*Postanowiłam przeprowadzić szczegółową korektę i poprawić błędy w rozdziałach. Zamiast wrzucać je po kolei, skupiam się na tych, które zostały już poprawione i zmienione, aby całość była bardziej spójna i płynna. Niektóre rozdziały zostaną całkowicie usunięte, a ich miejsce zajmą nowe, które lepiej oddadzą charakter postaci i wydarzenia. Będę też pracować nad rozbudowaniem niektórych scen, aby emocje były bardziej intensywne, a dialogi bardziej naturalne. Chcę, żeby cała książka miała głębszy sens, a zmiany, które wprowadzam, miały realny wpływ na rozwój fabuły.
JEON JUNGKOOK:
Studio było ogromne, niemal sterylne – białe ściany, wysokie sufity i surowe światło reflektorów, które wydobywało każdy detal. Gdzieś w tle słychać było cichy stukot obcasów ekipy, szelest materiałów i nerwowe rozmowy stylistów dopracowujących ostatnie szczegóły sesji. Zapach lakieru do włosów mieszał się z delikatną nutą perfum, tworząc znajomą, choć lekko przytłaczającą atmosferę.
Jungkook stał przy lustrze, poprawiając mankiety czarnej koszuli. Tkanina była miękka, dopasowana, a pierścienie na jego palcach chłodne w dotyku. Znał to wszystko – błysk fleszy, pospieszne poprawki stylistów, cichy szum rozmów w tle. Był w tym świecie od lat, przyzwyczajony do obiektywów i spojrzeń, które analizowały każdy jego ruch. A jednak dzisiaj czuł coś innego.
Lekki niepokój? Ekscytację? Może jedno i drugie.
Wiedział, że ma pozować z kimś nowym – modelką, o której w branży mówiono coraz więcej. Widząc jej zdjęcia w magazynach, zauważył, że miała w sobie coś surowego, jakby dystans, który nadawał jej ujęciom jeszcze większej siły. Była inna niż większość twarzy, które przewijały się w tej rzeczywistości – mniej przystępna, bardziej tajemnicza.
I właśnie wtedy usłyszał kroki.
Rytmiczne, ale pewne.
Zobaczył ją, zanim jeszcze zdążyła podejść bliżej.
Najpierw długie, smukłe nogi, potem sylwetkę otuloną czarnym płaszczem, który leniwie zsuwała z ramion. Miała w sobie coś... teatralnego, jakby każdy jej ruch był przemyślany, a jednocześnie całkowicie naturalny. Gdy podeszła bliżej, jego wzrok mimowolnie zatrzymał się na jej twarzy.
Nie była po prostu ładna. Była magnetyczna.
Wyraziste rysy, ciemne oczy, które zdawały się analizować go bez cienia zawahania. Nie było w nich tej typowej grzeczności, jaką zwykle dostrzegał u ludzi, którzy po raz pierwszy z nim pracowali. Nie udawała speszonej, nie siliła się na przesadną uprzejmość.
Po prostu patrzyła.
A potem delikatnie uniosła brew, jakby jego milczenie ją rozbawiło.
– Jungkook, poznaj... – głos menadżerki rozbrzmiał gdzieś obok, ale on ledwo go zarejestrował.
– Miło cię poznać – odezwała się w końcu, wyciągając dłoń. Jej głos był spokojny, miękki, ale z nutą pewności, która sprawiała, że każde słowo brzmiało jak coś więcej niż tylko formalność.
Jungkook odruchowo uścisnął jej dłoń. Jej skóra była chłodna, gładka, a uścisk mocniejszy, niż się spodziewał.
– Ciebie też – odpowiedział, starając się brzmieć równie niewzruszenie, choć czuł, jak coś nieznacznie zaciska mu się w żołądku.
Jej kąciki ust drgnęły, jakby właśnie coś o nim zrozumiała.
– Gotowy? – zapytała, nie spuszczając z niego wzroku.
Poczuł lekkie napięcie w karku, ale nie było ono nieprzyjemne. To było coś nowego.
Czekał na ten moment, a teraz był pewien, że to spotkanie nie będzie zwykłą sesją.
