozumiałego w odpowiedzi
-Słuchaj, nie ukrywam, nie podoba mi się to i nie wiem jak do tego doszło, ale skoro jesteś szczęśliwy to ja, ani nikt inny nie ma nic do gadania. A uwierz widać to, od niedawana chodzisz jakiś taki....hmm? No po prostu zakochany -skończył i popatrzył się na mnie-Bo ci mucha wleci-zaśmiał się, ale widząc moje niezrozumienie- masz otwartą buzie
-A-ale to..-chciałem mu wytłumaczyć, że mnie i szarookiego nic nie łączy. Zakochany? W nim? Śmieszne...
-Naprawdę nie musisz mi się tłumaczyć, tylko na przyszłość bądźcie ostrożniejszy, bo kolejna osoba może nie być tak pokojowo nastawiona. Szczególnie ta część Hogwartu, która ślini się na sam widok twojego chłopaka i chce dobrać się do jego spodni. Oraz może przy całej szkole nie rzucaj się na niego...aż tak. Ja wiem, że macie ciężką sytuacje, bo tylko pewnie potajemnie się z nim spotykasz i brakuję ci jego dotyku czy coś- twarz chłopaka przybrała dziwny wyraz- Na Merlina, Harry skończmy ten temat, bo nie chce myśleć, a tym bardziej gadać o nim, w ten sposób.

-J-ja nie wiem co powiedzieć i dzię-dziękuję-powiedziałem cicho, nie będąc w stanie wytłumaczyć sytuacji.
-Nic nie mów i po prostu chodź-zaśmiał się i dalej zdziwionego wziął za przedramię, ciągnąć do pokoju

Jesteś moim...| Drarry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz