Rozdział 3

1.6K 150 207
                                    

Od czasu tych wydarzeń minęło nie całe 4 tygodnie. Naegi i Togami zaprzyjaźnili się ( o ile to w ogóle można nazwać przyjaźnią),do tego na przerwach dużo przesiadywali z Leonem, Ishimaru, Mondo, Maizono i Kirigiri. Komaru nadal była w szpitalu, ale jej stan był stabilny. Brat codziennie ją odwiedzał. Była właśnie 15:30. Ostatnia lekcja. Oczywiście godzina wychowawcza. Togami i Naegi, słuchali muzyki. Nucili cicho melodię piosenki. Wychowawczyni ględziła jakieś głupoty. Bardziej interesująca była piosenka, niż jej monotonny głos. Mondo, który siedział w ławce obok nudził się bo nie miał z kim pogadać. Obok siedział Ishimaru, który zawsze pilnie słuchał na lekcji. Kirigiri, która siedziała przed Naegim i Togamim, czytała jakąś książkę. Siedziała sama. Wystarczyło jej to, że chłopaki siedzieli za nią. Miała przynajmniej z kim pogadać. I jeszcze Leon, który aktualnie siedział z Maizono. On próbował z nią rozmawiać, ale niezbyt mu się to udawało. Lekcje dłużyły się niemiłosiernie. Wszyscy czekali z niecierpliwością na dzwonek. Wreszcie zadzwonił. Naegi odpiął słuchawki i wyszedł z klasy. Szedł korytarzem, gdzie zaczepił go Leon.

- Naegi, Modo coś chce, od każdego. - Naegi popatrzył na niego pytająco. Leon tylko wzruszył ramionami. Szli korytarzem pod salę plastyczną. Gdzie stali już wszyscy.

- Co od nas chcesz? - powiedział oschle Leon.

- No więc, wiecie że zwykle popołudniami się nudzimy,siedzimy zwykle w jakich restauracjach, kawiarenkach albo w parkach. Dzisiaj się może przejdziemy do jakiejś opuszczonego miejsca? Nie wiem fabryki albo, No nie wiem sierocińca gdzieś w okolicy chyba jest.- wszyscy stali jak wryci. Nawet Togami wyjął nos z telefonu.

- No co? Nie mówcie że nie chcecie?- Ishimaru, był poddenerwowany, chciał coś powiedzieć, ale... Po prostu nie mógł.

- Em... Bracie... Ja mam zebranie szkolnego samorządu... i... - Ishimaru był zestresowany. Mondo uderzył go w plecy.

- Spoko, ciebie bracie rozumiem. Ale reszta stawia się przed domem Naegiego dokładnie o 19:30.  - Naegi westchnął ciężko. Zawsze zbierali się pod jego domem. Czemu? Bo mieszkał w najspokojniejszej dzielnicy w mieście. Togami, który znowu miał nos w telefonie, westchnął.

- Togami? - powiedział Mondo podchodząc do blondyna. Togami zrobił znudzoną minę.

- Pójdę. - Maizono podskoczyła.

- Jej!

*Skip*

Togami wszedł do wielkiej willi. Puścił na głośnikach swoją ulubioną piosenkę. Słuchali jej razem z Naegim. Lubił z nim przebywać. Stawał się przy nim łagodniejszy, wyrozumialszy... Zawsze był dość niemiły. Nie miał prawdziwych przyjaciół. Nigdy... Każdy z kim się zaznajamiał po prostu leciał na to, że miał dużo pieniędzy. A gdy blondyn zauważał to, zrywał z tym kimś kontakt i nie odzywał się do niego. Naegi był inny. On nie rozmawiał z nim tylko dlatego że ma dużo pieniędzy. Nie rozumiał tego, tak jak zadania z matematyki które właśnie robił. Był tak rozkojarzony, że zamiast odpowiedzi, w zadaniu napisał kawałek tekstu piosenki.

- Kurwa mać! - wykrzyczał i rzucił zeszytem o ziemię. Rzucił się na łóżko. Chciał się uspokoić. Przywołać jakieś wspomnienie, które by mu pomogło.

* - Jestem Makoto Naegi*

Togami zerwał się z łóżka. Czemu pomyślał właśnie o nim...?

........

Soooo taki rozdział, nie rozdział, ale w następnym to się będzie działo! Nie będę wam spojlerować xD No zostaw gwiazdkę jeśli ci się podobało(〃゚3゚〃)

~ aŁtorka

Melodia (Naegami) WZNOWIONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz