XX

3.7K 278 121
                                    

W sobotę wstałem o godzinie siódmej i na poważnie zacząłem myśleć o moim życiu.

Po pierwsze i najważniejsze- przepowiednia.

Za pięć dni mam wyruszyć do jakiegoś lasu na końcu Anglii, by pokonać Piekielne Ogary.
Nie znam zaklęcia, nie wiem kto ma tam ze mną iść i chyba najgorsze, nie wiem czy przeżyję. Dzisiaj na szczęście tak, jak mówił Malfoy, wrócił dyrektor.
Mam nadzieje, że nam pomoże.
Boję się, boję się w cholerę.
Nie wiem co lub kto tam czeka.
Wampiry, wilkołaki, wille, może też jakieś smoki i zdziczali czarodzieje? Z ksiąg w bibliotece niewiele informacji się przydaje. Nie mam pojęcia jakim cudem Hermiona znalazła wiadomości o Czarnym dworze.

A co jeśli w ogóle to jest kolejna bujda wypowiedziana przez nauczycielkę? Kiedyś Lavender też usłyszała od niej przepowiednie, że zginie. I co? I dalej ma się dobrze, żyję, oddycha i w każdym razie nie wygląda na martwą. Może to też jest kłamstwo? I niepotrzebnie się zamartwiamy i idziemy z tym do Dumbleor'a.

On musi teraz zając się horokruksami, a nie przewrażliwionymi małolatami.

Kolejną sprawą jest wszystko co związanie z Malfoy'em. 

Od czwartku, nie mogę przestać myśleć o tym co powiedział mi Longbottom, a mianowicie, że zachowuję się jak zakochany. Co on miał na myśli? No okej, nie mam depresji ani nic, ale to na pewno nie ma związku z Draco. Pomijając fakt o tym jak rozpoczęła się nasza przygoda, to..to nic się nie zdarzyło. Nie jest dla mnie najprzystojniejszy, jak to zazwyczaj powinno być. Jedynie co ma fajnego to oczy, takie srebrne jak metal, ale jednak bardzo hipnotyzujące. Lub te słodkie włosy, w których wygląda jak fretka, no i długie, lekko zakręcone rzęsy. Idealna sylwetka lub te urocze podnoszenie kącika ust, mały nosek.

Dobra, Harry już, STOP!

Ale to jest na pewno normalne. W tym wieku buzują hormony i te sprawy, więc.. po prostu, tak jest. Na pewno Ron i Hermiona podobnie postrzegają innych... znaczy nie Malfoy'a, boo nie, ale innych...

Na myśl o dziewczynie zrobiło mi się trochę smutno.
Od początku tej całej afery, nie spędzamy z sobą tak dużo czasu jak kiedyś. Co kilka dni znika na  na całe dnie w bibliotece i nie było by w tym nic dziwnego, jednak gdy kiedyś coś od niej chciałem i poszedłem na miejsce, nie było jej. Przeszukałem całe pomieszczenie, ale nie mogłem nigdzie dostrzec charakterystycznej burzy loków.
Potem, gdy wróciła zapytałem się gdzie była i tak jak zwykle, że poinformowała, że poszła się uczyć.

Dlatego stwierdziłem, że muszę naprawić relację między nami.
Szczególnie teraz, gdy nie wiemy co nas czeka, a co gorsze czy w ogóle przeżyjemy.
Nie chce stracić jej czy Rona. Nie po tym co wspólnie przeżyliśmy; przygoda z kamieniem filozoficznym, bazyliszek,  śmierć Syriusza czy turniej i śmierć Cedrika.
Wiem, że po ukończeniu szkoły i tak nasz kontakt się pogorszy, ale jeszcze nie teraz.

Na tę chwilę musimy pokonać Voldemorta i nie pozwolić aby w swojej armii miał te diabelskie stworzenia!

Z nową energią do życia wstałem z łóżka i spojrzałem na zegar.

-Ron, Ron! Wstawaj, bo się spóźnimy!
-Cooo?! Która godzina?- powiedział, od razu wstając na nogi
-Za cztery i pół godziny idziemy do dyrektora!- rzekłem z radością
-Czegoś tym razem się naćpał?!-zapytał z przerażeniem- I czemu mnie o tej budzisz? Stary jest sobota!
-Ale idziemy do....
-Za prawie pięć godzin, droga do gabinetu zajmie nam maksymalnie dwadzieścia minut!
-No ale...
-Idź spać!- warknął zakopując się z powrotem w pościeli
-Ale...
-Idź spać!

Tak to jest, gdy odzyskałeś chęci do życia, ale wszyscy psują ci twój zapał.
Co za ludzie!

Nie wiedząc co ze sobą zrobić, stwierdziłem, że się wykąpie, a potem może polatam na miotle.

***

Będąc już po prysznicu, wyszedłem z pokoju. 

Cicho przemierzałem kolejne piętra przy okazji rozglądając się po tak dobrze znanym zamku. Gdy miałem wychodzić przez głównie drzwi, na schodach mignęła mi czyjaś postać. Zaciekawiony, nie myśląc wiele skręciłem w prawo i szybko zbiegłem po schodach.
Zaraz na końcu schodów zobaczyłem znajome czarne jak smoła włosy

-Camile?-wyszeptałem sam do siebie, jednak przez cisze panującą w  zamku dziewczyna jak poparzona odskoczyła od ściany, trzymając przed sobą różdżkę.
-Co ty robisz?-zapytałem ze złością. Może Draco miał rację i ona jest szpiegiem? Ta jednak widząc moją twarz opuściła rękę i za pomocą gestu kazała mi się zamknąć i podejść.

Nie pewnie to uczyniłem, a następnie puchona wychyliła się za ściany. Nie wiedząc o co chodzi, zrobiłem tak samo. Przed nami w lochach powolnym krokiem szła jakaś postać. Po chwili zatrzymała się tuż pod składzikiem z eliksirami i zaczęła szarpać drzwi. Gdy jednak ani użycie siły, ani zaklęcia nie zadziałały odwróciła się przodem do nas, a mi zaschło w ustach
-Cho?!

Ogółem to nie mam pojęcia jakim cudem Cho wyszła i wyjdzie na tą najgorszą, bo szczerze to nawet ją lubię. No ale ktoś musi być tym złym, nie?

A i jeszcze bardzo, ale to bardzo dziękuje za wszystkie gwiazdki i komentarze. W dalszym ciągu jest to dla mnie szok, ze ktoś to czyta i w jakikolwiek sposób zaangażował się w tą historie.

Jesteście kochani! ❤️

Jesteś moim...| Drarry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz