Po moim pogodzeniu się z Gilbertem, następne półtora tygodnia minęło bez żadnych ciekawszych wydarzeń. Karol i Diana oficjalnie zostali parą, Ruby i Jerry nadal ze sobą flirtowali, Józia ciągle przyprowadzała do willi jakiegoś francuza, a Janka była zaskakująco smutna i nikt nie wiedział dlaczego. Wszyscy potarliśmy na lotnisko, ustawiając się w kolejce do odprawy. Naprawdę będę tęsknić za Paryżem.
Tym razem moje miejsce było obok Diany.
— Przykro mi, że nie siedzisz obok Karola. — Zaśmiałam się, na co dziewczyna wywróciła oczami.
— Zaufaj mi, wolę siedzieć obok ciebie. Przykro mi, że nie siedzisz obok Gilberta. — Wywróciłam oczami i żartobliwie ją szturchnęłam.
— Wiesz, chyba już przestał mi się podobać — skłamałam. Nadal mi się podobał, chociaż tego nie chciałam.
Może, jeśli wystarczająco wiele razy powiem, że już nic do niego nie czuję, tak naprawdę się wydarzy. Jednak czułam się okropnie, okłamując Dianę. Najpierw muszę odkryć, co tak naprawdę odczuwam. Zaczęłam przekręcać między palcami mój naszyjnikiem, bo wiedziałam, że Mateusz jest jedną z niewielu osób, które zawsze potrafią poprawić mi humoru. Naprawdę byłam wdzięczna za to, że pojawił się w moim życiu i nie wiem, co bym bez niego zrobiła.
Przez resztę lotu nic się nie działo. Diana zasnęła, a reszta dziewczyn była gdzieś poza moim zasięgiem wzroku, lecz miałam za to idealny widok na Gilberta Blythe'a. Chłopak co chwilę się odwracał i bezgłośnie do mnie mówił. Jedną z tych rzeczy było pytanie „Jak ma się moja dziewczyna?", na co odpowiedziałam mu ruchem ust „Pieprz się", a on odparł, że „Chętnie".
Jakoś w trakcie mojej cichej dyskusji z Gilbertem, poczułam, jak Janka puka mnie w ramię i prosi, bym poszła z nią do łazienki. Kiwnęłam głową, po czym wstałam, na co chłopak dziwnie na mnie popatrzył, jednak wzruszyłam ramionami, dając mu do zrozumienia, że również nie wiem, co się dzieje. W końcu dotarłyśmy na miejsce, a ona westchnęła.
— Co jest? — Złapałam ją za rękę, by przypomnieć, że zawsze będę ją wspierać.
— Józia ciągle przyprowadzała do domu tego francuza, co nie? — zaczęła, nie nawiązując ze mną kontaktu wzrokowego.
— Tak. — Skinęłam i pozwoliłam jej kontynuować.
— No cóż, podoba mi się Józia — wyznała, po czym wypuściła z płuc powietrze, które wstrzymywała od początku rozmowy.
Uśmiechnęłam się i przyciągnęłam ją do uścisku.
— Janko, dziękuję, że czułaś się na tyle komfortowo, by mi to powiedzieć. — Zaśmiała się, choć w jej oczach nadal błyszczały łzy. Po chwili odsunęłyśmy się od siebie, nadal stojąc na odległości ramion. — Nigdy nie możesz być niczego pewna. Może jest biseksualna. Po prostu musisz jej to jakoś okazać, bo osobiście nigdy w życiu bym nie zgadła, że ci się podoba.
Posłałam jej delikatny uśmiech, na co kiwnęła głową.
— Wiem, ale jestem okropna we flirtowaniu. Ty masz to w naturze, bo tak często flirtujesz z Gilbertem. — Przybrałam zszokowaną minę i wybuchnęłam śmiechem.
— Nie podoba mi się Gilbert!
Wywróciła oczami.
— Cokolwiek powiesz, Aniu.
☁
CZYTASZ
(NIE)WROGOWIE ━ SHIRBERT
FanficWspółczesna wersja Ani, nie Anny i Ani z Zielonego Wzgórza. Opowiada o przygodzie Ani i jej przyjaciół w szkole średniej, a co ważniejsze, o przygodzie jej i Gilberta. © forblythe | 2020