iv. międzynarodowe wieści

1.8K 111 91
                                    


            Następnego poranka byłam niesamowicie szczęśliwa. Nie miałam pojęcia dlaczego, ale podobało mi się to uczucie. Wstałam z łóżka szybciej niż zazwyczaj, nie spieszyłam się z dobieraniem odpowiednich ubrań i zjadłam porządne śniadanie. Dość szybko dotarłam do szkoły i spotkałam się z Dianą w szkolnej kawiarence.

— Rozmawiałaś z Gilbertem od wczoraj? — zapytała, brzmiąc na zdecydowanie zbyt podekscytowaną. Wywróciłam oczami.

— Nie, a poza tym, jeśli bym z nim rozmawiała, to nic takiego!

— Muszę wysłać dni na Snapie, zrób jakąś pozę z tym smoothie.

Dziewczyna wyciągnęła swój telefon, więc zaśmiałam się i wzięłam łyka napoju. Niedługo później ruszyłyśmy do szafek wziąć rzeczy potrzebne do lekcji.

— Cześć, Aniu. — Uśmiechnął się Gilbert, wyjmując swoje książki.

— Blythe — przywitałam się chłodno. — To znaczy, hej Gil. Jestem przyzwyczajona do tej całej rywalizacji.

Uśmiechnęliśmy się i patrzyliśmy na siebie przez, wydawałoby się, wiele minut.

— Och, um, chcesz iść razem na lekcję? — zapytał i podrapał się po szyi.

— Jasne. Ale Diana też idzie. — Zaśmiałam się.

Zaczęliśmy iść, a po drodze dołączyła do nas brunetka.

— Powiedziałabym, że zaskoczył mnie widok was, idących razem do klasy, ale tak nie jest. No cóż, miłej lekcji. — Puściła mi oczko i odbiegła w kierunku swojej sali.

Jedynie wywróciłam oczami na jej zachowanie. Weszliśmy do klasy i niedługo później zaczęła się lekcja. Godzina wydawała się niesamowicie ciągnąć, a kiedy Gilbert zauważył moje znudzenie, wyciągnął kartkę i zaczął pisać liścik.

nudzi ci się?

tak... a tobie?

tak, chciałbym znowu uciec z tobą ze szkoły.

no cóż, marz sobie dalej.

och, zdecydowanie będę ;)

Nagle zadzwonił dzwonek, a chłopak posłał mi uśmiech.

— Zatrzymaj kartkę.

— Czemu? Żebym miała dowód, gdy nasze oceny się pogorszą?

— Dokładnie!

Kolejna lekcja również się ciągnęła. Cały dzień w szkole był niesamowicie nudny i chyba nic nie było w stanie go urozmaicić. Moją następną lekcją był francuski, na który chodziłam z większością moich przyjaciół — Jerrym Baynardem (który tak naprawdę nie potrzebował tych lekcji, ale miał z niego same szóstki), Józią Pye, Janką Andrews, Ruby Gillis, Karolem Sloanem i Gilbertem Blythem. Usiadłam obok Janki w ławce tuż obok tej, w której siedziały Ruby i Józia.

— Zastanawiałam się, czy powiedzieć wam o tym na początku lekcji, czy pod koniec, ale postanowiłam, że to was bardziej zainteresuje — odezwała się nauczycielka francuskiego. — Pod koniec przyszłego miesiąca polecimy na wycieczkę do Paryża.

Wszyscy uśmiechnęli się i rozejrzeli podekscytowani po klasie. Nawiązałam kontakt wzrokowy, którego przez chwilę nie przerywaliśmy, dopóki chłopak do mnie nie mrugnął, a moje policzki zrobiły się całe czerwone. Odwróciłam się, gdyż kobieta zaczęła mówić dalej.

— Będziecie musieli zapłacić dwa tysiące dolarów za hotel, bilet na samolot i inne rzeczy, które będziemy robić. Będziecie również musieli utrzymać dobre oceny. Podpiszecie jeszcze kilka rzeczy i tak dalej. Jeśli macie jakieś inne pytania to możecie zadać je po lekcji.

Przez całą resztę lekcji siedziałam uśmiechnięta i z zafascynowaniem notowałam. Zawsze marzyłam o wyjeździe do Paryża. A teraz nawet będę mogła polecieć tam z moimi najbliższymi przyjaciółmi.

Po francuskim nikt nie mógł powstrzymać się od rozmowy na ten temat. Na następnej godzinie mieliśmy mieć lunch, więc była to idealna pora na dyskusję.

— Ale będzie super! — zawołała Janka.

— Też chciałabym pojechać — dodała Tillie, mieszając łyżką swój pudding czekoladowy.

— Chwila, kiedy jest ta wycieczka? — wtrąciła Diana, nagle odkładając swój widelec.

— Dwudziestego dziewiątego września, a co? — Wzięłam gryza kanapki.

— Och, ciocia Józefina zabiera mnie do swojej willi w Paryżu dwudziestego ósmego września. — Posłała nam uśmiech.

— O mój Boże! Pojedziesz z nami do Paryża? — zawołaliśmy wszyscy podekscytowani.

— Chyba tak! Poza tym na pewno wszyscy będziemy mogli zatrzymać się w willi. Wyjdzie trochę taniej, a ona i tak jest wielka.

— Chłopaki też się z nami zatrzymają? — Ruby zapytała o jedyną rzecz, która pojawiła się w jej głowie, gdy tylko Diana wspomniała o domu swojej cioci.

— Jasne, czemu nie? — Brunetka wzruszyła ramionami.

Dalej planowałyśmy nasz wyjazd do Paryża i nawet znaleźliśmy sposób, dzięki któremu Tillie również mogłaby pojechać. Później zapytałyśmy Gilberta, Karola oraz Jerry'ego i wszyscy zgodzili się nocować w willi.

Diana stworzyła grupę smsową, na której moglibyśmy pisać o wyjeździe, a Jerry mógłby przesyłać nam odrobione prace domowe, byśmy wszyscy mogli „mieć dobre oceny". Mieliśmy wystarczająco pieniędzy na wycieczkę, gdyż wyniosła ona dziewięćset dolarów za bilety na samolot. Wszystko szło dobrze i naprawdę nie mogłam się doczekać, aż polecę do Paryża z moimi najlepszymi przyjaciółmi.

(NIE)WROGOWIE ━ SHIRBERTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz