XXI

4K 282 358
                                    

Po przeżyciach związanych z odkryciem prawdopodobnego szpiega minęła godzina.
Teraz razem z całą naszą "ekipą ratunkową" siedzimy w pokoju życzeń.

Po krótkim streszczeniu historii w wykonaniu puchonki, wszyscy poza Draco, którego twarz była beznamiętna, byli lekko mówiąc zdziwieni

-Ale czemu ona? Przecież chodziła z tobą, Harry?
-Nie wiem- mruknąłem
-I co teraz zrobimy?- zapytał Zabini
-Dumbledore musi o tym wiedzieć- rzekła zbulwersowana Hermiona- ta pinda,  nie może bezkarnie chodzić u nas po szkole.
-Masz rację- przyznałem- Tylko czemu mnie pocałowała? Przecież to się kupy nie trzyma
-Chciała wybadać wasze relacje- odezwała się Pansy- Może słyszała jakieś plotki?
-Ale co Voldemorta obchodzi z kim Harry wymienia się śliną?- odburknął Ron.
Po tym zadaniu w pokoju zapanowała cisza
-To chyba nie czas na takie rozmowy- wycedził Malfoy
-Zbieramy się do gabinetu? Jest niby dziesiąta, ale nie ma co zwlekać- zmieniłem szybko temat, zanim dojdzie do kolejnej niepotrzebnej kłótni.


Wszyscy przytaknęli i powoli wyszliśmy z pokoju. Na tę chwilę po zamku chodziło tylko kilkoro uczniów, ale i tak szóstka najbardziej zagorzałych wrogów wraz z puchonką idąca w ciasnej grupie przykuwała uwagę.

***

Całą drogę na drugie piętro przeszliśmy w ciszy.
Każdy najprawdopodobniej pogrążony był we własnych myślach i obawach.

Dopiero przed gargulcem, zdaliśmy sobie sprawę, że żadne z nas nie zna hasła.
Po cichej wymianie zdań i wypowiedzeniu kilku nazw deserów poddaliśmy się.

Czekaliśmy więc gdzieś około piętnaście minut zanim przed nami pojawiła się dwójka nauczycieli. Snape wraz z McGonagall, gdy tylko nas dostrzegli, mieli tak zdziwione twarze, że po raz kolejny żałuję, braku posiadania aparatu... chociaż próba zrobienia zdjęcia nietoperzowi skończyła by się prawdopodobnie szlabanem do końca szkoły i zatrważającą ilością esejów do napisania

-Panie Malfoy, co to za zbiegowisko?- zapytał.
-My- tu spojrzał się na nas- chcieliśmy porozmawiać z dyrektorem
-Wszyscy razem?- wykrztusiła zaskoczona opiekunka mojego domu
-Tak, wszyscy razem- zadeklarowała Hermiona
-To ważne- dodałem
-Bardzo-oznajmiła Parkinson równo z Camile. Obie się na siebie popatrzyły i lekko uśmiechnęły

Opiekunowie po długim namyśle w końcu wpuścili nas do środka.  Po kolei weszliśmy na schody, wijące się ku górze.

W końcu doszliśmy pod drzwi.
Mimo iż byłem w gabinecie kilka razy dalej robił wrażenie. Był to wielki i piękny okrągły pokój, pełen dziwnych rzeczy. Na stołach stały rozmaite urządzenia jedne warczały, inne wirowały, a jeszcze inne wypuszczały obłoczki dymu. Ściany pokoju obwieszone były portretami byłych dyrektorów i dyrektorek, które zazwyczaj spały w ramkach.
Na środku stało olbrzymie biurko z nogami w kształcie szponów, a za nim, na jednej z półek, leżała Tiara Przydziału

-Dzień dobry, drogie dzieci- przywitał się dyrektor i ruchem ręki kazał zająć nam kanapę przed meblem- Co was do mnie sprowadza, w ten sobotni poranek
-Dzień dobry- odpowiedzieliśmy wszyscy
-Mamy problem- zacząłem
-O cóż chodzi?- zapytał siadając na wielkim krześle, przy okazji parząc sobie napój- Herbatki?
-Ymm, nie nie trzeba- odpowiedziałem- Bo..my..um- wyjąknąłem
-Potter, chce powiedzieć, że jesteśmy w potwornym niebezpieczeństwie i nie wiemy co robić-odezwał się siedzący obok mnie, po prawej, Malfoy- Około tydzień temu, gdy razem z Potterem szliśmy na kolację, zaczepiła nas profesor Trelawney. Wpadła w jakiś trans i  dała nam znać, że jeśli czegoś nie zrobimy, świat pogrąży się we krwi.
-Tutaj mam treść przepowiedni, nie jest może dokładna, ale jest na niej wszystko co zapamiętali-wtrąciła się Hermiona, kładąc na biurku notes. Dyrektor pewnym ruchem sięgnął po zeszyt i popijając herbatę, zaczął czytać na głos

W ciemną noc,

Nadchodzi ciemna moc,

Słychać ciche kroki, które idą po złe istoty,

Jesteś moim...| Drarry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz