— To ta sukienka zrewolucjonizuje świat mody? — starzec nieprzychylne spoglądał na manekin.
Postać ze sztucznego tworzywa odziana w kreację z wiskozy nie najlepiej prezentowała się wśród ścinków tkanin i w słabym świetle w pracowni krawieckiej.
— Proszę mi wierzyć, pan widzi zwykłą sukienkę w kwiaty, a ja... — zawahała się przez moment — Widzę głęboką czerń lekkiej jak piórko wiskozy, niezliczone godziny spędzone na haftowaniu barwnych kwiatów, staranny krój. Dzieło perfekcyjne w każdym szczególe.
— Mówi pani o tym tak żywiołowo. Co takiego ma w sobie ta zwykła sukienka?
— Miłość proszę pana, najszczersza miłość i wspomnienie pierwszego razu. — Przypomniała sobie bezgwiezdne niebo i kwiecistą łąkę.