b o k u a k a

907 37 4
                                    

Każdy dzień wyglada tak samo, bez ciebie, sam w pustym mieszkaniu wypełnionym po brzegi kwiatami by stworzyć iluzje że jestem szczęśliwy. Puste ramki smętnie wiszące na ścianach na których powoli osadzało się coraz więcej kurzu dawały do zrozumienia ze nie mam nikogo, jednak puste ramki tłumaczyłem brakiem chęci wywołania zdjęć, co było chyba najlepszą wymówką oraz najlepszym rozwiązaniem. Pętla czasowa bez ciebie jest istną udręką, jednak z czasem można się do bólu przyzwyczaić a nawet mieć z niego przyjemność. Trzymając kieliszek z bardzo delikatnego szkła wypełnionego drogim szampanem na twoim ślubie nie wprawiało mnie w smutek, jesteś szczęśliwy, a to przecież najlepsze co mogło się stać, prawda? Nigdy nie uważałem ze jestem dla ciebie odpowiedni, nigdy też nie myślałem że istnieje dla ciebie osoba odpowiednia. Każdy kogo spotykałem, każda osoba którą mi przedstawiałeś wydawała się mieć swoje wady których nie da się zmienić, jednak kochałeś te osoby i to czyni cię jeszcze lepszym człowiekiem. Umiałeś pokochać osobę z wieloma wadami rożnego rodzaju, ten fakt sprawiał, że w moich oczach coraz bardziej błyszczałeś. Gdy spokojnie kołysząc się na parkiecie z twoją przyszłą żoną melancholijnie przyglądałem się twojej twarzy, wyglądałeś na szczęśliwego, beze mnie. Ale przecież tego chciałem, chciałem byś był szczęśliwy, nie ważne czy te szczęście ma być ze mną. Teraz mnie zapomniałeś, nie ma mnie w twoim życiu. To tak jakbyś wyparł się wszystkich wspomnień z czasów licealnych, jednak nie mogę cię o to winić. Twoja mała córeczka i piękna żona Fujioka dają ci więcej szczęścia niż zniszczony od środka ja. Tak trzymaj bo tak będzie lepiej.

—O czym myślisz Akaashi?—zapytał mnie współpracownik opierając się o blat obok mnie.

—Wspominam dawne czasy, nie chciałbyś tam wrócić?—spojrzałem na niego wyczekując odpowiedzi, nigdy nie przypuszczał bym że najidealniejszy człowiek jakiego znałem skończy razem ze mną pracując w małym barze na obrzeżach miasta. Tak dużo się zmieniło od czasów liceum, to aż wydaje się niemożliwe.

—Nawet gdybym chciał to się nie uda, nie ma cudów.—Oikawa przechylił delikatnie głowę by również na mnie spojrzeć—Ale tak, miło było by przeżyć wszystko po raz kolejny, co prawda były to niesamowite czasy o których nie da się oraz nie można zapomnieć.

—Tęsknisz za nim prawda?—nie chciałem poruszać tego tematu, jednak ciekawość wygrała, ciekawość to jedna z moich wad których nigdy nie umiałem się wyprzeć, jednak wad się nie wypiera, trzeba je zaakceptować i z nimi żyć, nie da się inaczej.

—Oczywiście, a ty nie tęsknisz za Bokuto?—moje oczy natychmiast rozszerzyły się, sam dźwięk jego imienia przyprawiał mnie o dreszcze, moje ręce zaczęły się trząść, przed oczami miałem jego żonę, później jego córkę. Wszystko niekontrolowanie migało, kolory zaczęły się zlewać, było okropnie.

—Tęsknie, bardzo tęsknie.—Odpowiedziałem szybko i odpędziłem myśli o chłopaku z głowy, nie chce o nim myśleć, gdybym wiedział, że to on będzie powodem mojego stoczenia się, nigdy nie chciał bym go poznawać, Bokuto był błędem, błędem którego już nigdy nie naprawie, to chyba właśnie dlatego chce przenieść się w czasie, by nigdy go nie poznać.

Kilka godzin później razem z Tooru skończyliśmy pracę, zamknąłem bar na klucz który następnie włożyłem głęboko do kieszeni, nawet nie chce pomyśleć co by było gdybym go zgubił. Spokojnie ruszyłem w stronę mojego mieszkania, na ulicach było już ciemno jednak drogę do domu znałem perfekcyjnie przez co nie miałem problemów z dojściem do mieszkania, w końcu przez 5 lat bezustannie chodziłem tą trasą. Pokonując coraz to kolejne schodki telefon w mojej kieszeni zaczął wibrować, natychmiast go chwyciłem i odczytałem wiadomość. Oikawa zapytał się tylko czy jutro mogę go zastąpić w pracy, szybko odpisałem mu że nie mam nic przeciwko temu a następnie ponownie schowałem telefon. Cicho westchnąłem aż w końcu moja wspinaczka po schodach się zakończyła, przekręcając klucz w drzwiach cały czas miałem dziwne wrażenie jakby ktoś cały czas mnie obserwował, orientacyjnie rozejrzałem się wkoło jednak uznałem ze to tylko moje halucynacje związane z za dużą ilością pracy i nadgodzinami które brałem tylko po to by uciec od zbędnych myśli, w dodatku Oikawa cały czas brał sobie wolne co skutkowało jeszcze większą ilością pracy, nigdy nie narzekałem. Zapaliłem światło w salonie by zobaczyć cokolwiek po czym zdjąłem swoje buty i ponownie wyciągając telefon z kieszeni zacząłem monotonnie przeglądać media społecznościowe. Każda chwila spędzona w samotności natychmiast wypełniała moje myśli nim, w głowie wesoło rozbrzmiewał walc grany na pianinie który został pierwszym tańcem młodej pary, delikatny i cichy stukot szpilek panny młodej idealnie wpasowywał się w rytm smutnego a zarówno spokojnego utworu. Kieliszek szampana z delikatnego szkła który był coraz bardziej ściskany przez moje palce których nie umiałem już kontrolować. Złość mieszająca się ze smutkiem która wypełniała każdy milimetr mojego zmarnowanego już ciała. Następnie cichy dźwięk łamanego szkła oraz moich szybkich kroków. Nikt nic nie zauważył, krew spokojnie skapująca z moich dłoni, odłamki szkła coraz bardziej wbijające się w moją skórę. Ból roznoszący się po całej mojej prawej ręce, smutek przejmujący coraz więcej i więcej, złość która zaczęła kontrolować każdy mój krok, pianista dalej stukajacy w klawisze spokojnym piano z czasem zamieniającym się w forte. Wszystko działo się tak szybko, kap kap, krew skapywala na podłogę w coraz to większych kroplach, odłamki szkła coraz bardziej zagłębiały się w moją skórę, łzy spowodowane bólem złością smutkiem, wszytsko się mieszało. Ostatnie spojrzenie na Bokuto, uśmiecha się, jest szczęśliwy, jest spełniony z kimś innym nie ze mną. Straciłem wszystko, w jednej chwili, tak szybko.

h a i k y u u o n e s h o t sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz